W dzisiejszym wpisie przedstawiam wam ostatni kosmetyk z drugiej paczki, którą dostałam w ramach współpracy z marką Swanicoco - luksusową esencję z wyjątkowym składem. Jeżeli jesteście ciekawe, jak sprawdziła się przy mojej mieszanej cerze, to zapraszam!
Swanicoco, Refine Ferment The 1st Essence to esencja, oparta na składnikach pochodzenia fermentacyjnego, która w składzie zawiera tylko kilka substancji, dzięki czemu nie jest on szkodliwy bądź nieprzyjemny dla skóry. Główny składnik - Bifida, występuje naturalnie w mleku matki, dlatego wykazuje silne właściwości wzmacniające skórę.
Produkt ma działanie intensywnie odżywcze oraz nawilżające, które dociera do najgłębszych partii skóry. Poprawia również koloryt cery, sprawiając że nabiera zdrowego blasku i staje się promienna. Oprócz tego zabezpiecza skórę, chroniąc ją przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, poprawia jej elastyczność, a co za tym idzie zmniejsza również rozszerzone pory.
Esencja zalecana jest przede wszystkim dla osób borykających się z suchą i wrażliwą skórą, a także poszarzałą skłonną do wyprysków.
Moja Opinia
Produkt ten, chciałam wypróbować już przy okazji kompletowania pierwszej paczki, jednak Kevin polecił mi tak wiele kosmetyków że ostatecznie uległam pokusie i zdecydowałam się na kilka innych opcji, a fermentowaną esencję dodałam po prostu do swojej jakże długiej wishlisty. Postanowiłam sobie jednak, że przy okazji kontynuacji naszej współpracy, na pewno się na nią zdecyduję i tym sposobem możecie o niej dzisiaj u mnie przeczytać.
Esencja zamknięta jest w eleganckim i luksusowo wyglądającym, wysokim opakowaniu, wykonanym z ciężkiego, nieprzeźroczystego szkła o intensywnie bordowym kolorze z perłowym połyskiem. Jej pojemność wynosi 100 ml, i zamykana jest na srebrną, połyskującą zakrętkę. Całość prezentuje się naprawdę okazale, jednak podczas każdego jej użycia muszę być ostrożna aby nie wypadła mi z rąk i się nie potrzaskała - jest to główny powód, dlaczego wolę opakowania zrobione z plastiku. Oczywiście te pierwsze są bardziej ekologiczne i nie ma szansy żeby uwalniały jakieś szkodliwe substancje pod wpływem wyższej temperatury, jednak kosmetyki o takiej renomie są zazwyczaj przechowywane w dobrych warunkach i nie ma potrzeby aby tym się martwić.
Mimo tego, że butelka w której znajduje się esencja, jest nieprzeźroczysta to w momencie gdy umieścimy ją pod światło, bez problemu można zobaczyć jak wiele produktu pozostało jeszcze wewnątrz. Po zdjęciu zakrętki, ukazuje nam się standardowy dla tego typu opakowań aplikator, po środku którego znajduje się niewielki otwór przez który możemy wylać odpowiednią ilość kosmetyku na dłoń, czy też na płatek kosmetyczny w zależności od naszych indywidualnych preferencji.
Konsystencja produktu jest całkowicie wodnista, śliska oraz bezbarwna - wystarczy niewielka ilość do dokładnego pokrycia całej cery. Esencja nie pozostawia po sobie żadnej wyczuwalnej, czy też niekomfortowej warstwy i wchłania się błyskawicznie do matu, dlatego dziewczyny z cerą tłustą mogą swobodnie stosować ją nawet pod makijaż. Zapach jest raczej nietypowy i neutralny - nie przypomina mi niczego konkretnego i podczas aplikacji jest w zasadzie niewyczuwalny.
Esencję aplikuję dłońmi na oczyszczoną skórę twarzy - po miesiącu regularnego stosowania, zazwyczaj raz dziennie, jednak kilka razy zdarzyło mi się również nałożyć produkt na dzień, pod makijaż - zużycie, jest nie większe niż 1/6 początkowej objętości. Po nieudanej przygodzie z tonerem z serii Extra Matt, który okazał się niewypałem w tej kwestii, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, i mogę być pewna że kosmetyk wystarczy mi na długie miesiące używania.
