Witajcie kochani,
W dzisiejszym wpisie przybliżę wam kolejny kosmetyk jednej z bardziej naturalnych marek koreańskich - Innisfree. Tym razem opiszę działanie popularnej maski, której główne składniki to m.in. ubóstwiana przeze mnie glinka Kaolin oraz pył wulkaniczny z wyspy Jeju znany ze swego działania regulującego nadmierne wydzielanie sebum. O samej marce pisałam wam przy okazji wpisu na temat serum z zieloną herbatą, dlatego nie będę już się o tym rozwodzić. Jeżeli jesteście ciekawe jak sprawiła się u mnie maska, to czytajcie dalej!
*Opis Producenta*
Jeju Volcanic Pore Clay Mask jest to specjalnie opracowana maseczka na twarz, której zadaniem jest zminimalizowanie wydzielanego przez skórę sebum, tak by dłużej była ona matowa i czysta. Produkt rozjaśnia skórę, odblokowuje pory oraz zwalcza niedoskonałości. Ekstrakt z zielonej herbaty oraz naturalny popiół wulkaniczny kontrolują poziom sebum, ekstrakt z bambusa działa oczyszczająco oraz nawilżająco, wyciąg z kamelii pielęgnuje cerę, natomiast perłowy ekstrakt nadaje skórze zdrowego blasku. Produkt zawiera również wyciąg z orchidei oraz ekstrakt z kakaowca.
Skład:
Water, Butylene Glycol, Titanium Dioxide, Silica, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Trehalose, Volcanic Ash, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Glyceryl Stearate, Bentonite, Zinc Oxide, Polysorbate 60, *The green Tea Extract, Tangerine Peel Extract, Prickly Pear Extract, Orchid Extract, Camellia Leaf Extract, Cryptomeria Japonica Leaf Extract, Bamboo Extract, Cocoa Extract, Kaolin, Polyvinyl Alcohol, Hydrogenated Vegetable Oil, PVP, Dextrin, PEG-100 Stearate, Sorbitan Stearate, Cellulose Gum, Xanthan Gum, Lactic Acid, Tetrasodium Pyrophosphate, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Red Iron Oxides.
*Moja Opinia*
Maskę nabyłam głównie dlatego, że wcześniej naczytałam się o niej wiele dobrego i chciałam znaleźć skuteczny produkt na swój problem z przetłuszczająca się cerą w strefie T oraz wypryskami. Jeżeli czytacie bloga od dłuższego czasu to być może pamiętacie, że bardzo lubię działanie glinek ponieważ świetnie absorbują zanieczyszczenia i oczyszczają skórę twarzy. Jak po większości kosmetyków, które nabywam i po tym produkcie spodziewałam się bardzo wiele, ale czy słusznie?
Maska zamknięta jest w brązowym, plastikowym pojemniku o pojemności 100 ml, zamykanym na srebrną zakrętkę. Po jej zdjęciu mamy jeszcze przeźroczystą nakładkę, która zabezpiecza produkt przed rozlaniem, aczkolwiek uważam że jest trochę zbędna ponieważ konsystencja jest na tyle zbita i zwarta, że i tak nic by na pewno nie wyciekło. Trochę zawiodłam się, że w zestawie nie ma szpatułki ponieważ maskę dosyć trudno wyjmuje się palcami z opakowania i jest to mało higieniczne. Na szczęście mam szpatułki z innych kremów, więc po ich wcześniejszym wyczyszczeniu mogę stosować je także do maski z Innisfree.
Konsystencja - tak jak wcześniej wspomniałam - jest zbita, zwarta i bardzo kremowa w kolorze jasnego beżu przechodzącego w szarość. Do pokrycia całej twarzy potrzebna jest spora ilość produktu ponieważ należy zaaplikować stosunkowo grubą warstwę, jednak maska łatwo i bezproblemowo się rozprowadza. Co do wydajności - początkowo sądziłam, że maskę wykończę w miesiąc ale jak się później okazało wcale tak szybko się nie zużywa. Aktualnie stosuję ją już 7-8 tydzień i na chwilę obecną zużyłam mniej więcej 1/3 objętości opakowania. Stąd wnioskuję, że powinna wystarczyć na co najmniej pół roku. Zapach jest średnio przyjemny, odrobinę chemiczny i mało wyczuwalny. Nie jest drażniący.
