1/18/2019
Swanicoco, Black Yeast Fermentation Luminous Ampoule - Odżywcza ampułka wygładzająca, silnie rozświetlająca cerę
Hej dziewczyny,
Wierzcie bądź nie, ale jestem ogromną fanką luksusowych serii kosmetyków wydawanych przez różne marki, a jeśli do tego są jeszcze całkowicie naturalne to już w ogóle jestem zachwycona. Gdy mam taką możliwość to staram się po nie sięgać jak najczęściej bo sprawia mi to wiele frajdy.
Jednym z takich kosmetyków jest ampułka z zawartością czarnego grzyba drożdżopodobnego koreańskiej marki Swanicoco. Poprzednia ampułka, którą od nich testowałam wywarła na mnie świetne wrażenie, dlatego poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko. Czy drożdżowa ampułka podołała zadaniu? Czy właściwości które obiecuje producent, rzeczywiście są zauważalne? Jeżeli chcecie dowiedzieć się o niej więcej to zapraszam do czytania!
Co o kosmetyku pisze producent?
Swanicoco, Black Yeast Fermentation Luminous Ampoule - Odżywcza ampułka wygładzająca, silnie rozświetlająca cerę
Specjalistyczny preparat o działaniu przeciwstarzeniowym, którego bazą jest wyciąg z fermentowanej soi, jemioły pospolitej, ekstrakt z fermentowanego korzenia trawy azjatyckiej oraz czarnego grzyba drożdżopodobnego. Taka kompozycja pozwala na intensywne nawilżenie nawet najbardziej wrażliwej cery.
Dzięki fermentowanym składnikom ampułka ma szansę zadziałać w głębszych warstwach skóry przez co skuteczniej stymuluje procesy regeneracyjne. Ekstrakt z czarnego grzyba wykazuje działanie antyoksydacyjne, przeciwzmarszczkowe oraz rozjaśniające. Wyciąg z korzenia trawy azjatyckiej przedłuża nawilżające działanie kosmetyku. Ampułka stosowana regularnie poprawia koloryt skóry, jędrność i jej elastyczność. Wzmocniony płaszcz hydrolipidowy chroni przed zanieczyszczeniami, promieniowaniem UV i innymi, niekorzystnymi dla skóry czynnikami środowiskowymi.
INCI:
Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Aureobasidium Pullulans Ferment Extract, Rehmannia Chinensis Root Extract, Eclipta Prostrata Extract, Artemisia Princeps Leaf Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Tocopherol.
Moja Opinia
Opakowanie
Myślę, że sam fakt iż ampułka ta pochodzi z luksusowej serii kosmetyków marki Swanicoco do czegoś jednak zobowiązuje, zwłaszcza jeśli mowa o szacie graficznej i powiem wam jedno - spełnia ona każde kryterium (zwłaszcza pod względem wizualnym) ekskluzywnego produktu z wyższej półki. Tym razem producent postawił na połączenie czerni ze złotem. Mamy tu do czynienia z przepychem i już na pierwszy rzut oka widać że nie jest to kosmetyk tani. Bardzo sobie cenię markę za to, że w swoim asortymencie posiadają kosmetyki z szerszego przedziału cenowego, tak aby każdy znalazł coś dla siebie bo wiele koreańskich firm jest pod tym względem dosyć jednorodnych i albo zalicza się do grona tych z niższej, albo wyższej półki cenowej, natomiast Swanicoco znajduje się gdzieś po środku.