Przechodząc do składu - jest bardzo, a wręcz skrajnie minimalistyczny bowiem mamy tu wyłącznie substancje niezbędne - nie mniej i nie więcej. Produkt jest oczywiście naturalny i w 100% wegański, tak jak pozostałe kosmetyki marki Swanicoco - czasem zapominam o tym wspomnieć przy okazji ich recenzowania bo dla mnie stało się to czymś zupełnie oczywistym. Na pierwszym miejscu w esencji mamy składnik pochodzenia fermentacyjnego, o tajemniczej nazwie - lizat bakterii Bifida. Jest to nic innego jak bakterie probiotyczne, których główną funkcją jest stymulacja regeneracji enzymatycznej, co w skrócie oznacza że wykazują silne właściwości naprawcze. Kolejnym składnikiem jest glikol butylenowy odpowiedzialny za nawilżenie i przenikanie substancji czynnych w głąb skóry, Alantoina, ułatwiająca gojenie się ran, a także jako ostatnia - guma ksantowa, czyli nic innego jak sfermentowany cukier o działaniu stabilizującym.
Pomimo tego, że w składzie mamy dokładnie tylko cztery substancje, to produkt ten zdziałał dla mojej cery cuda. Przede wszystkim bardzo mocno ją rozjaśnił - po kilku tygodniach wydawała się być idealnie czysta i zdrowa, bez jakichkolwiek śladów potrądzikowych. Dodatkowo stała się pełna blasku, a także zregenerowana i zdrowo wyglądająca.
Esencja świetnie nawodniła moją skórę - uwielbiam produkty o takim działaniu, bowiem w przypadku tych nawilżających zawsze jest mała obawa że mimo wszystko mogą zapchać moją mieszaną cerę. W tym przypadku, dzięki lekkiej formule nie było o tym mowy. Produkt poprawił również elastyczność, co było najbardziej widoczne na czole, dzięki zlikwidowaniu linii mimicznych i zapobiegnięciu ich ponownemu pojawieniu się.
Na koniec to co zaskoczyło mnie chyba najbardziej pozytywnie - podczas stosowania esencji, na mojej cerze nie pojawił się ani jeden wyprysk. Nie tylko ograniczyła ich powstawanie, ale także znacznie przyspieszyła gojenie się tych istniejących. Dodatkowo przywróciła odpowiedni poziom wodno-lipidowy skóry, łagodząc wszelkie podrażnienia czy zaczerwienia oraz stany zapalne, a co za tym idzie ograniczyła w znacznym stopniu nadmierne wydzielanie sebum oraz zmniejszyła rozszerzone pory.
Reasumując, produkt ten zaskoczył mnie naprawdę bardzo na plus, bowiem nie spodziewałam się po nim aż tak wiele. Owszem cena jest wysoka, ale sądziłam że będzie wyłącznie dobrym uzupełnieniem pielęgnacji, a okazał się być wystarczający, nawet stosowany samodzielnie. Myślę, że esencja nada się dla każdego typu ceru - jest lekka, a jednocześnie silnie regeneruje i dostarcza nawodnienia, nie obciążając przy tym cery. Kosmetyk możecie zakupić na stronie Yesstyle bądź Korea Depart za mniej więcej 50 USD ~ 190 zł.
PLUSY MINUSY
- Wydajność - Wysoka Cena
- Szata graficzna
- Wegański, naturalny oraz
minimalistyczny skład
- Aplikacja
- Dostępność
- Konsystencja
- Błyskawicznie wchłania się do matu
- Nie pozostawia wyczuwalnej warstwy
- Można stosować pod makijaż
- Intensywnie wygładza oraz nawadnia skórę
- Bardzo mocno ją rozjaśnia
- Niweluje widoczność śladów po wypryskach
- Poprawia elastyczność skóry
- Zapobiega powstawaniu wyprysków oraz
przyspiesza gojenie się już istniejących
- Wykazuje silne działanie regenerujące
- Koi skórę, oraz przywraca jej odpowiedni
poziom wodno-lipidowy
- Reguluje nadmierne wydzielanie sebum
- Zmniejsza rozszerzone pory
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tej esencji dziewczyny? Lubicie kosmetyki, w których główny składnik jest pochodzenia fermentacyjnego? :)
Cena rzeczywiście wydaje się wysoka, ale chyba biorąc pod uwagę jej wydajność i działanie można sobie ją choćby zażyczyć na urodziny :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ta esencja to wręcz idealny podarunek na jakąś większą okazję bo cena rzeczywiście jest wysoka.
