Hej dziewczyny,
W dzisiejszym wpisie przedstawię wam jeden z najpopularniejszych produktów koreańskiej marki Cosrx, a mianowicie esencję która w składzie zawiera aż 96 % filtratu ze śluzu ślimaka!
Składnik ten jest bardzo popularnym w Azji, a obecnie również i na świecie. Wiele salonów kosmetycznych oferuje swoim klientkom zabieg z użyciem ślimaków, które sunąc po ich twarzach wytwarzają odżywczy śluz, mający wiele dobroczynnych właściwości dla skóry. Jeżeli jesteście ciekawe czy w moim przypadku ten kosmetyk okazał się hitem, czytajcie dalej!
Opis Producenta
COSRX, Advanced Snail 96 Mucin Power Essence to ślimakowa esencja do twarzy, która zawiera maksymalna dawkę filtratu ze śluzu ślimaka. Co więcej, skład jest bardzo minimalistyczny i ograniczony jedynie do 12 niezbędnych substancji.
Produkt nawadnia oraz regeneruje skórę na poziomie komórkowym, a regularne stosowanie sprzyja uzyskaniu zdrowszej cery, bez jej nadmiernego obciążenia czy podrażnienia. Esencja naprawia również uszkodzenia powstałe na skutek działania szkodliwych czynników zewnętrznych, koi skórę, dodaje jej witalności, przywraca optymalny poziom nawilżenia, odżywia i poprawia elastyczność, a także niweluje blizny i wypryski.
Kosmetyk nie zawiera parabenów, ethanolu, sztucznych barwników i aromatów.
Skład:
Snail Secretion Filtrate, Betaine, Butylene Glycol,1,2-Hexanediol, Sodium Hyaluronate, Panthenol, Arginine, Allantoin, Ethyl Hexanediol, Sodium Polyacrylate, Carbomer, Phenoxyethanol.
Moja Opinia
Esencję nabyłam już dobrych kilka miesięcy temu, jednak z pewnych powodów recenzja pojawia się dopiero teraz. Dlaczego? Ponieważ przy pierwszym podejściu produkt ten zupełnie nie współgrał z moją cerą. Zaczęłam go stosować jakoś na przełomie maja/czerwca i akurat w tym okresie bardzo mnie wysypało. Podświadomie całą winę za taki stan rzeczy przypisałam esencji, jednak wiedziałam że w okresie letnim moja skóra lubi sama z siebie kaprysić i wysyp niekoniecznie jest jej winą. Dlatego postanowiłam, że wrócę do niej pod koniec lata, gdy moja buzia wróci do normalnego stanu, mając nadzieję że nie będzie takim niewypałem jak podczas naszego pierwszego spotkania.
Esencja zamknięta jest w półprzeźroczystej, plastikowej butelce, która wyglądem przypomina zamglone szkło - bardzo lubię ten efekt na opakowaniach kosmetyków ponieważ świetnie się to prezentuje na łazienkowej półce. Ma ona pojemność 100 ml, a do aplikacji służy wygodna pompka, która bez problemu dozuje dokładnie taką ilość produktu jaką chcę, w zależności od tego jak mocno ją docisnę. Dodatkowo zabezpieczona jest plastikową nakrętką, tak więc produkt można bez problemu zabrać ze sobą w podróż, nie obawiając się, że coś niechcący wyleje się w kosmetyczce.
Jeśli chodzi o skład, to jest on godny pochwały - producent rzeczywiście postawił na minimalizm w tej kwestii i mamy w zasadzie tylko kilka nieprzyjemnych substancji, reszta pełni rolę wyłącznie pielęgnacyjną. Oprócz filtratu ze śluzu ślimaka, mamy tu głównie substancje nawilżające i łagodzące takie jak panthenol, alantoina czy arginina.
Konsystencja kosmetyku jest bezbarwna, śliska, śluzowata i raczej wodnista oraz lekka - od razu przywodzi na myśl śluz ślimaka, więc nawet gdybym nie miała pojęcia, co to za kosmetyk, to rozpoznałabym go raczej po samej jego teksturze. Do dokładnego pokrycia cery wystarczą mi zaledwie dwie objętości pompki - i tutaj ważnym jest żeby nie przedobrzyć i nie nałożyć za dużo ponieważ może to nadmiernie obciążyć cerę - tak więc, mniej znaczy lepiej.