Opakowanie ampułki jest bardzo zbliżone do tego, które opisywałam wam przy okazji recenzowania wersji imbirowej z drobinkami złota, a różni się jedynie zestawieniem kolorów. Solidne, kartonowe opakowanie zewnętrzne w którym osadzony jest kosmetyk ma podłużny, prostokątny kształt i jest w ciepłym, brązowym kolorze, z widniejącymi złotymi elementami o zgaszonej barwie na górnej i wewnętrznej części wieka, a także na jego odwrocie. Znajdują się tam między innymi informacje na temat głównych funkcji kosmetyku, oraz jego pełnego składu, co w przypadku koreańskich kosmetyków ma miejsce naprawdę rzadko. Zauważyłam że akurat ta seria ampułek je posiada, niezależnie od tego po którą sięgnięcie, więc za to ogromny plus ponieważ tłumaczenie składów z koreańskiego do najłatwiejszych nie należy. Wiele produktów które nie są jeszcze tak popularne w Korei nie ma informacji o angielskim składzie nawet na oficjalnej stronie producenta, a jeśli jest zamieszczona to najczęściej w obcym języku, innym niż angielski. Ogólnie, zewnętrzne opakowanie ampułki jest naprawdę dobrze wykonane - kartonowa tektura jest nieco grubsza niż zazwyczaj, przez co się nie zgina i wraz z upływem czasu nadal wygląda bardzo estetycznie. Opakowanie czerwonej ampułki zachowałam do dziś i w ogóle nie zmieniło się od czasu otwarcia.
Po zdjęciu górnego wieka, ukazuje nam się wnętrze wyłożone aksamitnym w dotyku materiałem o satynowym połysku - oczywiście także w kolorach zgaszonego złota, tak aby odpowiadało zewnętrznym zdobieniom, a w specjalnie wyprofilowanym zagłębieniu osadzony jest kosmetyk. Wygląda to bardzo zjawiskowo i naprawdę nie trudno stwierdzić, że mamy do czynienia z wyjątkowym produktem.
Ampułka wykonana jest z przeźroczystego plastiku, który imituje poniekąd szkło, wewnątrz którego znajduje się jeszcze jedna warstwa, tym razem kolorowa - odcień chłodnego złota, przechodzi stopniowo w coraz to ciemniejsze barwy, od brązu aż do całkowitej czerni. Dzięki satynowemu połyskowi, mamy wrażenie że jest to płynna ciecz, jednak w rzeczywistości to tylko złudzenie i nie mamy wglądu w środek ampułki przez co niemożliwym jest ocena aktualnego zużycia produktu znajdującego się wewnątrz. Na podstawie tego, na jak długo wystarczyła mi wersja czerwono złota mogę jedynie przewidywać na jak długo wystarczy opisywana ampułka Black Yeast, ale to oczywiście zależy od częstotliwości jej stosowania. Początkowo nakładałam ją każdego dnia, a po miesiącu, już tylko kilka razy w tygodniu żeby podtrzymać efekty. Przy takim użytkowaniu, ampułka o pojemności 40 ml powinna bez problemu wystarczyć na jakieś trzy, góra cztery miesiące stosowania.
Górna część ampułki wykonana jest z połyskującego, złotego plastiku i w tym samym kolorze jest również odkręcany aplikator z pompką. Aby nabrać ze środka ciecz należy nacisnąć wbudowany przycisk. Pipeta napełnia się tylko do 1/3 swojej maksymalnej objętości - dla mnie to nieco irytujące bo aby pokryć dokładnie cerę to potrzebuję powtórzyć tą czynność kilka razy, bo jedna porcja to dla mnie stanowczo za mało. U wylotu wbudowany jest koreczek, przylegający do wewnętrznych ścianek pipety, który zdejmuje nadmiar produktu i zapobiega ewentualnemu kapaniu, chociaż w tym przypadku to rozwiązanie średnio się sprawdziło ponieważ ciecz tak czy inaczej ma na tyle specyficzną konsystencje że spływa i brudzi, ale o tym poczytacie za chwilę.
Trochę żałuję, że ampułki z tej serii nie posiadają żadnego zabezpieczenia, które trzeba usunąć przed pierwszym otwarciem jak folia ochronna czy naklejka bowiem przy tak wysokich cenach za produkt, wolałabym mieć całkowitą pewność że otrzymałam nowy i nieużywany. Gdyby producent wprowadził taką zmianę, to z pewnością wyszłoby mu to na duży plus!
