Hej dziewczyny,
W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić wam wyjątkowy kosmetyk pochodzący z limitowanej edycji, jednej z moich ulubionych koreańskich marek Swanicoco, mianowicie ampułkę z żeń-szeniem z zawartością złota. Jej skład jest naturalny i naprawdę mogę śmiało powiedzieć, że wręcz perfekcyjny, jednak czy przekłada się to na tak samo dobre działanie? Jeżeli jesteście ciekawe, to zapraszam!
Co o kosmetyku mówi producent?
Swanicoco Ampułka Gold Plant Stem Pure Ampoule
Specjalistyczny preparat anty-aging, którego bazą jest ekstrakt z komórek macierzystych żeń-szenia, który wykazuje działanie antyoksydacyjne, rewitalizujące, regenerujące, poprawiające ukrwienie skóry, ułatwiające jej odnowę, dlatego też serum wskazane jest głównie po mezoterapii, laseroterapii, oraz po kuracji kwasami czy derma-rollerem.
Wyspecjalizowane komórki roślinne dostarczają odpowiednich regulatorów wzrostu, co sprzyja szybszemu narastaniu nowych komórek, szybszej regeneracji skóry, poprawia się jej gęstość i sprężystość. Zawartość argininy głęboko nawilża. Witamina E zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry oraz spowalnia zmiany już występujące.
Złoto koloidalne stymuluje syntezę kolagenu, przyczyniając się do rekonstrukcji tkanki, przyspiesza również migrację składników aktywnych w głąb skóry. Serum posiada naturalny zapach roślinny.
Edycja limitowana
Pojemność: 40 ml
Skład INCI: Panax Ginseng Root Extract, Saccharomyces/Gold Ferment Lysate Filtrate, Colloidal Gold, Butylene Glycol, 1,2-Hexanediol, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Carbomer, Arginine, Gold(CI 77480).
Moja Opinia
Opakowanie
Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że ampułka ta pochodzi z limitowanej edycji ponieważ jest to chyba najbardziej luksusowo i ekskluzywnie prezentujący się kosmetyk jaki można znaleźć w całym asortymencie marki Swanicoco. Przyznaję, że pomijając genialny skład wybrałam ją wyłącznie z powodu tej cudownie wyglądającej szaty graficznej!
Ampułka zamknięta jest w solidnie wykonanym opakowaniu z twardszej tekstury, którego powierzchnia mieni się pięknym złotym blaskiem i odbija padające na nią światło. Motywy na górnej części wieka są w czerwonym kolorze co razem daje efekt bogactwa oraz przepychu i pokazuje, że jest to jednocześnie produkt z wyższej półki cenowej. Na spodniej części znajdują się jak to zazwyczaj informacje na temat głównych funkcji kosmetyku, a także ku mojemu zaskoczeniu pełny skład i to w języku angielskim. Nie pamiętam, żeby na jakimkolwiek z dotychczas przetestowanych przeze mnie kosmetyków tej marki był on widoczny na kartoniku i zazwyczaj Kevin (menadżer marki) przesyłał mi go jako załącznik w mailu. Z drugiej strony, wiele kosmetyków ma bardzo długie i bogate INCI, a opakowania nie zawsze są na tyle duże żeby były w stanie je pomieścić. W tej sytuacji skład jest na tyle minimalistyczny i krótki, że najwyraźniej nie było z tym większego problemu. Miejsce styku górnego i dolnego wieczka pokryte jest innym rodzajem materiału - nie odmianą satynowego, jak miało to miejsce dotychczas tylko całkowicie błyszczącym, do tego stopnia że można się w nim nawet przejrzeć. Efekt końcowy jaki to daje jest niesamowity! Zawsze podobały mi się kartoniki, które dawały takie niecodzienne efekty przejść, tworząc bardzo udaną i okazale prezentującą się całość.
Po zdjęciu górnego wieczka, ukazuje nam się nasza ampułka, która jest osadzona w satynowym obiciu o zgaszonej, ciemniejszej barwie złota. Jest ono bardzo gładkie i aksamitne w dotyku, od razu można powiedzieć że bardzo wysokiej jakości. Ogólnie, opakowanie w które zapakowana była ampułka, tak bardzo przypadło mi do gustu, że nie miałam serca żeby je wyrzucić więc nadal trzymam je sobie na półce w pokoju.
