Hej dziewczyny!
W dzisiejszym wpisie przybliżę wam kosmetyk do demakijażu koreańskiej marki Heimish, która jest stosunkowo nowa i jeszcze mało popularna na rynku światowym.
Heimish w swojej ofercie ma głównie kosmetyki kolorowe, jednak można również znaleźć kilka pielęgnacyjnych, i właśnie o jednym z nich przygotowałam dzisiaj recenzję! Jeżeli jesteście ciekawe, jak ich balsam do usuwania makijażu sprawdził się w moim przypadku, to zapraszam!
Opis Producenta
Jak stosować?
1. Nałóż odpowiednią ilość produktu na suchą skórę twarzy.
2. Masuj delikatnie cerę przez kilka minut.
3. Zwilż dłonie wodą i kontynuuj zabieg.
4. Zmyj pozostałości letnią wodą.
Skład:
Ethylhexyl Palmitate, Cetyl Ethylhexanoate, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Polyethylene, PEG-8 Isostearate, Shea Butter, Donkey Milk, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract, Citrus Aurantifolia (Lime) Fruit Extract, Freesia Refracta (Freesia) Extract, Iris Versicolor (Blueflag Iris) Extract, Jasminum Officinale (Jasmine) Extract, Lilium Tigrinum (Asian Lily) Extract, Leontopodium Alpinum (Edelweiss) Extract, Nelumbium Speciosum (Lotus Flower) Extract, Narcissus Flower Extract, Rose Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Lavender Oil, Pelargonium Graveolens Extract, Amyris Balsamifera Bark Oil, Citrus Paradisi (Grapefruit) Peel Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Tea Tree Leaf Oil, Juniperus Mexicana Oil, Frankincense (Boswellia Carterii) Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Tocopheryl Acetate, 1,2-Hexanediol.
Moja Opinia
Wiem, że to wyda się bardzo płytkie - ale pierwszą i decydującą rzeczą, która skłoniła mnie do wyboru tego produktu był jego przeuroczy, kolorowy design. Produkty koreańskie, znane są z ładnych opakowań, ale to jest w mojej opinii prawdziwym arcydziełem. Uwielbiam takie pastelowe, barwne połączenia! Tak więc, bez większego zastanowienia czy też przeczytania jakichkolwiek opinii dodałam go do swojej wishlisty na ten miesiąc w sklepie Jolse i tym sposobem, kilka tygodni później balsam do demakijażu marki Heimish znalazł się u mnie.
Produkt zamknięty jest w białym, plastikowym opakowaniu o pojemności 120 ml, z odkręcanym wieczkiem. Po jego zdjęciu ukazuje nam się kolejne, w którym jest również miejsce na szpatułkę. Po raz pierwszy spotkałam się z takim rozwiązaniem i byłam nim mile zaskoczona. Dzięki temu mamy szpatułkę zawsze pod ręką - nie musimy szukać jej w kosmetyczce, ani obawiać się że spadnie nam za pralkę czy szafkę, jak to zazwyczaj ma miejsce w moim przypadku. Co więcej jest to bardzo higieniczne rozwiązanie. Szczerze, dziwię się że inni producenci tego nie podłapali. Wewnętrzne wieczko również jest białe - podobnie jak sama szpatułka - i zrobione z jakiegoś silikonowego materiału. Po jego zdjęciu ukazuje nam się właściwy produkt, czyli balsam do demakijażu.
Jego konsystencja jest twarda i zbita w stanie stałym w białym kolorze. Przypomina odrobinę naturalne masło kokosowe. Zapach jest intensywny i mocno wyczuwalny podczas usuwania makijażu. Osoby, które lubią aromat naturalnych olejów eterycznych - zwłaszcza cytrusowych - powinny być zadowolone, natomiast pozostali no cóż...jakoś muszą to przetrwać. Dla mnie zapach jest bardzo ładny i świetnie się przy nim relaksuję.
Wydajność produktu jest całkiem niezła - szpatułka dołączona do zestawu jest niewielkich rozmiarów, a mimo tego i tak zawsze nabieram za dużo. Do dokładnego demakijażu wystarczy mniej więcej połowa jej objętości - teraz już nie mam problemu z aplikowaniem odpowiedniej ilości, jednak początki były trudne. Oczywiście nadmierna ilość nie szkodziła w żaden sposób mojej cerze, ale była po prostu mało ekonomiczna. Przy regularnym stosowaniu produkt, powinien wystarczyć na minimum 5-6 miesięcy.