UsuńCiekawy produkt, szczególnie, jak sama wspomniałaś nie jest wypchany wszelkimi składnikami. To co najwazniejsze i na tym koniec, to lubię :3
OdpowiedzUsuńDokładnie, chociaż z drugiej strony to zależy od tego jaką mamy skórę. Przykładowo, osoby z cerą wrażliwą będą zapewne preferowały takie minimalistyczne składy w obawie przed wywołaniem podrażnień, natomiast dla mnie - posiadaczki cery mieszanej, nie ma to większego znaczenia, tak długo jak skład jest naturalny :)
Usuńwow nie dość, ze produkt wegański to jeszcze silnie nawilżający, ideał dla mojej suchej skóry :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że idealnie nada się dla skóry suchej i odwodnionej :D
UsuńBardzo przydałby mi się ten produkt, u mnie są ponad 30 stopniowe upały i moja skóra cierpi. Prezentacja jest cudowna, jak na produkt z wysokiej półki przystało. Cena do strawienia zwłaszcza gdy naprawdę dobrze działa :-)
OdpowiedzUsuńTak, cenę można przeboleć jeśli produkt jest rzeczywiście dobry :) Ostatnio miałam dłuższą aktywność na świeżym powietrzu w samo południe, gdy temperatura dochodziła do ponad 30 stopni i po powrocie do domu moja skóra rzeczywiście była o wiele mocniej przesuszona, ale na szczęście esencja przywróciła ją do ładu :P
UsuńPolubiłęm z Hada Labo więc może i ten bym polubił :)
OdpowiedzUsuńMiałam Hada Labo, i również bardzo lubiłam :D
UsuńO coś dla mojej suchej skóry :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Czuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńmój blog
działanie bardzo zachęcające. Oczy aż mi się zaświeciły, gdy przeczytałam to zdanie: " idealnie czysta i zdrowa, bez jakichkolwiek śladów potrądzikowych" Taka cera to moje marzenie :) ale cena, przyznam szczerze, trochę zniechęca :P
OdpowiedzUsuńWarto zaczekać na jakieś obniżki - Yesstyle dosyć często organizuje przeceny :)
UsuńSzkoda, że cena wysoka, ale z tego co napisałaś to produkt bardzo dobrej jakości :)
OdpowiedzUsuńZgadza się - w tym przypadku cena idzie w parze z jakością :)
UsuńCzy ja dobrze czytam.. zero wyprysków? 😍 to moje chyba największe marzenie, raczej na pewno ją kupię, bo opis poprostu zniewala! 😁😁 Kochana, uwielbiam kiedy piszesz o takich perełkach, hahah ❤❤
OdpowiedzUsuńJeżeli nie masz problemu z aktywnym trądzikiem, to ta esencja może się świetnie sprawdzić :) Cieszę się, kiedy mogę polecić wam jakiś dobry kosmetyk :*
UsuńChciałabym, ale ta cena.... No trudno, dla piękna trzeba czasami pocierpieć :D Świetna recenzja i piękne zdjęcia <3 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki kochana! <3
UsuńNas też coraz bardziej kuszą te wysokopółkowe kosmetyki koreańskie. Różnica w ich jakości jest naprawdę znacząca...
OdpowiedzUsuńDokładnie - zauważyłam, że obecnie sporo marek z wyższej półki zaczyna zwracać uwagę na to, co sprzedaje konsumentowi, skupiając uwagę na jak najbardziej naturalnych i przyjemnych dla skóry składach :) Marki, takie jak właśnie Swanicoco i Whamisa są popularne raczej od niedawna i mimo tego, że na rynku są od lat to właśnie teraz trwa ich 'złoty okres' xD Mam nadzieję, że trend nie przeminie i to właśnie w tym kierunku podąży cały koreański rynek kosmetyczny.
Usuńbardzo go chcę teraz ;)!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam sie z tym produktem, wydaje się być super, ciekawe czy sprawdziłby się u mnie, długo już szukam idealnego kosmetyku i długo już mi to nie wychodzi :(
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie :)
Podczas poszukiwań idealnego kosmetyku warto słuchać potrzeb swojej skóry i przede wszystkim sprawdzać składy, a nie kierować się reklamom ! :) Dzięki za obserwację kochana! :*
UsuńWalczę ze zmianami po ciąży- nie dość, że szaleją mi hormony i wyskakują plamy oraz wypryski to jeszcze potrafi się przetłuszczać.... istny dramat :( Twoja recenzja brzmi naprawdę obiecująco :)
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://onitestuja.blogspot.com/2017/06/achae-naturalne-peelingi-do-ciaa.html
Jeżeli problem z wypryskami ma podłoże stricte hormonalne, to produkt może nie dać sobie rady ponieważ problem leży wewnątrz organizmu, a nie w samej skórze :( Za to na pewno pozytywnie wpłynie na przebarwienia i szybciej je rozjaśni :D
UsuńJej działanie brzmi rewelacyjne, a i sam skład wygląda bardzo fajnie! O marce Swanicoco słyszałam co nieco, ale niestety nie miałam jeszcze okazji ich wypróbować!