Buteleczka w której znajduje się kosmetyk ma 40 ml i pod żadnym względem nie ustępuje w wyglądzie swojemu zewnętrznemu opakowaniu i również prezentuje się mega ekskluzywnie. Wykonana jest z całkowicie przeźroczystego, dosyć solidnego plastiku, który jest cieniowany i tworzy stopniowe przejścia kolorów - od ciemnoczerwonego, wręcz wpadającego w rubin, po wiśniowo czerwony, aż w końcu dochodzi do najjaśniejszego który jest delikatnie złoty, niemal przeźroczysty i trudno stwierdzić czy tak naprawdę to kolor buteleczki czy też kosmetyku znajdującego się w środku. Bardzo podoba mi się że producent zastosował w tym przypadku tak zwany efekt ombre - myślę, że świetnie pasuje do tego produktu. Większość napisów na buteleczce jest biała, ale nazwa produktu wykonana jest złotym grawerem. Podobnie zresztą jak górna część ampułki, łącznie z aplikatorem - są w z złotym, neutralnym i nieprzeźroczystym odcieniu, a ich powierzchnię również zaliczałabym do lustrzanych.
Aplikator ma wbudowaną pipetę z pompką, jednak nie jest ona biała i gumowa jak w przypadku większości ampułek, a płaska w formie przycisku znajdującego się u samej góry produktu. Po odkręceniu pipety, gdy ta jest jeszcze zanurzona w substancji należy ją nacisnąć i w ten sposób nabrać porcję kosmetyku - nie da się tego w żaden sposób regulować, więc pompka automatycznie nabiera wyznaczoną ilość kosmetyku, niezależnie od naszych preferencji. Oczywiście w środku otworu przez który ją wyjmujemy znajduje się niewielki koreczek, zdejmujący nadmiar dzięki czemu nic nie ma prawa kapać po jej wyciągnięciu. Pipeta napełnia się maksymalnie do połowy i osobiście potrzebuję mniej więcej 3-4 porcji do obfitego pokrycia cery, przy czym określiłabym tą ilość jako trochę więcej niż potrzeba ale lubię mieć uczucie że moja cera jest maksymalnie dopieszczona, ale teraz trochę tego żałuję, jednak o tym dlaczego powiem wam za chwilę.
Konsystencja
Konsystencja ampułki jest dosyć specyficzna i określiłabym ją jako żelową albo galaretowatą, śliską i gładką ale z nieznacznie wyczuwalnymi drobinkami, jednak nie na tyle i nie w takiej ilości żeby można było przypisać im właściwości złuszczające. Mimo, że płynna to nie jest jednak rzadka i mocno lejąca. Zachowuje się odrobinę jak kwas hialuronowy - gdy zaaplikuję kroplę na skórę to dopóki nie przechylę mocniej ręki pozostanie w swoim pierwotnym kształcie i nie będzie sama z siebie spływać, a kiedy już zmienię pozycję ręki to nawet jeśli w znacznym stopniu to i tak proces ten będzie zachodził w bardzo wolnym tempie. Innymi słowy, nie ma możliwości żeby kosmetyk kapał czy spływał tam gdzie nie powinien. Rozsmarowując go na twarzy, mamy nad nim w zasadzie pełną kontrolę. Spoglądając na substancję wewnątrz ampułki, można dostrzec że drobne fragmenty koloidalnego złota są w niej zawieszone i nie opadają na dno, nawet jeśli stoi przez cały dzień nieruszona na półce.
Kosmetyk, w momencie gdy zaczynamy go rozprowadzać staje się bardziej wodnisty dzięki czemu nie jest potrzebna bardzo duża ilość do dokładnego pokrycia całej twarzy. Jego tekstura jest bardzo lekka i błyskawicznie wchłania się do zupełnego matu, nie pozostawiając po sobie żadnej warstwy okluzyjnej. Co do cząsteczek koloidalnego złota, to wyglądają jak małe cząstki rozdrobnionej, złotej folii - początkowo sądziłam, że mają one pozostać widoczne ale już po pierwszej aplikacji okazało się że po dokładnym rozprowadzeniu kosmetyku na cerze, rozkładają się i stają niewidoczne, całkowicie się wchłaniając razem z substancją w której się znajdowały. Ciężko mi powiedzieć jaki kolor ma ten produkt - przyglądając mu się z perspektywy bezbarwnej pipety, także wygląda na pozbawiony koloru, ale znowu będąc w ampułce sprawia wrażenie delikatnie żółtego, jednak może to być zasługa odbijającego się światła od drobinek które w nim pływają.