Konsystencja
Być może na zdjęciach konsystencja wydaje się być bardzo zwyczajna, ale uwierzcie - w rzeczywistości jest całkowicie inaczej. Niby wodnista, ale ma w sobie odrobinę wyczuwalnej tłustości przez co zachowuje się poniekąd jak kwas hialuronowy przynajmniej pod względem tekstury. Jest przy tym bardzo śliska, wręcz śluzowata i mocno ciągnąca... wygląda to dosyć obrzydliwie i przywodzi mi na myśl śluz ślimaka w czystej postaci. Właśnie przez to kosmetyk ten łatwo zabrudza otoczenie, bo po wyjęciu pipety z opakowania, nieznaczna ilość spływa, a że ma bursztynowo brązowe zabarwienie, to pozostaje widoczna na mojej białej umywalce. Nie jest to duży problem bo łatwo się zmywa, ale warto wziąć to pod uwagę aby nie zabrudzić ubrania.
Ampułka wchłania się po mniej więcej 5-10 minutach i pozostawia po sobie warstwę okluzyjną, która jest dosyć tłusta, ale jednocześnie nieobciążająca. Początkowo obawiałam się, że może być dla mnie zbyt treściwa ponieważ przez cały czas utrzymuje się na skórze i jest wyczuwalna, jednak nic takiego nie miało miejsca i pełni ona po prostu funkcję umożliwiającą kosmetykowi dogłębne nawodnienie skóry i zatrzymanie w niej nawilżenia poprzez zapobiegnięcie nadmiernego odparowania wody z jej powierzchni. Wbrew pozorom wykończenie jakie pozostawia nie jest bardzo błyszczące, a raczej naturalne więc osoby z cerą suchą mogą z powodzeniem stosować ją także na dzień pod makijaż.
Od razu po aplikacji, dzięki specyficznej konsystencji skóra wygląda niczym zroszona drobną mgiełką, jednak bez uczucia wilgoci, tylko zamiast tego natłuszczenia. Widać to dopiero po przyjrzeniu się z bliska i efekt ten zanika wraz ze stopniowym wchłanianiem się kosmetyku. Dzięki swojej śliskiej konsystencji produkt naprawdę mega dobrze i łatwo się rozprowadza. Mam wrażenie że od razu po nałożeniu skóra wygląda na nieco bardziej brązową - w końcu w składzie jest słynny Bhringaraj, jednak ostatecznie efekt ten stopniowo zanika wraz z wchłanianiem się produktu.
Zapach ampułki jest delikatnie wyczuwalny, ale jednocześnie można bez problemu rozróżnić w nim charakterystyczną ziołową nutę, z domieszką czegoś ciepłego. Mi kojarzy się z anyżem, chociaż nie ma go w składzie, więc to zapewne zasługa połączenia jemioły z ecliptą.
Skład
Skład to chyba główny czynnik dla którego zdecydowałam się przetestować tą ampułkę, ale nie bez znaczenia pozostaje również fakt że pozostałe kosmetyki z luksusowej linii Swanicoco wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Poprzeczka zawieszona była dosyć wysoko dlatego zastanawiałam się czy ampułka z zawartością ciemnych, fermentowanych drożdży podoła zadaniu. Jak się okazało nie ustępuje swoim poprzednikom nawet na krok i to nie tylko pod względem genialnego działania, ale także świetnego i w pełni naturalnego składu bez ani jednej substancji syntetycznej.
