Hej dziewczyny!
W dzisiejszym wpisie chciałabym przybliżyć wam dlaczego koreańska pielęgnacja jest tak różna od tej zachodniej, do której my Europejki jesteśmy przyzwyczajone. I z góry podkreślam, że błędnym jest założenie, iż aby pielęgnować cerę w sposób koreański, to potrzeba masy produktów, które pochodzą właśnie stamtąd.
Pomimo tego, że na pewno to pomaga to pochodzenie produktów jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. W rzeczywistości, bez większych problemów można zbudować azjatycką pielęgnację opierając się wyłącznie na kosmetykach naturalnych czy nawet zwykłych drogeryjnych, wykluczając całkowicie te pochodzące z Korei.
Mimo wszystko na rynku azjatyckim jest masa ciekawych i interesujących produktów dlatego nie warto całkowicie ich pomijać i odmawiać sobie świetnej zabawy, a może nawet nowego zamiłowania jak miało to miejsce w moim przypadku. Istnieje bardzo wiele wartości i podejść w azjatyckiej kulturze piękna, co czyni ją wręcz swego rodzaju filozofią podejścia do naszej skóry i sposobów obchodzenia się z nią w prawidłowy sposób.
Poniżej, wymienię kilka najbardziej istotnych różnic między pielęgnacją zachodnią (Stany, Europa) a wschodnią (głownie Korea i Japonia), na które udało mi się jak dotąd natknąć.
1. Nacisk na zdrową skórę, nie na makijaż.
Przemysł kosmetyczny w Korei Południowej jest po prostu ogromny – obejmuje zarówno kosmetyki pielęgnacyjne, jak i kolorowe. Jednak znacznie więcej pieniędzy jest przeznaczanych na produkty do pielęgnacji cery niż do makijażu, i jest to wynikiem podejścia zakładającego, że piękno zaczyna się od zdrowej, nieskazitelnej skóry. Idealna cera to taka, która jest czysta, gładka, elastyczna, świetlista oraz nie posiada żadnej skazy. Można to lepiej zrozumieć, poprzez wyrażenia które są bardzo popularne i charakterystyczne dla Korei, określające stan naszej skóry. Przykładowo, chok-chok to wyrażenie opisujące skórę elastyczną i nawilżoną; dewy skin to skóra również dobrze nawilżona, i dodatkowo wilgotna oraz jakby zroszona wodą; natomiast taeng-taeng to skóra jędrna i gładka. Dla większości ludzi na całym świecie – wliczając w to Koreę Południową – idealny stan cery nie przychodzi sam z siebie. Jest to coś, co musi zostać dopiero wypracowane dzięki konsekwentnej i skutecznej pielęgnacji – co w Korei jest namiętnie realizowane zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn.
Chok-Chok Skin |
Dewy Skin |
2. Warstwowe nakładanie produktów, czyli Layering.
W Stanach Zjednoczonych oraz Europie, standardowa rutyna pielęgnacyjna zazwyczaj bywa procesem składającym się z trzech następujących etapów: oczyszczania, tonowania i nawilżania. Warto tutaj podkreślić, że jest to bardzo optymistyczne założenie ponieważ wiele kobiet ogranicza się po prostu do zmycia makijażu płynem micelarnym i wodą, a następnie przechodzi od razu do nakładania kremu. W przeciwieństwie do tego podejścia, koreańska pielęgnacja składa się od pięciu do nawet dwunastu kroków, zarówno w godzinach porannych jak i wieczornych. Może się to wydawać przesadą, a nawet brzmieć jak totalne szaleństwo, które raczej bardziej szkodzi niż pomaga.