Początkowo nie podobał mi się zapach tego kosmetyku bo wydawał się babciny i zbyt intensywny, ale uwaga dziewczyny - on uzależnia, serio! Po kilku aplikacjach tak bardzo się do niego przekonałam, że ampułkę aplikowałam z ogromną radością - pachnie niczym świeżo starty żen-szeń, z dodatkiem jakiejś słodkiej nuty - no po prostu cudo! Wspomnę również, że nie ulatnia się od razu po aplikacji i można go wyczuć jeszcze przez jakiś czas.
Ampułkę stosowałam codziennie przez okres mniej więcej 1,5 miesiąca i dotychczas ubyła prawie połowa początkowej objętości - no właśnie... wydaje mi się że to jednak nienajlepszy wynik jak na produkt o dosyć sporej pojemności. Dodatkowo, jak już wspominałam aplikowałam maksymalnie cztery porcje pipety, a przecież napełnia się ona tylko do połowy, więc analogicznie zużycie nie powinno być aż tak szybko widoczne. Wydajność mocno mnie zawiodła ponieważ podejrzewam, że ampułka wystarczy mi na łącznie nie więcej niż 3,5 miesiąca, a jak na taką cenę to jednak krótki okres. Z drugiej strony, można używać jej codziennie tylko na początku serwując swojej skórze coś na kształt terapii uderzeniowej, a potem już tylko kilka razy w tygodniu, ale w ostatecznym rozrachunku i tak uzyskalibyśmy wtedy nieco gorsze rezultaty końcowe, dlatego mam w tej kwestii mieszane uczucia.
Skład
Skład to kolejna, mocna strona tego produktu. Jak na produkt z limitowanej edycji marki Swanicoco przystało jest wysokiej jakości i w dodatku całkowicie naturalny oraz wolny od jakichkolwiek szkodliwych czy kontrowersyjnych substancji, a także nie testowany na zwierzętach. Przy okazji, odsyłam was na tego bloga - dziewczyna znalazła informacje z których wynika, że dziki żeń-szeń jest naprawdę szalenie drogim składnikiem kosmetycznym, a jego ceny są zawrotne bo za niecałe pół kilograma zapłacimy około 1000$ (statystyki na 2013/2014 rok) ! Tak więc łatwo można wykalkulować, że cena ampułki mimo tego, że wysoka nie jest wcale wygórowana. Jeśli znajdziecie gdzieś produkt z dzikim żeń-szeniem w niskiej cenie to albo jest to tańszy zamiennik, albo jego ilość jest śladowa. Niestety, ale takie mamy realia i jeżeli chcemy stosować kosmetyk z zawartością ekstraktu z rzadko występującej rośliny, to trzeba się liczyć z większymi kosztami.
No dobrze, ale co tak właściwie mamy w tym składzie? Oczywiście na pierwszym miejscu tytułowa substancja czyli ekstrakt z komórek dzikiego żeń szenia, fermentowany filtrat pozyskany z drożdży i złota, złoto koloidalne, glikol butylenowy ułatwiający wnikanie składników aktywnych w głąb skóry, konserwant heksanodiol, octan tokoferylu czyli witamina E - silny antyoksydant pełniący również funkcje konserwujące, łagodząca alantoina, karbomer regulujący pH oraz nawilżająca arginina i złoty pigment. Jak widać ilość substancji użytych przy produkcji tego produktu jest bardzo niewielka i ograniczono się tylko do tych najbardziej niezbędnych. Dzięki temu, że skład jest tak minimalistyczny zmniejsza się znacznie ryzyko wystąpienia jakiegokolwiek podrażnienia skóry, jednak żeń-szeń sam w sobie jest silną substancją więc tak czy inaczej próba uczuleniowa jest konieczna bowiem minimalistyczny skład nie świadczy jeszcze o bezpieczeństwie.