W zasadzie od początku, do końca składu mamy same wyciągi roślinnej w różnej postaci. Zaczynając od początku, w kosmetyku znajdują się takie substancje jak Fermentowany Ekstrakt z Jemioły Pospolitej która wykazuje działanie dezynfekujące i przeciwzapalne. Łagodzi podrażnienia, a także odświeża skórę, nadaje się do stosowania w przypadku zmian trądzikowych oraz skóry borykającej się z łojotokiem. Następnie Fermentowany Ekstrakt z Korzenia Trawy Azjatyckiej (Imperata Cylindryczna) wykorzystywany w kosmetykach jako składnik o przedłużonym działaniu nawilżającym przez wzgląd na swoje właściwości chroniące przed wysuszeniem, Fermentowany Ekstrakt z Soi pobudzający produkcję kolagenu w skórze, silny antyoksydant o łagodzącym działaniu przeciwzapalnym który stymuluje regenerację naskórka, Fermentowany Wyciąg z Grzyba z rodzaju Aureobasidium Pullulans czyli czarne drożdże o których wspomina producent, Wyciąg z Korzenia Chińskiej Rehmanni który od wieków stosowany jest w chińskiej medycynie tradycyjnej jako środek o bardzo wszechstronnym działaniu, między innymi zwalczający infekcje bakteryjne i grzybicze, Ekstrakt z Eclipty Prostratej o działaniu silnie regenerującym i antyoksydacyjnym dzięki zawartości witaminy C, goi stany zapalne skóry i łagodzi podrażnienia, zalecany przy cerze trądzikowej. Ekstrakt z Liści Artemisia Princeps inaczej nazywanej Japońską Bylicą która wykazuje działanie antyoksydacyjne oraz przeciwzapalne, Ekstrakt z Korzenia Lukrecji o silnym działaniu nawilżającym i kojącym skórę a także zmniejsza zaczerwienienia i wzmacnia naczynka krwionośne. Dzięki właściwościom bakteriobójczym przyspiesza gojenie wyprysków oraz ran. Ostatnią substancją w składzie jest Tokoferol czyli nic innego jak Witamina E o działaniu antyoksydacyjnym, odżywczym oraz konserwującym.
Skład jest wzorowy i naprawdę nie ma się do czego przyczepić ponieważ nie znajdziemy tutaj ani jednej kontrowersyjnej substancji syntetycznej.
Działanie
Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie że moja relacja z tą ampułką jest bardzo zawiła i skomplikowana. Dlaczego? Już wam tłumaczę.
Początkowo sprawdzała się wyśmienicie - wykazywała głównie bardzo silne właściwości nawilżające oraz renatłuszczające (bez uczucia obciążenia) i szczerze byłam zaskoczona bo po raz pierwszy miałam do czynienia z ampułką która tak silnie oddziaływałaby akurat w tym zakresie dlatego bez zająknięcia poleciłabym ją głownie osobom które borykają się z przesuszoną cerą, ale nie tylko bo oprócz tego świetnie odżywiała skórę pozostawiając ją ekstremalnie wygładzoną i mięciutką. Przy regularnym stosowaniu cera stała się świetlista, pełna blasku, jej koloryt wyrównany, a dzięki właściwościom regeneracyjnym drobne, ciemniejsze przebarwienia po wypryskach także stawały się stopniowo mniej widoczne, aż do momentu gdy całkowicie zanikały. Dodatkowo, ampułka sprawiła że cera stała się bardziej jędrna, napięta i elastyczna - mimo ciężkiego okresu grzewczego i mrozu nie było mowy o pojawieniu się jakichkolwiek suchych skórek czy linii mimicznych na czole, dlatego sądzę że kosmetyk ten może całkiem nieźle radzić sobie również z niwelowaniem zmarszczek i zmniejszaniem ich widoczności. Dzięki dużej zawartości składników pochodzenia fermentacyjnego, ampułka wykazuje silne właściwości antyoksydacyjne, a co za tym idzie również przeciwstarzeniowe.
Ale teraz czas na ciemną stronę medalu, a raczej nieporozumienie związane z jej stosowaniem - po mniej więcej trzech tygodniach zaczęły pojawiać mi się pojedyncze, drobne wypryski (coś jak wysypka), które są charakterystyczne dla zapychających kosmetyków wykazujących działanie komedogenne. Byłam bardzo zdziwiona bo kosmetyk ten nie ma w składzie substancji które mogłyby wykazywać takie skutki uboczne, wiec stwierdziłam że być może to przejściowa reakcja mojej skóry jak to często się również dzieje przy kosmetykach z zawartością mucyny ślimaka.