Po nałożeniu produktu na skórę pozostawia on tłustą i lepką warstwę, jednak gdy się wchłonie po mniej więcej kilkunastu minutach staje się niewyczuwalny. Zapach jest całkowicie neutralny. Wydajność jest całkiem dobra, ponieważ dzięki śliskiej konsystencji wystarczy niewielka ilość podczas aplikacji. Podejrzewam że esencja wystarczy na co najmniej pół roku regularnego stosowania.
Przechodząc do działania - przy pierwszym podejściu bardzo mnie wysypało i ogólny stan cery znacznie się pogorszył. Czytałam na forach, że nie tylko mnie to spotkało i kilka innych dziewczyn miało podobny problem podczas stosowania ślimakowej esencji z Cosrxa. Byłam załamana, bo u znacznej większości było to co najmniej odkrycie roku, jednak stwierdziłam że nie ma sensu dalej się męczyć i kosmetyk odstawiłam. Znajoma poleciła mi jednak, żebym odczekała jakiś czas i za kilka miesięcy spróbowała po raz ostatni - jeżeli wtedy się nie sprawdzi to znaczy, że moja skóra po prostu nie toleruje tak dużego stężenia filtratu ze śluzu ślimaka i nie pozostanie mi nic innego jak się z tym pogodzić.
Tak więc, niecały miesiąc temu wróciłam do stosowania kosmetyku i byłam w szoku gdy po krótkim czasie tak pozytywnie wpłynął on na moją skórę. Pierwsze, co rzucało się w oczy to intensywne rozjaśnienie cery, oraz blizn potrądzikowych. Produkt całkowicie je zlikwidował. Oprócz tego, zmniejszył rozszerzone pory i odrobinkę zredukował zaskórniki na nosie jednak w tym aspekcie nie sprawdził się akurat jakoś wybitnie.
Co do nawilżenia - utrzymał jego optymalny poziom, ale mam wrażenie że osoby z cerą suchą musiałaby jeszcze coś dodatkowo zastosować. Mam cerę mieszaną i w moim przypadku jego działanie zupełnie wystarczyło - nie pojawiły się żadne suche skórki czy łuszczenia, a za to poprawiła elastyczność skóry.
Jeśli chodzi o to, na czym najbardziej się zawiodłam to wpływ esencji na pojawianie się wyprysków, a w zasadzie jego całkowity brak. Mimo wszystko, muszę przyznać że goiły się szybciej i nie pozostawiały po sobie śladów. Dodatkowo esencja uregulowała w niewielkim stopniu nadmierne wydzielanie sebum i cera pozostawała dłużej świeża.
Kosmetyk aplikowałam także na włosy - nałożony na końcówki pięknie je nabłyszczał i zabezpieczał przed rozdwajaniem na skutek różnego rodzaju uszkodzeń mechanicznych. Oprócz tego pięknie podkreślał naturalny skręt i nie sprawiał przy tym, że włosy stawały się pozlepiane w nieestetyczne strąki.
Reasumując, jest to na pewno produkt wart uwagi i zapewne sprawdzi się u dziewczyn z każdym typem cery. Świetnie regeneruje skórę, pięknie ją rozjaśnia i rzeczywiście poprawia jej ogólny stan. Cena także jest stosunkowo niska - esencję zakupiłam na Ebay w cenie ok. 60 zł, ale z tego co się orientuje jest również dostępna na Jolse.
PLUSY MINUSY
- Cena - Przy pierwszym podejściu wystąpił wysyp
- Wydajność - Nawilżenie może być niedostateczne dla osób z cerą suchą
- Dostępność - Nie likwiduje zaskórników na nosie
- Łatwe dozowanie i aplikacja - Nie ogranicza pojawiania się wyprysków
- Dosyć szybko się wchłania i nie pozostawia
tłustej warstwy
- Bardzo mocno regeneruje oraz
rozjaśnia cerę i blizny potrądzikowe
- Utrzymuje optymalny poziom nawilżenia
- Zmniejsza rozszerzone pory
- Poprawia elastyczność skóry
- Wypryski goiły się szybciej
i nie pozostawiały śladów
- Niewielkie uregulowanie nadmiernego
wydzielania sebum
- Zabezpiecza końcówki włosów oraz
ładnie je nabłyszcza
A wy dziewczyny? Co sądzicie o kosmetykach z zawartością śluzu ślimaka? Stosowałyście już kiedyś jakieś? Jak wpłynęły na waszą cerę?