Działanie
Nabywając tą ampułkę nie widziałam za bardzo czego się spodziewać ponieważ producent na każdym kroku podkreśla jej właściwości przeciwstarzeniowe, ale pomija pozostałe, dlatego testując ją nie byłam ukierunkowana na osiągnięcie konkretnych rezultatów - liczyłam po prostu, że poprawi ogólny stan mojej cery i wiecie co? Działanie tej ampułki przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Przede wszystkim, gdybym miała określić jej główną funkcję to chyba ujęłabym to słowami 'glow i radiance skin' w jednym ponieważ nie tylko dodaje blasku i bardzo intensywnie rozświetla cerę, ale także dzięki swoim niezaprzeczalnym i silnym właściwościom regenerującym bardzo mocno ją rozjaśnia, sprawiając że staje się wręcz przeźroczyście czysta i emanująca swoim wewnętrznym blaskiem. Tak wiem, być może brzmi to głupio i mało fachowo, ale naprawdę nie przychodzą mi do głowy słowa, którymi mogłabym to lepiej opisać.
Żeń-szeń wykazuje również właściwości antybakteryjne i rzeczywiście jest to wyczuwalne ponieważ momencie gdy mam jakiś otwarty stan zapalny bądź wyprysk to podczas aplikacji mogę przez chwilę odczuć delikatne szczypanie, które po upływie kilku sekund całkowicie mija. Mimo tego nie odnotowałam, żeby kosmetyk ten wykazywał działanie przeciwtrądzikowe - powiedziałabym raczej że w umiarkowanym stopniu ogranicza pojawianie się wyprysków, jednak nie na tyle dużym abym poleciła ją osobom, których głównym celem w pielęgnacji jest ów aspekt, bo mogą się trochę zawieść. Mogę za to powiedzieć, że ampułka z całą pewnością przyspiesza gojenie się wyprysków które już się pojawiły, a także w bardzo dużym stopniu przyspiesza znikanie przebarwień po nich pozostałych i pięknie wyrównuje ogólny koloryt skóry.
Cera staje się lepiej dotleniona, jaśniejsza i po prostu wygląda zdrowiej. Jest maksymalnie wygładzona, miękka i przyjemna w dotyku, a także widocznie odżywiona. Ampułka podczas chłodniejszych dni bez większych problemów nawodniła moją skórę i utrzymała jej odpowiedni poziom wodno-lipidowy, dzięki czemu ta wolniej się przetłuszczała, pory stały się mniejsze, a co się z tym wiąże zaskórniki na nosie nieznacznie mniej widoczne. Nie zauważyłam także pojawienia się jakichkolwiek suchych skórek, zaczerwienień czy innych podrażnień. Po regularnym stosowaniu zniknęły wszelkie linie mimiczne, a cera stała się bardziej napięta i jędrna.
Podsumowanie
Jak widać, czasami warto zaufać intuicji i wybrać jakiś kosmetyk niemal całkowicie w ciemno - piszę niemal, bo w końcu nie od dziś mam do czynienia ze Swanicoco i wiem że ich produkty bardzo służą mojej cerze, ale po prostu decydując się na ten konkretny produkt kierowałam się głównie jego wyglądem, a nie właściwościami jakie miałby wykazać. Cena ampułki nie należy do najniższych, ale główny składnik który jest już na pierwszym miejscu w składzie, czyli dziki zeń-szeń również osiąga zawrotne ceny, więc to nie tak że płacimy wyłącznie za etykietkę edycja limitowana i ładne opakowanie, ale też za jakość zawartych w niej substancji, które należą do naprawdę wysokiej klasy.
Myślę, że jeśli potrzebujecie intensywnej regeneracji cery po zimie i ogromnej dawki odżywienia, to warto w nią zainwestować i cieszyć się jej dobroczynnymi właściwościami, tym bardziej że przeznaczona jest dla każdego typu cery! Ampułka z dzikim żeń szeniem i złotem kolidalnym dostępna jest w naszym polskim sklepie Skin79 w cenie 250 zł, a także na stronie Korea Depart (42 USD).