Sytuacja przez jakiś czas nie ulegała zmianie, aż w końcu zdecydowałam się odstawić ampułkę i kilka dni po tym wysypało mnie na amen. Moja skóra twarzy już od dawna nie wyglądała tak źle i na początku nie mogłam dojść do tego co się dzieje, jednak potem przypomniałam sobie że przecież w tym samym czasie brałam również dosyć mocny antybiotyk i skojarzyłam że to on może dawać takie efekty. Kiedy zaczęłam szukać w tym temacie więcej informacji, to doszłam do wniosku że winny jest nie kosmetyk, a lek i jest to typowa alergia polekowa bowiem wysyp nie ograniczył się jedynie do cery gdzie kosmetyk stosowałam, ale także szyi i ramion - a tam nie nałożyłam go ani razu.
Tak więc gdy moja cera całkowicie się wyleczyła to postanowiłam dać ampułce drugą szansę i nieśmiało powróciłam do jej stosowania. I wiecie co? Ogromnie się cieszę, że z niej nie zrezygnowałam bo rzeczywiście okazało się, że nie miała nic wspólnego z negatywną reakcją mojej skóry dlatego w ostatecznym rozrachunku to kolejny, świetny i trafiony kosmetyk marki Swanicoco. Nie zauważyłam żeby wpływała na zmniejszenie częstotliwości pojawiania się wyprysków, ale też tego od niej nie oczekiwałam i naprawdę po takiej przygodzie jestem wystarczająco wdzięczna że nie powoduje nasilenia ich występowania, a jest pod tym względem po prostu neutralna.
Podsumowanie
W wakacyjnej paczce ze Swanicoco znalazło się kilka bubli, które nieco podkopały moją wiarę w markę - tak, mowa o kremach z filtrem które wam niedawno opisywałam. Jak widać w każdej rodzinie, bez znaczenia jak znamienitej - zdarza się czarna owca i tak też było w przypadku mojej ukochanej, koreańskiej marki Swanicoco, dlatego jestem mega szczęśliwa że kolejna z ich luksusowych ampułek tak dobrze się u mnie spisała nie zawodząc mnie, choć nie do końca dedykowana jest mojej mieszanej cerze.
Nie wykazuje żadnych właściwości antybakteryjnych czy ściągających dlatego bardzo fajnie sprawdza mi się jako uzupełnienie standardowej pielęgnacji aby przywrócić skórze blask i sprężystość w okresie jesienno-zimowym gdy ma skłonność do bycia bardziej suchą i poszarzałą. Ampułka nie należy do najtańszych bo to w końcu ekskluzywna seria, jednak jak najbardziej jest warta swojej ceny i jeśli borykacie się ze zmęczoną, poszarzałą skórą bez blasku to bardzo wam ją polecam! Jeśli chodzi o pewne i zweryfikowane miejsca, to na chwilę obecną ampułkę możecie dostać jedynie w sklepie Korea Depart w cenie 45 USD, czyli za około 170 zł. Koszt wysyłki nie jest tam najniższy i naliczany jest w zależności od wagi zamówienia (zaczyna się od 8 USD) ale za to ceny wielu produktów są znacznie zaniżone - możecie sprawdzić go w zakładce Shipping Cost.