Jednak warto wziąć pod uwagę, że produkty koreańskie nie przytłoczą naszej skóry mimo tych wielu kroków ponieważ mają lżejszą konsystencję i skupiają się przede wszystkim na utrzymaniu wilgoci i nawilżeniu, nie na olejkach w składzie które działają okluzyjnie, jednak nie są one oczywiście całkowicie pomijane. Jest to taka swoista, niepisana zasada w pielęgnacji koreańskiej dlatego tak ważna jest kolejność nakładania produktów – od najlżejszych do najcięższych. Jedną z zalet jest na pewno możliwość dostosowania rutyny w oparciu o codzienne potrzeby skóry. Jeżeli wiemy, że będziemy spędzać dużo czasu w suchym środowisku, a kolejnego dnia w wilgotnym to można łatwo pozmieniać niektóre kroki i dostosować je skutecznie do zmian środowiskowych.
Kolejnym plusem, jest łatwość dostosowania pielęgnacji pod konkretne problemy skórne takie jak trądzik, przebarwienia czy rozszerzone pory. Stosując wieloetapową pielęgnację składającą się z wielu lekkich warstw można mieć dużo produktów, z których każdy ukierunkowany jest na leczenie konkretnych problemów skórnych. Jeżeli masz więcej kłopotów z cerą – jak większość ludzi - możesz nałożyć różne sera, z różnych firm, zamiast polegać na jednym produkcie mającym zrobić wszystko, co zazwyczaj jest też mało skuteczne. Dodatkowo, kiedy jakiś problem zniknie to nie trzeba zmieniać całej pielęgnacji od podstaw – wystarczy wycofać bądź zastąpić ten jeden konkretny produkt i po kłopocie.
3. Skupienie się na odpowiednim nawodnieniu cery.
Nawodnienie skóry oraz utrzymanie optymalnego poziomu nawilżenia jest kluczowym elementem koreańskiego podejścia do pielęgnacji skóry. Nawodnienie odnosi się do pozyskania wilgoci z wody, nie olei – założenie głosi, że dobrze nawodniona skóra to zdrowa skóra. Gdy cera jest dobrze nawodniona to poprawiają się jej funkcje obronne, które chronią ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych – które jak powszechnie wiadomo, powodują jej starzenie się. Nawilżona skóra, szybko zaczyna wydawać się świeża, elastyczna oraz gładka czy wręcz przeźroczysta. W koreańskich produktach dominują te nawilżające na bazie wody, które zatrzymują w skórze wilgoć (tzw. humektanty), jednak równie dobrze sprawdzają się emolienty na bazie olejów, które tworzą warstwę okluzyjną. Produkty te najczęściej zaprojektowane są w taki sposób, aby były stosowane w późniejszych krokach pielęgnacji, dzięki czemu zapobiegają odparowaniu dobroczynnych składników nawilżających i utrzymują w skórze wilgoć.
4. Odcień skóry.
Praktycznie każda marka z siedzibą w Korei Południowej posiada co najmniej jedną linię pielęgnacyjną przeznaczoną do ‘wybielenia’ skóry czyli tzn. efektu whitening. Istnieje bardzo wiele nieporozumień odnośnie tego zjawiska poza Koreą, ale po kolei – żaden z tych produktów nie wybieli nam skóry jak farba do włosów. Z punktu widzenia zastosowanych składników, słowo whitening w koreańskiej kulturze piękna oznacza bardziej rozjaśnienie i jest w zasadzie bliższe słowu ‘brightening’. Produkty z linii whitening zaprojektowane są tak aby przede wszystkim wyrównać koloryt skóry oraz zlikwidować przebarwienia powstałe na skutek nadprodukcji melaniny w uszkodzonych partiach skóry np. po wypryskach.
Składniki w tego typu produktach działają zazwyczaj na zasadzie złuszczania, które pomaga przyspieszyć tworzenie nowej, zdrowej skóry poprzez zwiększenie szybkości regeneracji komórek, bądź hamowanie tyrozynazy, która kontroluje produkcję melaniny i powoduje przebarwienia na obszarach skóry, które zostały wcześniej uszkodzone. Dotyczy to również rozjaśnienia skóry, która została opalona przez słońce, co równa się jej uszkodzeniu. Jest to niestety forma uszkodzenia słonecznego, która została przyjęta za standard piękna w wielu częściach świata, w przeciągu ostatniego stulecia. Opalanie się jest bardzo niebezpieczne i podkreśla to wieli specjalistów z tej dziedziny, bowiem prowadzi do nowotworów skóry.