Zalety Wady
- Pojemność - Średnia wydajność
- Szata graficzna
- Zapach
- Konsystencja
- Aplikacja
- Dostępność
- Naturalny skład
- Nie testowana na zwięrzętach
- Szybko wchłania się do matu
- Nie pozostawia wyczuwalnej warstwy okluzyjnej
- Utrzymuje odpowiedni poziom wodno-lipidowy
skóry nieznacznie regulując przy tym wydzielanie
sebum
- Zapewnia efekt glow i radiance skin w jednym,
rozświetlając oraz rozjaśniając skórę i dodając jej blasku
- Pobudza procesy regeneracji oraz przyspesza
gojenie się wyprysków i zanikanie pozostałych
przebarwień
- Cera jest lepiej ukrwiona i dotleniona - wyrównuje
koloryt, odżywia oraz wygładza
- Dobrze nawadnia skórę zapobiegając powstawaniu
suchych skórek
- W niewielkim stopniu ogranicza pojawianie się wyprysków
- Zmniejsza rozszerzone pory oraz nieznacznie niweluje
widoczność ciemnych zaskórników
- Wygładza linie mimiczne, napina i ujędrnia skórę
- Nie podrażnia i nie powoduje zaczerwienień
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tej ampułce dziewczyny? Podoba wam się taka edycja limitowana? Używałyście już jakichś kosmetyków z żeń-szeniem w swojej pielęgnacji? :)
Wydajność wydajnością ale opakowania a piękne... no i działa!
OdpowiedzUsuńTak, to prawda! Najważniejsze, że mimo wszystko ta cudowna ampułka jest warta swojej ceny :)
UsuńThanks.
OdpowiedzUsuńpiękne opakowanie i zapach , a szczególnie to, że tak fantastycznie działa wynagradza tą średnią wydajność.
OdpowiedzUsuńTak, mam identyczne odczucia! Poza tym wydajność nie jest jakaś tragiczna, ale po prostu mogłaby być lepsza zwłaszcza jeśli to tak dobry kosmetyk i to za taką cenę bo nie oszukujmy się - jest dosyć wysoka :D
UsuńŚwietnie, że się sprawdziło to serum :-) Ostatnio testowałam również pewne serum z Lancome, cena wysoka i oprócz nawilżenia żadnych innych rezultatów. Doszłam więc do wniosku ,że powrócę do mojego sprawdzonego z Yves Rocher ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że serum z Lancome się nie sprawdziło. Jeśli kosmetyk dobrze działa to wysoką cenę można jakoś przeboleć, ale kiedy nie robi dosłownie nic albo co gorsza szkodzi - no to nie jest już tak fajnie :( Jakie serum z Yves Rocher stosujesz?
UsuńSama buteleczka już zachęca do zakupu - taka ładna i zgrabna :) Fajnie, że serum się sprawdziło. Myślę,że sama się na nie skuszę - ciekawi mnie :) Obecnie stosuję serum, aczkolwiek powoli mi się kończy.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Tak, buteleczka jest cudowna i wygląda bardzo luksusowo :) Jak skończysz serum którego obecnie używasz to bardzo polecam to ze Swanicoco - jestem prawie pewna że będziesz zadowolona <3
UsuńUłożenie produktów do zdjęcia mi się bardzo podoba ;) Ogólnie za tę cenę czyli praktycznie 1$ za 1ml oczekiwałabym jednak lepszej wydajności, ale pewnie w cenie ukryty jest też luksus posiadania opakowania i produktu z limitowanej edycji. Nie używałam nigdy złota w kosmetykach, nawet złota nie noszę, więc nie wiem jak moja skóra by na to zareagowała i tylko dlatego mnie ten produkt nie kusi ;) Ale faktycznie opakowanie i zapakowanie produktu są piękne.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, ale nadal w przeliczeniu wychodzi dosyć kiepsko biorąc pod uwagę że to aż 40 ml. Z drugiej strony wiele dziewczyn używa ampułki maksymalnie kilka razy w tygodniu i tak też jest zalecane w książkach o koreańskiej pielęgnacji, więc podejrzewam że zwykły konsument, który nie będzie testował kosmetyku do recenzji, używałby go prawdopodobnie trochę rzadziej ;)
UsuńJeżeli nie pociąga Cię złoto to w ofercie Swanicoco jest jeszcze ampułka bez jego zawartości w której występuje tylko dziki żeń-szeń i kilka substancji wspomagających. Jest nawet dostępna u naszego polskiego dystrybutora skin79polska!