Zalety Wady
- Szata graficzna - Średnia wydajność
- Naturalny skład - Pozostawia wyczuwalną warstwę okluzyjną
- Zapach - Śluzowata i ciągnąca się konsystencja, trudna w aplikacji
- Pojemność - Dostępność
- Nie testowana na zwierzętach
- Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze
- Bardzo intensywnie nawadnia oraz nawilża cerę
- Renatłuszcza skórę bez uczucia obciążenia
- Nie zapycha, nie powoduje wysypu
- Łagodzi podrażnienia i stany zapalne
- Bardzo intensywnie wygładza oraz odżywia,
sprawiając że skóra staje się miękka i przyjemna w dotyku
- Wyrównuje oraz nieznacznie rozjaśnia ogólny koloryt skóry
- Bardzo intensywnie rozświetla oraz dodaje cerze blasku
i witalności
- Dzięki silnym właściwościom regeneracyjnym likwiduje
ślady po wypryskach
- Poprawia elastyczność, jędrność oraz napięcie skóry
- Zapobiega powstawaniu suchych skórek oraz linii
mimicznych na skutek przesuszenia
MOJA OCENA:
Dajcie mi znać dziewczyny, czy stosujecie w swojej pielęgnacji kosmetyki typu ampułka, a jeśli nie to po jakie najczęściej sięgacie? Czy zimą również musicie przywiązywać większą wagę do nawilżenia waszej cery? Co myślicie o jej całkowicie naturalnym składzie? :)
Prezentuje się ciekawie :) Super fotki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Cieszę się że podobają Ci się moje zdjęcia <3
UsuńCóż jedyny produkt z ampułka w nazwie jaki miałam o słynna Misha Borabit Ampoule. Teraz czaję się na nową 2019 wersję Probio Ampoule. Korea Depart też już ją ma ;) A krem z serii Probio ma naklejkę 2019 february Allure, więc chyba ta seria będzie ciekawa skoro i magazyny ją rekomendują;) Ze Swanicoco mnie ciekawi ta druga ampułka ze złotem ;)
OdpowiedzUsuńWiem, którą ampułkę masz na myśli - ma bardzo wyróżniające się opakowanie na tle innych kosmetyków spośród ich asortymentu, więc mimo że jej nie stosowałam to jednak dobrze ją kojarzę. To chyba jeden z bardziej charakterystycznych produktów tej marki :D
UsuńOgólnie, nie za bardzo ciągnie mnie do Misshy bo to nie jest naturalna marka, a staram się sięgać wyłącznie po produkty z minimalną ilością substancji syntetycznych w składzie :)
A ampułkę ze złotem bardzo polecam - jej konsystencja to cudo i zachwycałam się za każdym razem jak ją nakładałam :P
Uwielbiam "luksusowe" kosmetyki, ale cena w tym przypadku mnie zabiła :D
OdpowiedzUsuńCena wydaje się wysoka, ale kiedy ampułka była dostępna w u naszego polskiego dystrybutora to kosztowała 250 zł będąc na 'promocji', więc na Korea Depart i tak jest dużo taniej :P
UsuńBardzo wyczerpująca recenzja, szacunek! Przyznam szczerze, że nigdy nie przypuszczałabym, jak dobroczynny wpływ na skórę mogą mieć drożdżaki. Z tego, co piszesz wynika, że cena rzędu 170 zł nie jest ani trochę zawyżona - za luksus trzeba płacić, a piękny wygląd ma swoją cenę. Sama zmagam się z suchą skórą, szczególnie teraz w okresie zimowym. Dawka kompleksowego kosmetyku mogłaby mi bardzo pomóc, choć i tak sobie radzę - oleje czynią cuda.
OdpowiedzUsuńTak, drożdżaki i masa składników pochodzenia fermentacyjnego <3
UsuńKoreańczycy eksperymentują z nietypowymi substancjami w kosmetykach i odkrywają różne pielęgnacyjne perełki - mają bardzo dobrze rozwinięty przemysł kosmetyczny i z tego właśnie słyną wśród 'maniaczek azjatyckiego piękna' :D
Co do olejów, to sama mam do nich ostrożne podejście bo przy mojej mieszanej skórze nietrudno o jej obciążenie i wysyp - jeżeli sięgam po olej to tylko kilka razy w tygodniu :(
Wcześniej nie słyszałam o tym kosmetyku, a dzięki Tobie wiem, że to kosmetyk, którym warto się zainteresować. Nie miałam pojęcia, że drożdże mają takie właściwości. Moja mama byłaby zachwycona takim kosmetykiem. Wygląda imponująco.
OdpowiedzUsuńTak, ta ampułka nadaje się również dla osób w starszym wieku bo ma naprawdę silnie właściwości anti-aging, ale oczywiście to w dużej mierze zależy także od tego czego oczekuje konkretna skóra - każdy jest inny i tak samo jest z naszą cerą :)
UsuńKosmetyk wygląda przepięknie i bardzo ekskluzywnie.