Balsam aplikowałam codziennie wieczorem, po wcześniejszym demakijażu oczu. Producent zaleca, aby używać go również w tym celu, jednak ja wolę tradycyjną metodę i używam w tym celu płatka nasączonego płynem micelarnym. Balsam służył mi do usunięcia ewentualnych pozostałości oraz pozbycia się kremu BB/podkładu i kredki do brwi.
Balsam aplikowałam na suchą cerę - najpierw nakładałam go pomiędzy dłonie, aby mógł się stopić pod wpływem ich ciepła i przybrać formę bardziej ciekłą. Następnie nakładałam go na skórę twarzy i delikatnie masowałam okrężnymi ruchami. Po mniej więcej minucie, zwilżałam dłonie wodą i kontynuowałam jeszcze przez chwilę masaż, a następnie zmywałam wszystko wodą.
Kontakt z wodą umożliwił emulgacje olejku, dzięki czemu dał się łatwo zmyć, nie pozostawiając przy tym żadnej wyczuwalnej, tłustej warstwy. Po osuszeniu cera była świetnie oczyszczona i nie było śladu po makijażu. Kiedy wykonywałam test na ręce to jedyny problem sprawił mój czarny eyeliner - musiałam się na nim dłużej skupić i już myślałam, że go nie domyję. Jednak kiedy dodałam wody to jakimś cudem ustąpił i pozwolił się zmyć.
Balsam w żaden sposób nie podrażnił cery, nie przesuszył oraz jej nie zapchał i nie spowodował wysypu. W tym miejscu jednak podkreślę, że jest to produkt po którym należy użyć pianki bądź żelu bowiem zalicza się do pierwszego kroku oczyszczania skóry.
Reasumując, jest to świetny produkt który pokochałam zarówno za opakowanie, jak i za zapach oraz świetne działanie oczyszczające. Cieszę się, że mimo wszystko tak z nim trafiłam i nie natknęłam się na bubel. Myślę, że produkt nada się dla każdego typu cery i mogę wam go śmiało polecić! Balsam możecie kupić na stronie koreańskiego sklepu Jolse w cenie 18 USD (ok. 70 zł). Sklep opisany jest szczegółowo w zakładce 'polecani sprzedawcy'.
PLUSY MINUSY
- Dostępność - Brak
- Cena
- Wydajność
- Opakowanie
- Aplikacja
- Szpatułka w zestawie
- Intensywny zapach
- Konsystencja
- Bardzo dobrze usuwa makijaż
- Nie pozostawia tłustej warstwy
- Nie podrażnia cery oraz jej
nadmiernie nie przesusza
- Nie zapycha, nie powoduje wysypu
Co sądzicie o tym produkcie dziewczyny? Stosowałyście już kiedyś balsam do demakijażu? Czego zazwyczaj używacie na tym etapie? :)
Bardzo spodobał mi się ten produkt i rozwiązanie w postaci szpatułki. Myślę, że większość producentów, nawet kremów powinna pomyśleć o dołączeniu szpatułki do kremu, wtedy wybieranie go byłoby bardziej higieniczne ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Koreańscy producenci często je dołączają, ale gdzieś obok kremu i później nie ma jej gdzie włożyć. Natomiast tutaj rozwiązanie jest bardzo udane i przede wszystkim dobrze przemyślane :))
UsuńOpakowanie ma cudowne - ten design mnie przekonuje, a jak dobrze czyści makijaż. Szkoda, że skład nie jest idealny, ale to norma z kosmetykami, w końcu nie zawsze możemy mieć wszystko co chcemy :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się - skład jest mocno średni, jednak balsam nie pozostaje długo na skórze, więc mi to nie przeszkadza ;)
UsuńDesign faktycznie przepiękny, ale ta oleisto-balsamowa konsystencja zupełnie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTłusta konsystencja utrzymuje się jedynie do momentu dodania wody, potem zamienia się w mlecznobiałą ciecz i przestaje być lepka ;)
Usuńzachwyciłaś mnie nim! ;D mega ciekawy a ja lubie takie produkty :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Mogłabym Cię prosić o poklikanie w linki u mnie w najnowszym poście, będę Ci bardzo wdzięczna :)
kurcze już sam design ma piękny a jego działanie bez minusów - wow:D
OdpowiedzUsuńPatrząc na zdjęcie byłam pewna że to krem do twarzy albo balsam do ciała, a tu proszę :) Strasznie mnie zaciekawiłaś tym produktem, bardzo chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńto co polujemy nań?:D
UsuńRozwiązanie w postaci szpatułki musi być bardzo praktyczne. Produkt bez wad, więc na pewno warto go kupić.