Produkt stosowałam najczęściej raz w tygodniu, w zależności od stanu cery. Po dokładnym oczyszczeniu skóry twarzy nakładałam maskę, a następnie trzymałam ją przez kilkanaście minut i kiedy zaschła zmywałam ciepłą wodą. Nie pozostawiała ona na skórze żadnej wyczuwalnej czy nieprzyjemnej warstwy. Następnie aplikowałam pozostałe kosmetyki, które o wiele lepiej i szybciej się wchłaniały.
Maskę stosowałam zazwyczaj na noc ponieważ świetnie oczyszczała skórę, usuwając wszelkie pozostałości z głębszych partii skóry, dzięki glince Kaolin w składzie. Skóra stawała się idealnie czysta i zdrowo wyglądająca, a przy tym nie była nadmiernie przesuszona.
Maska delikatnie rozjaśniała również cerę, nadając jej świeży i promienny blask. Dobrze ściągała pory i niwelowała wszelkie stany zapalne. Bardzo dobrze radziła sobie z wypryskami przyspieszając ich gojenie się. Zauważyła również, że zaskórniki na nosie stały się mniejsze i o wiele mniej widoczne. Niestety, na dłuższą metę maska nie radziła sobie z nadmiernym wydzielaniem sebum w strefie T. Nałożona na dzień przed makijażem przedłużała jego trwałość, jednak był to bardziej taki efekt wyjściowy tzn. nie utrzymywał się zbyt długo, a jedynie po bezpośredniej aplikacji maski tego samego dnia. Mimo wszystko skóra pozostawała świeża przez 6-7 godzin, co w moim przypadku jest całkiem sporo, bo zazwyczaj musiałam nanosić poprawki już po dwóch godzinach.
Reasumując, maska jest świetnym produktem, który pomimo zawartości glinki nie przesusza nadmiernie cery, a ładnie ją oczyszcza i rozjaśnia. Nada się prawdopodobnie dla każdego typu cery - zwłaszcza przetłuszczającej, mieszanej i problematycznej. Maskę możecie zakpić na stronie Azjatyckiego zakątka w cenie 68 zł.
PLUSY MINUSY
- Wydajność - Brak szpatułki w zestawie
- Aplikacja - Zapach
- Dobrze oczyszcza cerę - Nie reguluje wydzielania sebum na dłuższy okres czasu
- Ściąga pory oraz zmniejsza widoczność
zaskórników
- Niweluje stany zapalne i przyspiesza
gojenie się wyprysków
- Nie przesusza skóry
- Delikatnie rozjaśnia i nadaje
promienny, zdrowy wygląd cerze
- Reguluje wydzielanie sebum tylko bezpośrednio
po aplikacji (tego samego dnia)
Stosowałyście kiedyś jakąś maskę z pyłem wulkanicznym bądź glinką w składzie? Byłyście zadowolone? :))
chyba słyszałam coś o tym mazidle na konferencji w Wawie:D
OdpowiedzUsuńNie używam zbytnio produktów z glinkami ;) Cóż oznacza "Brak szpatułki w składzie"? :D
OdpowiedzUsuńO, dziękuję za zwrócenie uwagi - już poprawione :P Wkradł się mały błąd w minusach xD
Usuńw sumie skład ze szpatułką xd
Usuńszkoda, że nie reguluje tego sebum, chociaż ja nie mam z tymproblemów, więc w miarę byłabym zadowolona, ale mi musi kosmetyk pachnieć niestety :DD
OdpowiedzUsuńReguluje sebum, ale w niewielkim stopniu ;)
UsuńJeżeli nada się do cery problematycznej - biorę! To jest moja zmora, że niestety niewiele jest sprawdzonych kosmetyków do takiego typu.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać Ci rację :(( Wiele kosmetyków do cery problematycznej nadmiernie ją wysusza.
UsuńCiekawy produkt, ale obawiam się, że mój wybredny nos nie polubiłby się z zapachem maski :/
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym wypróbowała, bo ja też niestety borykam się z tłustą cerą. :)
OdpowiedzUsuńtzanetat.blogspot.com
Ciekawy produkt. Uwielbiam takie maseczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
uu jaki ma fajny kolorek :D
OdpowiedzUsuńCiekawa maseczka, cena dość zachęcająca ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego specyfiku. Cena całkiem fajna... Obserwuję! melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o produktach z Innisfree, jednak nigdy nie miałam nic tej ani żadnej innej koreańskiej marki, niestety nie są to tanie kosmetyki jak na moją kieszeń i chcę mieć 100% pewność, że jest warta swojej ceny.