Co ciekawe, pierwszymi widocznymi oznakami starzenia się skóry u Azjatek nie są linie mimiczne czy zmarszczki, lecz przebarwienia i szara, zmatowiała cera bez blasku. Idealnie zdrowa skóra jest gładka, nawilżona, o jednolitym kolorycie, emanująca swoim wewnętrznym blaskiem i większość produktów oznaczona jako ‘whitening’ może pomóc każdemu osiągnąć taki stan – nawet osobom, które mają naturalnie ciemną karnację.
5. Priorytet to ochrona przed słońcem!
W większości krajów Azji, równie ważnym jak pragnienie ładnego kolorytu skóry, jest jej ochrona przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. W tym miejscu ponownie podkreślę – opalanie uszkadza skórę, co jest niezaprzeczalnym faktem, dlatego w Korei – w przeciwieństwie do innych części świata - opalenizna nie jest pożądana, a wręcz może być źródłem wielu kompleksów, jak to miało miejsce w anime ‘Peach Girl’ – główna bohaterka była pływaczką i jej skóra bardzo szybko się opalała dlatego przez cały czas nosiła przy sobie krem z filtrem.
Opalanie jest bardzo niekorzystne biorąc pod uwagę starzenie się skóry. Uszkodzenia słoneczne, oprócz podnoszenie ryzyka zachorowania na raka skóry, są również jedną z głównych przyczyn widocznych oznak starzenia takich jak linie mimiczne, zmarszczki czy nierówny koloryt. Ponieważ ochrona przeciwsłoneczna ma tak ogromy priorytet w krajach azjatyckich to siłą rzeczy tamtejszy rynek zapełniony jest skutecznymi produktami z filtrami ochronnymi, takimi jak kremy, żele, mgiełki czy olejki. Kosmetyki te mają szerokie spektrum działania, dzięki czemu zabezpieczają zarówno przed promieniami UVA, jak i UVB. Podstawową różnicą miedzy nimi, jest fakt że promieniowanie UVB jest odpowiedzialne za oparzenia słoneczne, a UVA za nowotwory i przedwczesne starzenie się. Aby ułatwić zapamiętanie tego, to można skojarzyć to w ten sposób – UVABurn- (poparzenie) oraz UVAge-rays (wiek).
Reasumując, mam nadzieję że tym wpisem rozjaśniłam wam chociaż odrobinę główną idee azjatyckiej pielęgnacji i jest ona teraz dla was bardziej zrozumiała. Nie wiem jeszcze jak długa będzie ta seria i z ilu wpisów będzie się składać jednak jestem pewna, że pojawi się post na temat korean skincare routine :)) Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, czy coś jest niezrozumiałe to piszcie śmiało w komentarzach, postaram się odpowiedzieć w miarę swoich możliwości.
Dodatkowo, napiszcie mi co o tym sądzicie – może jakiś podpunkt wywołał w was szczególne emocje i się z nim nie zgadzacie? A może zgadzacie się ze wszystkimi?
Zgadzam się ze wszystkim! Najbardziej niedocenione moim zdaniem są punkty 3 i 5. Często zapomina się o regularnym nawadnianiu, aż do momentu kiedy skóra robi się sucha...