OdpowiedzUsuńdokładnei trafione w sedno:)
UsuńNie stosowalam i nigdy nie słyszałam ale już pragnę go mieć :D
OdpowiedzUsuńWow, naprawde świetny produkt. Podoba mi się to, że nakłada się go na suchą cerę, bo najbardziej lubię takie produkty. A opakowanie ma przepiękne. :D
OdpowiedzUsuńładne opakowanie
OdpowiedzUsuńhttps://skucinskaemi.wordpress.com/
Design faktycznie przepiękny. :)
OdpowiedzUsuńwow ale moc oczyszczająca za pierwszym razem!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tak samo dobrze poradziłaby sobie z kosmetykami wodoodpornymi, ale takich nie używam, więc nie miałam jak sprawdzić :))
UsuńKolejny produkt, o którym wcześniej nie słyszałam a wart jest uwagi.
OdpowiedzUsuńWygląda obiecująco, podoba mi się taka forma demakijażu. Opakowanie i mnie uwiodło :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - po raz pierwszy spotkałam się z tak ładnym, tropikalnym wzorem na opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńPiękne opakowanie, też kupiłabym ten produkt tylko ze względu na nie. ;)
OdpowiedzUsuńMa dobrą cenę, niestety skład taku sobie, ale to rozwiązanie ze szpatułką jest bardzo pomysłowe. Coś za coś, niestety. Ale cena jest na tyle fajna, że chętnie wypróbuję ten balsam :)
Próba druga.
OdpowiedzUsuńWszystkie zachodnie kosmetyki przyciągają moją uwagę, ale zazwyczaj na tym się kończy. Ciekawi mnie opakowanie i wnętrze, a i tak mogę pomarzyć o niektórych rzeczach... Przyznam, że kosmetyk wygląda naprawdę przyciągająco, niestety pewnie go nie zdobędę. :(
no dobra ja także patrze na opakowania a kosmetyki koreańskie mają je słitaśne :P kolejny oczyszczacz dla mnie, jak zawsze mnie zainteresujesz!
OdpowiedzUsuńCzego ludzie nie wymyślą ;-)Ma bardzo ciekawą konsystencję. Szpatułki załączone widziałam wcześniej ale tylko w drogich kosmetykach takich jak Dior lub Chanel.Myślę ,że produkcja takich gadżetów nie wszystkim się opłaca a szkoda bo są bardzo pożyteczne :-)
OdpowiedzUsuńUważam, że jeżeli już się produkuje jakiś kosmetyk to powinno zrobić się to porządnie aby konsument był jak najbardziej zadowolony :P
UsuńNam też opakowanie od razu się spodobało :D
OdpowiedzUsuńJego skład i działanie a do tego brak minusów bardzo zachęca do zakupu :)
Rzeczywiście opakowanie urocze! Ciekawe jak sprawdziłby się na mojej skórze... hmmm...
OdpowiedzUsuńlovecreation.pl
miłego wtorku:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam cytrusowe nuty, balsam byłby dla mnie idealny, nie dziwię się, że zauroczył cię jego wygląd, prezentuje się naprawdę genialnie <3
OdpowiedzUsuńTeraz wyjdzie ze mnie najgorsza strona mocy ;) ale chciałabym ten produkt bez wzgledu na zastosowanie - zakochana jestem w jego designie :) widziałam go pare razy na zagranicznych instagramach, teraz dopiero poznałam zastosowanie i recenzję :) Nasila się w tym momencie moje chciejstwo :) wykończę zapasy i będę próbowała go zamówić.
OdpowiedzUsuńmmm chce i nie chce nie wiem ,czy chciała by mi się go w tego opakowania za każdym razem dozować ;D
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam tego produktu, ale wygląda bardzo zachęcająco :) może wspólna obserwacja?
OdpowiedzUsuńOglądałam ostatnio u jednej z moich ulubionyh youtuberek ,która trzeba przyznać zna się na rzeczy , że jest to lepszy i tańszy produkt od banila co clean it zero bo ma lepszy składzik :) tym bardziej kiedy zdenkuje swoje zapasy chętnie spróbuję xD
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie mam pojęcia bo nie stosowałam jeszcze balsamu z Banila co. :( Być może składowo jest lepszy od różowej wersji, ale zastanawiam się czy to samo tyczy się zielonej, które ma o niebo lepszy skład niż właśnie ta podstawowa...mam w planach go przetestować, więc na pewno pojawi się jakieś porównanie :P
Usuń