OdpowiedzUsuńJa sięgam po ampułki z witaminą C. Świetnie działają na moją cerę i widzę zdecydowaną poprawę w jej wyglądzie. Ampułka, którą przedstawiłaś bardzo wyczerpująco przede wszystkim wygląda naprawdę luksusowo. Dodatkowo pięknie zaprezentowałaś kosmetyk na zdjeciach. Cena co prawda jest wysoka, ale ja się przekonałam ze zasami lepiej więcej zaplacic bo kosmetyki są wydajniejsze i w przeliczeniu na dłuższy czas to się bardziej kalkuluje.
OdpowiedzUsuńTak, w teorii ampułki nie używa się codziennie tylko raz na jakiś czas bo zawiera bardzo dużą ilość skoncentrowanych substancji, ale to oczywiście zależy od naszych indywidualnych preferencji. Ja lubię nakładać ją codziennie, ale mogę sobie na to pozwolić bo dostaję masę kosmetyków do testowania, więc i tak mam problem żeby nadążyć z ich zużywaniem xD
UsuńA produkty z witaminą C również uwielbiam - to jeden z najlepszych i ponadczasowych składników rozjaśniających jaki istnieje na rynku! <3
Ja bym pewnie polubił efekt jaki daje po użyciu wizualny :) Piękna ampułka *.*
OdpowiedzUsuńPewnie, nie każdy preferuje matowe wykończenie, więc być może by Ci się spodobał :D
Usuńampulka ciekawie sie prezentuje. szkoda, ze antybiotyk tak negatywnie na Ciebie zadzialal ;/ jendak dobrze, ze powrocilas do produktu ;) ja musze sie zaopatrzyc w cos podobnego, bo taki produkt jest swietna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńTak, też bardzo się z tego cieszę!
UsuńObecnie nadal używam jej w swojej pielęgnacji i nawet wczoraj przy nakładaniu pomyślałam, że bardzo wiele bym straciła gdybym się jej wtedy po prostu pozbyła i nie dała drugiej szansy :P
Zdecydowanie wolę inwestować w kosmetyki z górnej półki, ale zgadzam się, że nie zawsze warto. Zaprezentowane przez Ciebie serum wygląda zachęcająco, a ostatnimi czasy bardzo by mi się przydało. Brak snu i wieczne przemęczenie robi swoje ;/
OdpowiedzUsuńTa ampułka jest zalecana między innymi dla zmęczonej cery bo dodaje blasku i rozświetlenia więc być może zdziałałaby coś w tym zakresie :)
UsuńTeż lubię sięgać po produkty z wyższej półki, choć pwoiem Ci, że niektóre, niby drogie i miały być super, wcale nie dawały efektu, który by mnie zadowolił. A zabezpieczenie rzeczywiście powinno być - też na to zwracam uwagę :p Ogólnie to chyba nigdy nie czytałam tak rzetelnych recenzji - powinnaś zostać testerem i recenzentem :)
OdpowiedzUsuńHah, miło mi to słyszeć :D Nie wiem czy istnieje gdzieś oficjalne stanowisko testera ale gdyby było to z chęcią bym się zatrudniła na pełny etat xD
UsuńJa także jestem fanką luksusowych kosmetyków, ale ampułek wygładzających nie stosuję. Zimą by mocniej nawilżyć swoją cerę sięgam po prostu po jakiś hipoalergiczny, natłuszczający krem do twarzy. Nigdy nie słyszałam o kosmetykach z czarnym grzybem drożdżopodobnym, a koreańskich kosmetyków to już w ogóle nigdy nie stosowałam ;D Może kiedyś się na jakieś skuszę. Patrząc na wręcz idealną cerę Koreanek myślę, że warto! :)
OdpowiedzUsuńPS. świetna, ciekawa i pomocna recenzja ! :)
pozdrawiam
Ja akurat mam bardzo ostrożne podejście do natłuszczających kremów bo moją skórę łatwo obciążyć, chociaż zimą sięgam po nie znacznie częściej niż o innych porach roku ;) Ampułki mają z reguły lżejszą teksturę niż kremy, dlatego są zawsze mile widziane w mojej pielęgnacji. Życie nie jest łatwe kiedy ma się mieszaną skórę xD