OdpowiedzUsuńDokładnie! Wiele dziewczyn - zwłaszcza z cerą tłustą - zupełnie pomija ten etap i nie stosuje produktów nawadniających cerę, co w tym wypadku jest bardzo dużym błędem ponieważ często wzmaga problemy z nadprodukcją sebum :((
UsuńNie jestem jakąś azjatomaniaczką, ale wszystko to już wiem i niektóre zasady od dawna przemycam w swojej pielęgnacji ;) pielęgnacja też jest dla mnie na pierwszym miejscu. Od zawsze;)
OdpowiedzUsuńU mnie również. Moje rówieśniczki dziwią się, że mam całą masę kosmetyków do pielęgnacji, a tylko kilka z kolorówki :P
UsuńU mnie jest więcej kosmetyków do pielęgnacji niż kolorówki. Wolę mieć zadbaną skórę i cieszyć się nią latami niż mieć profesjonalną "tapetę" z całą maską kosmetyków a za parę lat płakać z powodu kiepskiej kondycji mojej skóry...
OdpowiedzUsuńPrawidłowe podejście kochana! Trzymaj tak dalej, a Twoja skóra na pewno Ci się odwdzięczy ;)
UsuńOd kiedy prowadzę bloga kładę wielki nacisk na pielęgnację :) i faktycznie kosmetyków do pielęgnacji mam już więcej niż do makeup :)
OdpowiedzUsuńmusze się głębiej wczytac w taką pielęgnację bo Azjatki sa przepiękne :)
OdpowiedzUsuńMożesz sięgnąć po książkę Sekrety urody Koreanek, Charlotte Cho. Bardzo ciekawa:)
UsuńJejku megaa post, naczytałam się tyle ciekawych rzeczy, postaram się o tak piękną cerę :)
OdpowiedzUsuńmeegstyle.blogspot.com
Chcialabym wpis o tym jakie produkty dokladnie uzywac w danej kolejnosci, trudno sie polapac czasem, wiec taki przykladowy model bylby pomocny :)
OdpowiedzUsuńKolejny wpis z serii pielęgnacyjnej będzie właśnie o produktach używanych w koreańskiej pielęgnacji :) Jest w trakcie powstawania, ale trochę mi zajmie jego skończenie ponieważ jest masa informacji do przekazania i muszę to ułożyć w jakąś konkretną całość.
UsuńSuper, że planujesz taki post! Ja np używam różnych kosmetyków ale nie zawsze wiem w jakiej kolejności to nakładać i jako co konkretnie to traktować (np czy jako essence nawadniającą czy serum - patrz it's skin ye effector)
UsuńŚwietny post! Ostatnio zaniedbałam pielęgnację twarzy, a tym postem dałaś mi kopa w tyłek :D Dzięki ^^
OdpowiedzUsuńMoja pielęgnacja obejmuje wiele etapów, odkąd zgłębiam azjatycką pielęgnację jeszcze bardziej przykładam wagę do poszczególnych kosmetyków i kolejności ich nakładania
OdpowiedzUsuńazjatki są śliczne:) ich delikatność cery i gładkość mnie powala. zaczęłam się ostatnio stosować się do tych ich 10 złotych zasad pielęgnacyjnych:)
OdpowiedzUsuńTo niekoniecznie jest 10 zasad - może och być 7, a nawet 15 :P Wszystko zależy od naszego indywidualnego podejście :))
Usuńodnoszę się do książki pani Cho:D
Usuńmiłej niedzieli:)
UsuńBardzo fajnie czytało się ten post :) Chyba warto wcielić w życie zasady Azjatek, mają piękne cery :)
OdpowiedzUsuńja unikam słońca
OdpowiedzUsuńŚwietny post, pamiętam jak kilka miesięcy temu szukałam czegoś tak wspaniałego i było ciężko, wiele osób na pewno skorzysta z tych informacji :)
OdpowiedzUsuńTez od jakiegoś czasu interesuję się pielęgnacją azjatycką. Moja skóra nie bardzo lubi takie warstwowe nakładanie produktów, ale takich azjatyckich oryginalnych jeszcze nie miałam. Za to bardzo przykładam się do demakijażu. Zawsze jest to kilka etapów oczyszczania.