Ten kosmetyk wygląda obłędnie pięknie! Mogłabym go mieć na toaletce choćby tylko dla ozdoby ;-) Szkoda, że wydajność nie jest tak wysoka jak cena, ale spodziewałam się, że właśnie taka mniej więcej będzie jak piszesz. Chodzi raczej o zastosowanie krótkiej kuracji, niż stosowanie na co dzień przez długi okres czasu. Ale skutki działanie jakie opisujesz warte są chyba każdej ceny, wow!
OdpowiedzUsuńTak, nawet po takiej krótkiej kuracji - która w sumie tak do końca nie jest krótka bo mowa o przewidywanych 3,5 miesiącach codziennego stosowania - myślę że stan cery większości osób naprawdę ulegnie znaczniej poprawie! :D
UsuńUrzekła mnie podobnie jak Ciebie szata graficzna, dla której już warto posiadać taki produkt. Nie stosowałam nigdy kosmetyków o takim składzie i przyznaje poczułam się mega zaciekawiona :) Bardzo chętnie bym popróbowała taki specyfik.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie widziałam tak pięknie wykonanego kosmetyku, który zasługuje na miano luksusowego, co podkreślają jeszcze Twoje piękne zdjęcia. Bardzo podoba mi się połączenie koloidalnego złota i żeń-szenia, potężna dawka odżywienia, i jak widzę również rozświetlenia, które jest wybitnie potrzebne mojej skórze.
OdpowiedzUsuńJeżeli zależy Ci na rozświetleniu skóry to ta ampułka to strzał w dziesiątkę! Dzięki temu, że skutecznie regeneruje i poprawia ukrwienie skóry to ładnie ją rozjaśnia i dodaje blasku, sprawiając że wygląda zdrowo i świeżo :)
UsuńPowiem Ci, że gratuluję tak dopracowango wpisu! Czytalam z ogromną przyjemnością i tyle pięknych zdjęć, że wow 😁 produkt już bym kupiła jakbym miała wolna gotówke.opakowanie bardzo mi się podoba, a zawartość niesamowicie kusi
OdpowiedzUsuńDzięki kochana! Powiem Ci szczerze, że już i tak bardzo się ograniczam i staram skracać te wpisy jak mogę, ale w praktyce średnio mi to wychodzi xD Podobnie zresztą ze zdjęciami - ciężko mi się zdecydować na kilka najlepszych więc zawsze wrzucam wszystkie które mi się podobają :D
UsuńCudnie się prezentuje i ma wiele zalet. Super, chetnie bym eyprobowala szczegolnie przez efekt glow :D
OdpowiedzUsuńprodukt prezentuje się naprawdę super. ale ostatnio mocno ograniczam się jesli chodzi o testowanie kosmetykow. musze zużyć te zapasy, ktore mam :D
OdpowiedzUsuńjuż dawno nie widziałam tak porządnej recenzji, a sesja jest przepiękna ! produkt byłby dla mnie idealny, bo im mniej ma w składzie tym lepiej. teraz doprowadzam się do porządku po kosmetykach z loreal, ktore mocno mnie uczuliły.
Ja też się staram ograniczać dlatego obecnie nie ma na blogu za dużo recenzji toników/serum/ampułek/kremów bo mam już takie zapasy że naprawdę obawiam się, że nie zdążę tego zużyć przed końcem daty ważności xD
UsuńOsobiście nie przepadam za marką Loreal - przynajmniej jeśli mowa o kosmetykach pielęgnacyjnych, bo za daleko im do naturalnych, a zwracam na to dużą uwagę. Szkoda, że Cię uczuliły - mam nadzieję, że Twoja cera szybko wróci do prawidłowego stanu! ;)
Bardzo ciekawy wpis !
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu kosmetyki :-)
Pozdrawiam
Podoba mi się opakowanie, wygląda jak buteleczka perfum.
OdpowiedzUsuńTak, marka Swanicoco jest mistrzem designu - większość ich opakowań jest przepiękna i przyciąga wzrok <3
Usuńżeń szeń i złoto mnie bardzo przekonają. piękne opakowanie...:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki z pipetka. Zen szen to fajna sprawa miałam kiedyś maseczkę i dobrze wspominam. Nie stety złoto i wszelakie drobinki mnie podrażniaja.