UsuńZdecydowanie patrząc na to opakowane a może i bardziej kosmetyki widać ze jest z wyższej półki. Jednak to nie zewnątrz nas interesuje co ma a jego środek. Ważne aby działal tak jak powinien i obiecuje
OdpowiedzUsuńTa ampułka, spełnia akurat wszystkie obietnice producenta więc mogę ją szczerze polecić :)
UsuńŚwietna rzetelna i wyczerpująca recenzja. Masz rację - już sam wygląd mówi że jest to produkt ekskluzywny - wygląda bajecznie i dla samego wyglądu mogłabym ją mieć w moim domu. Konsystencja wodnisto tłusta w sam raz dla mnie - domyślam się o czym mówisz - lubię takie kosmetyki. Czuję się niesamowicie zachęcona mimo że na dzień dzisiejszy po prostu mnie na nią nie stać.
OdpowiedzUsuńWarto nabyć ją w promocji - sklepy które wymieniłam dosyć często je organizują i informują o tym na swoich fanpageach :D
UsuńJak zwykle zachwycające zdjęcia! Marka Swanicoco kusi mnie już od dawna, ale jeszcze nie miałam okazji poznać kosmetyków z jej asortymentu. Ostatnio trochę rzadziej używam koreańskich kosmetyków, ale pewnie niedługo do nich wrócę :) Ampułek do tej pory w swojej pielęgnacji używałam rzadko, bo zwyczajnie o nich zapominam. Widocznie jeszcze nie trafiłam na taką, która swoim działaniem zachwyciłaby mnie na tyle, by ten krok pielęgnacyjny wprowadzić do swojego rytuału a stałe :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio do mojej pielęgnacji włączyłam więcej naturalnych kosmetyków, które są Polskie albo nawet zagraniczne, ale niezwiązane z Koreą :)
UsuńChociaż muszę przyznać, że jak zobaczyłam jak wiele naturalnych marek weszło w ostatnim czasie na Jolse, to na górze mojej listy znowu znalazły się marki z Korei także nie odeszłam od nich na długo :D
Piekne opakowanie to fakt no i cena również piękna;) chociaż jestem w stanie zaplacic wiecej jesli kosmetyk ma działać. Czy,zdecydowalabym sie na ten? Sama nie wiem gdyz trochę bojes sie rekacji mojej skory
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozumiem Twoje obawy. Szkoda, że próbki tej ampułki są tak trudno dostępne i praktycznie nie są do zdobycia w Polsce :(
UsuńBardzo zachęcający produkt i twoja recenzja. Ampułek nie używam ale to mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWarto po nie od czasu do czasu sięgać bo zawierają wyższe stężenia substancji aktywnych niż inne rodzaje produktów pielęgnacyjnych :)
Usuńsuper wpis !
OdpowiedzUsuńWow, wizualnie świetny
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo elegancko
OdpowiedzUsuńTak, to cecha charakterystyczna luksusowych ampułek ze Swanicoco :)
UsuńZaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńPrzydałoby mi się coś co zlikwiduje moje ślady po wypryskach z zimy. Na wiosnę i lato z trądzikiem jest dużo lepiej i nie mam takich przebarwień ale po zimie zawsze jest problem :/
OdpowiedzUsuńA u mnie na odwrót. Zimą mam zdecydowanie mniejszy problem z wypryskami niż latem :D
UsuńŚwietne zdjęcia. Bardzo zachęcające do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńOh very good serum darling
OdpowiedzUsuńxx
Yes, that serum is amazing and I highly recommend! :)
Usuńkurde kusisz
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa ta ampułka, może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńhmm przyciąga oko :)
OdpowiedzUsuń