OdpowiedzUsuńWspaniały post, kocham cerę Azjatek i tą ich urodę :)
OdpowiedzUsuńWarto chyba stosować ich zasady, bo Japonki pięknie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńbrak konkretów
OdpowiedzUsuńJakich konkretów oczekiwałaś/oczekiwałeś we wstępie drogi anonimie? :)
Usuńjakichkolwiek, które zachęcą do dalszego eksplorowania twojego bloga, takich podstaw każdy może się domyślić
UsuńCoraz bardziej interesuja się taką pielęgnacją, kilka kosmetyków poznałam i widzę, że moja skóra je pokochała :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że trafiłam na twojego bloga ☺ ja mam chyba największy problem z nawadnianiem. , bo niby skóra tłusta ale świeci się i potrafi się też przesuszyć 😊
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe :) Nieodpowiedni poziom nawilżenia skóry często skutkuje jej nadmiernym przetłuszczaniem ponieważ próbuje się w ten sposób bronić ;)
Usuńbardzo to wszystko ciekawe, ja niestety lubię się opalać ,ale to dlatego że na codzień jestem bardzo blada, ale efekt promiennej bladej cery czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post. :)
OdpowiedzUsuńOd momentu przeczytania książki sekrety urody... całkiem inaczej spoglądam na pielęgnacje skóry muszę przyznać, że poświęcam jej więcej uwagi niż wcześniej, to prawda pielęgnacja według zasad koreanek nie musi być wcale droga podobno olejek do demakijażu można zastąpić nawet zwykłym olejem :D
OdpowiedzUsuńOwszem, można ale zwykły olej nie ulega emulgacji i pozostawi tłustą warstwę na twarzy. Chyba, że zastosujemy OCM - jednak w moim przypadku metoda ta się nie sprawdziła ;)
UsuńAzjatycka uroda jest niepowtarzalna, fajnie choć trochę się do niej zbliżyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Wszystkie podpunkty do mnie przemawiają, ale ta warstwowa pielęgnacja bardzo mnie zaciekawiła. Chyba muszę bardziej zgłębić temat. Świetny post, bardzo lubię czytać o pięlęgnacji z innych krajów, a ta azjatycka jest szczególnie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. Ostatnio mam kłopoty z cerą i zastanawiałam się nad pielęgnacją azjatycką.
OdpowiedzUsuńPost jak najbardziej zaciekawił i był ciekawy. Dobrze jest poczytać z różnych perspektyw jak to wygląda. Jedni mają prostszy i lżejszy sposób pisania. Twoje posty nie sprawiają mi problemu, a widząc jakieś nowe słowa związane z chemią czy biologią, muszę przeczytać jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńCzyli mam rozumieć, że nawadnianie wodą to przez jej picie oraz przez składniki w kosmetykach? Najgorzej pojęłam ten punkt.
Głównie tak. Kosmetyki nawadniające przyciągają cząsteczki wody z otoczenia i transportują je do skóry - jednak już niekoniecznie potrafią je utrzymać.
UsuńDlatego warto pamiętać, żeby na kosmetyk nawadniający zastosować nawilżający.
Przykładem produktu nawadniającego jest japoński lotion Hadalabo :)
Oczywiście skórę należy nawadniać również od wewnątrz poprzez picie dużej ilości niegazowanej wody mineralnej.