Już nawet chyba przy okazji produktów Mizona, wiele dziewczyn skarżyło się, że je wysypywało. Ślimorek tak już ma. :D Na razie od cosrx mam tylko aha power liquid i ciężko mi na chwilę obecną wydać jednoznaczną opinię.
OdpowiedzUsuńNo fakt, ślimak to już taki jest :D Z tego co pamiętam to przy różowym kremie z mizona też miałam mały wysyp ale dosyć szybko minął. Jednak tam stężenie wynosiło tylko 74% a tu 96 xD
UsuńJa mam z Cosrxa jeszcze blackheads liquid i też za pierwszym razem niezbyt się z nim polubiłam, ale podobnie jak przy tej esencji - dam mu jeszcze szansę za jakiś czas :)
Właśnie przymierzałam się do zakupu, choć obawiam się tego wysypu, ale, jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje i plusy, jakie wszyscy przedstawiają, jednak mnie kuszą. Teraz tylko czekać na przypływ gotówki. :-)
OdpowiedzUsuńUważam, że w tym przypadku warto zaryzykować ponieważ ta esencja ma w zasadzie stanowczą większość pozytywnych opinii.
UsuńNa Jolse są co jakiś czas zniżki -20% więc można polować :P
Lubię takie lekkie produkty, zwłaszcza ze śluzem ślimaka:) ciekawa jestem jak ta esencja sprawdzilaby się na mojej cerze:)
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś kremu ze śluzem ślimaka polskiej marki, ale niestety jego stężenie wynosiło tylko 20%, więc prawie nic. Myślę, że warto byłoby wypróbować tę emulsję, bo też słyszałam o niej dużo dobrego. Muszę tylko czekać na jakiś przypływ gotówki nie wiem skąd i droga wolna do kupienia jej :D
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio wysypało po kosmetykach z Biochemii Urody :( Właśnie z tym walczę i jestem na etapie kosmetycznego minimalizmu (olejek myjący, płyn micelarny i esencja- tak obecnie wygląda moja pielęgnacja) A co do kosmetyków marki COSRX, to wiele dobrego o nich słyszłam, i mam nadzieje, że uda mi się je wypróbować jak tylko stan mojej cery się ustabilizuje :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Stosowałam kosmetyki z Biochemii Urody i bardzo je sobie chwaliłam. Jeżeli nie były przeterminowane to prawdopodobnie Twoja skóra nie tolerowała po prostu któregoś z naturalnych składników :)
UsuńTak,serio. Nie były przeterminowane. Kupiłam je jakieś 3 tygodnie temu a po 2 tygodniach już miałam tragedie na cerze. W sumie to nadal mam. Dlatego teraz stosuje taki minimalizm żeby wszystko jak najszybciej doszło do normy, bo az w tak złym stanie to mojej cery jeszcze po żadnym kosmetyku nie widziałam. Tzn. było też po niektórych źle, ale nie az tak.
UsuńA jakie konkretnie produkty stosowałaś? :(
Usuńhydrolat z kocanki, olejek myjacy z różą, serum oliwkowe azello, peeling enzymatyczny eko, masło shea nilotica, olejek tamanu.
UsuńWydaje mi się, że winę ponoszą masło, olej oraz serum na bazie oleju - dla cery mieszanej oraz tłustej mogą okazać się za ciężkie. Miałam olejek myjący z różą, a z hydrolatów lawendę.
UsuńJeżeli nie chcesz spisywać tych kosmetyków na stratę, to proponuję do twarzy stosować tylko te dwa produkty i peeling.
Masło i oleje zostaw sobie na włosy :) Shea bardzo fajnie nawilża końcówki - oczywiście mam tu na myśli olejowanie przed myciem.