OdpowiedzUsuńMam problem z wypryskami, bo mam Hashimoto, więc nie jest to związane z typem mojej cery, która jest raczej normalna, może trochę w kierunku tłustej, kiedy jej coś odbije. ;)
Ciekawe, czego używa Yoona czy inne dziewczyny z SNSD, Sistar czy innych grilsbandów (boysbandów też), że mają taką skórę jak pupcia niemowlaka dosłownie. -.-' Bo to chyba niekoniecznie jest tylko photoshop.
Dodaję się do obserwujących i mam pytanie (a może wyzwanie?) dla Ciebie. Może napisz post o swojej codziennej pielęgnacji - jakich produktów używasz i o jakiej porze dnia. Chętnie bym o czymś takim poczytała. :)
_________________
pisane-atramentem.blogspot.com
Rzeczywiście - stan cery w dużym stopniu zależy od diety, stylu życia czy właśnie różnych chorób. Często zdarza się tak, że skóra sama w sobie jest w dobrym stanie, ale problemy wewnętrzne powodują pojawianie się na niej wyprysków. Wtedy kosmetyki na pewno nie rozwiążą problemu - co nie znaczy jednak że nie powinno się ich w ogóle używać ;)
UsuńDziewczyny z koreańskich girlsbandów często przechodzą różne operacje plastyczne oraz stosują bardzo restrykcyjne diety i ćwiczenia. Ich image jest ważny, więc są zobowiązane żeby zawsze wyglądać idealnie :((
Co do postu o codziennej pielęgnacji - jest to świetny pomysł, jednak bardzo często zmieniam kosmetyki i swoją pielęgnację. Uwielbiam testować różne nowości. Być może w przyszłości napiszę post na temat przykładowej pielęgnacji tj. jak mogłaby wyglądać w odniesieniu do danego typu cery ;)
Ostatnio sprawdzałam skład tej maski i nie jest zły, z tego co mi się zdaje jest jeszcze druga - mocniejsza wersja zwana Super Volcanic Pore Clay Mask i również ma dobry skład. Mnie teraz elizavecca kusi, ale skład - porażka, więc się wstrzymuje.
OdpowiedzUsuńTak, słyszałam o tej drugiej wersji ale ona jest głównie na rozszerzone pory ;) Wersja klasyczna, którą mam powinna regulować sebum.
UsuńMasz na myśli tą maskę, która po kilku minutach zamienia się w pianę? Mnie też bardzo kusi, bo cena jest przystępna i jestem bardzo ciekawa efektu - ale jej skład - podobnie jak Ciebie - powstrzymuje mnie przed zakupem ;P Mimo wszystko, może w przyszłości się zdecyduję ;)
Kurczę, nie stosuje w sumie żadnych maseczek. Ta ma piękne opakowanie i kolor. Piszesz, że minusem jest zapach, też nie lubię kosmetyków przesiątkniętych zapachem mocnym.
OdpowiedzUsuńZapach maski nie jest mocny, tylko odrobinę chemiczny i bardzo specyficzny ;)
UsuńCiekawy kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, myślę, że mógłby się sprawdzić u mojego męża. Ja z tej marki niedawno zamówiłam dla siebie krem-żel z orchideą i serum z zieloną herbatą :)
OdpowiedzUsuńSerum z zieloną herbatą recenzowałam kilka postów wcześniej - bardzo je lubię za łagodne i kojące działanie :))
UsuńCiekawy - ale sie cieszę, że trafiłam na Twojego bloga, zostaję na dłużej :)
OdpowiedzUsuńnowy post;D
OdpowiedzUsuńzainteresowałaś mnie po raz kolejny bo przyznam szczerze, że marki nie znam!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to masło kakaowe. Haha.
OdpowiedzUsuńKurczę spróbowałabym ale się boje, przez moją wrażliwą cere.
Ale o firmie nic nie słyszałam :(
Zostaje i obserwuje. :) Zajrzyj też do nas: www.projekt-nn.blogspot.com
Pierwszy raz widzę taką maseczkę, muszę przyznać, że mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i już myślałam, że to jakiś cud natury. Szkoda tylko, że tego sebum tak nie kontroluje :(
OdpowiedzUsuńEh znowu te słabe działanie na sebum :/
OdpowiedzUsuń