ja muszę przyznać ,ze oczyszczanie Koreańskie jest najlepsze ;*
OdpowiedzUsuńNie pamiętamy czy już kiedyś napisałaś taki post albo czy o nim myślisz ale jesteśmy ciekawe Twojej codziennej pielęgnacji twarzy :)
OdpowiedzUsuńMy mamy cerę tłustą i trądzikową, mimo, że naprawdę staramy się pielęgnować nasze twarze to i tak pewnie robimy coś źle :/ Jeśli masz chęć do stworzenia posta, w którym opiszesz przykładową pielęgnacje w stylu koreańskim dla takiej cery przy użyciu kosmetyków dostępnych w pl to było super ;)
Na pewno przygotuję wpis na temat przykładowych kosmetyków, jakie można używać przy różnych rodzajach cery ;)
UsuńCieszę się że do Ciebie trafiłam! (przez Alinarose:). Tematyka Azjatyckiej pielęgnacji interesuje mnie od momentu przeczytania książki Charlotte Cho. Pozwoliła mi ułożyć sobie w głowie różne rzeczy, mimo że taki system pielęgnacyjny stosowałam intuicyjnie :) Będę zaglądać po recenzje nieznanych mi produktów i inne ciekawostki! pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa kochana ! :)) Książka Charlotte rzeczywiście jest świetna - zawiera masę cennych porad. Taki poradnik o koreańskiej pielęgnacji w pigułce :P
Usuńmakijaż idzie jednak w parze, trzeba przyznać, że Azjaci (mówię też o panach) opanowali tą sztukę makeup no makeup ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się! Panowie często stosują więcej kosmetyków do makijażu niż Panie :D
UsuńZgadzam się :) uwielbiam naturalność, i moim zdaniem jest ona dużo lepsza niż makijaż, mimo, że bez niego nie wyglądam jak miss świata xd
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też, że w Azji mężczyźni też są świadomi swojego wyglądu i dbają o to, żeby wyglądać przyzwoicie :)
U nas zazwyczaj wszystkie problemy przykrywa się grubą wrastw podkładu, korektora i pudru, i Cięzko jest nam zrozumieć, ze zamiast tego można zacząć od podstaw - bardziej dbać o siebie i swoją skórę. I wtedyw szystkie problemy znikną ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
normxcore
Myślę, że każdy podpunkt jest niedoceniany, a zwłaszcza nacisk na ochronę przed słońcem. W ogóle podejście do słońca budzi wiele kontrowersji, dla większości Polaków słońce=zdrowie i witamina D, tymczasem to nie jest prawdą, że im więcej czasu spędzimy na słońcu, tym więcej witaminy d wytworzymy. Co do linii i zmarszczek mimicznych, to w mniejszym stopniu są problemem Azjatek, bo nie mają tak silnej mimiki twarzy jak większość Europejczyków, stąd nam trudniej ocenić ich wiek na podstawie wyglądu ich twarzy. Młodo Azjatka może mieć w rzeczywistości zarówno 20 parę jak i 40 lat, podczas gdy my młodo wyglądającą 40-latkę jesteśmy w stanie posądzić o szprycowanie się botoksem, a stwierdzenie "ale ty młodo wyglądasz" dla 30-latki jest już dużym komplementem.
OdpowiedzUsuńNo niestety, ludzie nie wiedzą że wystarczy kilkanaście minut na słońcu żeby pozyskać wystarczającą dawkę witaminy D, ale to również ogłupiający wpływ zachodnich mediów, gdzie tak jak piszesz, promowana jest 'zdrowa' opalona skóra :)
UsuńJeśli chodzi o linie mimiczne to jak najbardziej uwarunkowane jest to kulturowo, ale również genetycznie bo Azjaci mają grubszą skórę która jest mniej podatna na szkodliwy wpływ środowiska. Azjatki, które wychowywały się na zachodzie wyglądają równie dobrze, co te ze swych ojczystych krajów pomimo tego że ekspresja mimiczna nie jest tutaj tematem tabu, a wręcz czymś pożądanym w komunikacji.
Miało być "młodo wyglądająca" :)
OdpowiedzUsuńPrzygodę z azjatycką pielęgnacją i kosmetykami zaczęłam odkąd trafiłam w douglasie na nową świetną markę Benton- mają rewelacyjne produkty do oczyszczania twarzy np Skin toner albo cleansing foam. Duża różnica odkąd zaczęłam je stosować no i staram się dbać o cerę jak Koreanki teraz :)fajna sprawa
OdpowiedzUsuń