Masła shea używam tylko i wyłącznie do ust, bo mam objaw czegoś podobnego jak zapalenie okołoustne i zostało mi to głównie na to polecone. A serum, peelingu, olejku myjącego i hydrolatu używam do cery. Jak nałożę seum na twarz, to na początku troszkę mnie aż piecze.Na razie próbuję z tym detoxem przez 2 tygodnie tylko ten olejek myjący z różą, płyn micelarny garnier i resztka esencji drożdżowej mizon. Zobazę czy stan mojej cery się poprawi. Jak nie, to na pewno odstawię te kosmetyki, może mama zużyje. Jak robiłam pierwszy raz peeling, to też uznałam,że on wcale nie jest taki delikatny i do bardzo wrażliwej cery jak moja, to on średnio się nadaje :(
Usuńkilkanaście minut wchłania to sporo:D
OdpowiedzUsuńNo cóż, miałam już do czynienia z kosmetykami, które wchłaniały się kilka godzin, więc zależy z której strony na to patrzeć :P
Usuńwow :D ja bym nie zdzierżyła xd
UsuńPierwszy raz słyszę o kosmetyku ze śluzem ślimaka i szczerze mówiąc obawialabym się wysypu.
OdpowiedzUsuńa ślimaki takie gładkie nie ma wysypac;D
Usuńmm kurcze bałabym się tego pierwszego wysypu ale to znaczy, ze pod skórą jeszcze coś było i musiało wyjść ;D
OdpowiedzUsuńdokładnie;D
UsuńŚwietna recenzja :) "ślimaki" kuszą mnie od dawna, a jeszcze nie zdecydowałam się na ich spróbowanie. Może właśnie tę esencja była by dla mnie w sam raz? Jeśli by mi nie podpasował, to zawsze mogłabym odstąpić mojej mamie, bo ona bardzo polubiła się z jakimś ślimakowym kosmetykiem;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.evelinebison.pl
Czaje się na produkty z cosrx, ale nie z ślimaczkami a z drożdżami. O z tym wysypem zawsze są problemy, ja teraz dostałam wysypu po maseczce z Vichy - coś czuje, że czeka mnie dzisiaj ratowanie skóry maseczką z glinki i serum z innisfree.
OdpowiedzUsuńOj, glinka na wszystko dobra :) Też, często się nią ratuję w sytuacjach awaryjnych.
UsuńDokładnie i jest najtańsza - 8 zł a produktu starczy na jakiś czas :)
UsuńKosmetyki ze ślimaczkami bardzo nas ciekawią oraz kuszą, jednak znając życie nasza bardzo kapryśna cera odmówiła by współpracy z nim :'(
OdpowiedzUsuńU mnie pod blokiem pełza dużo ślimaków. Jesteś pewna że ich śluz dobrze wpływa na cerę ? :P
OdpowiedzUsuńNie, tych lepiej nie używaj :P Śluz musi być od hodowlanych ślimaków, które nie mają na co dzień kontaktu z różnymi drobnoustrojami i pasożytami ! :)
UsuńSzkoda że nie ogranicza pojawienia się wyprysków, ale dobre i to że dzięki niemu nie pozostają ślady, ja właśnie kosmetyku o takim działaniu aktualnie poszukuję
OdpowiedzUsuńW sumie produkt bardzo ciekawy, jednak chyba nie odważyłabym się go użyć :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie produkt trochę za drogi, jak na takie minusy. I ten śluz ślimaka mnie trochę przeraził już na początku. :o
OdpowiedzUsuńWiesz, wszystko zależy od naszego podejścia. W wielu kosmetykach znajduje się kolagen pochodzenia zwierzęcego (z kości), a większość osób nie zdaje sobie z tego nawet sprawy bo w przeciwnym wypadku zaprzestałaby ich stosowania.
UsuńJeśli o mnie chodzi to w zasadzie nie mam obrzydzenia przed testowaniem takich nietypowych substancji ;)
Słyszałam o zabiegach ze ślimaczym śluzem i nigdy nie myślałam aby to spróbować.Bałabym się trochę tej wysypki...
OdpowiedzUsuńChyba tym razem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMa całkiem fajne działanie :)
OdpowiedzUsuńmyślę nad jego zakupem :) jak większość też bałabym się trochę jego początków, ale czego się nie robi by być piękną ;D
OdpowiedzUsuńo śluzie ślimaka już sporo czytałam i wiele osób chwali. Produktów nie znam, ale chętnie bym przetestowała.
OdpowiedzUsuńSandicious
piątkowo:)
OdpowiedzUsuńTa esencja mnie tak kusi... A jednocześnie trochę się boję, bo moja cera jest mocno kłopotliwa. Czuję się rozdarta! :P
OdpowiedzUsuńWarto ją najpierw sprawdzić w próbkach, bo wiele osób nie toleruje ślimaka (a tutaj stężenie jest bardzo wysokie) i stan skóry może się pogorszyć, zamiast polepszyć.
Usuń