OdpowiedzUsuńJa również - pipeta to chyba najbardziej higieniczna forma aplikacji :) Szkoda, że złoto Cię podrażnia. Z tego co widziałam to w ofercie jest jeszcze srebrna ampułka z żeń-szeniem, która go nie zawiera ;)
UsuńTrzeba przyznać, że prezentuje się bajerancko :D Nam się marzy jadalne złoto ale inni mogą go pragnąć w kosmetykach ;P Po samych zaletach widać już, że warto w nie zainwestować. A opakowanie też byśmy sobie zostawiły bo przecież szkoda takie cudo wyrzucić... i to co, że się pewnie nigdy nie przyda ale serce by bolało :P
OdpowiedzUsuńHah, słyszałam o jadalnym złocie tj. wiem że są nim ozdabiane niektóre luksusowe desery ale nie byłam pewna czy można je spożywać bo podobno źle się wchłania w układzie pokarmowym :P Ale jakbym miała możliwość to na pewno z chęcią bym go skosztowała, więc nie jesteście jedyne!
UsuńTo opakowanie jest przepiękne! Dawno nie widziałam tak ładnego kosmetyku. A jeżeli jeszcze działa to już w ogóle super!
OdpowiedzUsuńWygląd tego kosmetyku powala :) Od razu widać, że nie należy do byle jakich. Domyślam się, że podobnie musi być z zapachem :) Skład i konsystencja faktycznie super! Jestem niesamowicie ciekawa na jakiej zasadzie działają te drobinki złota :)
OdpowiedzUsuńZłoto w kosmetyce wykazuje właściwości regenerujące, antybakteryjne oraz rozjaśniające przebarwienia. Zabiegi z jego użyciem, najczęściej w formie masek można spotkać w wielu salonach kosmetycznych i uważane są za jedne z bardziej luksusowych oraz kosztownych. Poniżej zamieszczam informację zaczerpnięte na temat jego pozostałych właściwości oraz link do artykułu :D
Usuń– koi, działa silnie antybakteryjnie i przeciwzapalnie
– przyspiesza migrację składników aktywnych w głąb skóry
– stymuluję syntezę kolagenu
– stymuluje proces oczyszczania organizmu drogą skórną
– nawilża i odżywia dojrzałą cerę
– opóźnia proces powstawania zmarszczek
– wytwarza na skórze film ochronny
https://urodaizdrowie.pl/czy-warto-kupowac-kosmetyki-ze-zlotem
Przyznam, że pierwszy raz spotykam się z tą marką. Już samo opakowanie zachęca do wypróbowania. Myślę, że i z działania byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNigdy o tek firmie nie slyszalam, ale opakowanie prezentuje się mega.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Bez wątpienia brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńojej! jakie piękne zdjęcia! aż miło się oglądało <3!
OdpowiedzUsuńo bardzo ciekawy produkt! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,
www.twinslife.pl (klik)
Bardzo ciekawy produkt :D
OdpowiedzUsuńSuper opakowanie <3 A zdjęcia mega <3
Zapraszam :D Odwdzięczam się za obserwacje <3
grlfashion.blogspot.com
Nie wymieniam się obserwacjami - cenię sobie autentyczne grono odbiorców ;)
UsuńDzisiaj na azjatyckidompiekna.pl kupiłam ją ze zniżką 50% z okazji black friday. Wiem, że brzmi trochę jak reklama, ale po przeczytaniu wpisu poczułam się na tyle zachęcona do przetestowania, że stwierdziłam, że drugiej takiej okazji nie będzie, a może ktoś też się zainteresuje, teraz czekam na przesyłkę :).
OdpowiedzUsuńNo ja na wysyłkę z Azjatyckiego Domu Piękna czekam już drugi miesiąc z powodu braku asortymentu. Bardzo rzadko mają dostawy i jak na razie moje odczucia względem tego miejsca są raczej nienajlepsze dlatego nie mogę go polecić reszcie czytelników, przynajmniej na razie. Mam nadzieję, że Ciebie to nie spotka i szybko dostaniesz swoją paczkę! :))
Usuń