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, jednak nie znałam go wcześniej. Bardzo fajnie go przedstawiłaś. :)
OdpowiedzUsuńObserwuję!;*
xxveronica.blogspot.com
Dzięki za obserwację kochana! :*
UsuńOpakowanie cudowne, buteleczka przepięknie się prezentuje, ale jest szklana XD Potrafię kilka razy upuścić szczotkę do włosów, a co dopiero kosmetyki :") Więc raczej by u mnie długo nie przeżył ten produkt XD Ale opis skutków regularnego stosowania naprawdę zachęca...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😉
Hah, też mam ten problem dlatego zawsze biorąc esencję z półki jestem bardzo ostrożna żeby mi nie wypadła - jak na razie jest cała, zobaczymy jak długo :P
UsuńTylko jeden minus ale dość istotny :P Jednak Twoja recenzja i tak kusi :P
OdpowiedzUsuńWOW produkt ideał, mam ochotę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo luksusowo ale plusy zdecydowanie przeważają :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak sprawdziłby się u mnie
-------------------------
http://fashionelja.pl
interesujący produkt,
OdpowiedzUsuńobserwuję ;)
Dzięki za obserwację kochana! :*
UsuńUrocze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
veronicalucy.blogspot.com
love this post :)
OdpowiedzUsuńhave a nice weekend
https://www.instagram.com/tijamomcilovic/
http://itsmetijana.blogspot.rs/
Widać, że tym razem plusy przeważają :) To dobrze, bo przy takim ślicznym opakowaniu to nic tylko brać :D
OdpowiedzUsuńJa teraz testuję grzybkową esencję Benton, ale ta również bardzo mnie zainteresowała! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że Benton ma jakąś grzybową edycję - muszę zaraz sprawdzić tą linię :P
UsuńCena może faktycznie trochę odstrasza, ale po przeczytaniu treściwej recenzji przekonałam się i może, gdy odłożę parę groszy się skuszę - przyznaję, lubię azjatyckie kosmetyki, bo są najczęściej wysokiej jakości, a o tej marce jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Haniko
http://www.przygodyashley.net/
Zgadzam się, aczkolwiek nawet wśród azjatyków znajdzie się masa produktów wątpliwej jakości, najczęściej tych z niższych półek cenowych :(
UsuńOpis bardzo zachęca zwłąszcza, że czytając troche tego bloga czasem mam wrażenie, że niemal opisujesz moją cere...ten produkt wydaje się być świetny jednak faktycznie cena jest wysoka. Pewnie zdecyduje się na niego za jakiś czas..aktualnie zakupiłam inny produkt o któym pisałaś Kyotosilk Liton skusiłam się na niego przez Twój wpis i fakt, że akurat na Japan Skin są wyprzedaże i był przeceniony o jakieś 50% więc tym bardziej stwierdziłąm, że warto skorzystać z promocji i kupić kilka rzeczy..ciekawe jak się sprawdzą..a tą Esencję sobię zapiszę i zamówie jak moje zapasy się skończą :)
OdpowiedzUsuńTak, Japan Skin często ma spore zniżki, dlatego warto tam zaglądać - fajnie, że udało Ci się upolować lotion w tak niskiej cenie :)) Daj znać jak się u Ciebie sprawdza!
UsuńPrezentuje się ciekawie! Cena może i wysoka ale czasem może być warto odłożyć pieniądze na jakiś produkt i zadbać o cerę :)
OdpowiedzUsuńObserwuje
Zza Obiektywu
Chętnie kupiłabym ten produkt! Brzmi wybornie, tylko muszę poczekać na przypływ gotówki :D
OdpowiedzUsuńNo, to już wiem, co sobie zażyczę na urodziny :D
OdpowiedzUsuńW sumie można przeboleć tę cenę, skoro produkt jest tak luksusowy, do tego wegański i ma fajne działanie :D