Hej dziewczyny,
W dzisiejszym wpisie chciałabym wam przedstawić kolejny z produktów naturalnej, koreańskiej marki Swanicoco, która jak wiecie zalicza się do grona moich ulubionych i niezastąpionych w codziennej pielęgnacji cery. Tym razem, przyszła pora na piankę głęboko oczyszczającą z zawartością fermentowanych składników. Na wstępie mogę wam również zdradzić, że zanim zdecydowałam się na jej wersję pełnowymiarową to miałam już do czynienia z co najmniej kilkoma w wersji miniaturowej, więc jak zapewne się domyślacie nie będzie to recenzja z grona negatywnych. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o tym, co mnie zachwyciło w tym produkcie to czytajcie dalej!
Co o kosmetyku mówi producent?
Swanicoco Fermentation Bacillus Deep Cleansing
Niezwykle delikatna pianka do oczyszczania twarzy stworzona na bazie filtratu ryżowego i hydrolatu z kwiatów chabra bławatka, który działa antyseptycznie, łagodząco i zmiękczająco. Wykazuje również działanie przeciwobrzękowe i przeciwzapalne, co sprawia, że Fermentation Bacillus Deep Cleansing to najlepszy wybór w porannej rutynie pielęgnacyjnej.
Posiada też maleńkie, naturalne drobinki ścierające, które usuwają martwe komórki naskórka i poprawiają mikrokrążenie. Komórki macierzyste z korzenia żeń-szenia pobudzają proces odnowy, skóra staje się dotleniona i pełna blasku. Kompleks składników fermentowanych, dzięki mikrocząsteczkom, wpływa na poprawę stanu cery już na etapie oczyszczania.
Pojamność 150 ml
Sposób użycia:
Niewielką ilość kremu rozetrzeć na wilgotnych dłoniach wytwarzając piankę.
Twarz masować okrężnymi ruchami delikatnie rozprowadzając produkt.
Spłukać letnią wodą, stonizować.
Skład:
Water, Stearic Acid, Myristic Acid, Butylene Glycol, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Yellow Ocher, 1,2-Hexanediol, Bacillus/Cordyceps Sinensis/Ganoderma Lucidum/Inonotus Obliquus/Lentinus Edodes/Phellinus Linteus/Schizophyllum Commune/Tricholoma Matsutake Extract Ferment Filtrate, Lactobacillus/Bambusa Vulgaris Shoot Extract/Glycyrrhiza Glabra Root Extract/Luffa Cylindrica Fruit Extract/Morus Alba Root Extract/Pueraria Lobata Root Extract Ferment Filtrate, Allantoin, Citric Acid, Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Carica Papaya Seed Oil, Caesalpinia Sappan Bark Extract.
Moja Opinia
Opakowanie
Opakowanie, w którym znajduje się produkt wykonane jest z klasycznego kartonowego materiału, w satynowym i połyskującym srebrnym kolorze. W środku znajduje się natomiast dosyć dużych rozmiarów tubka o pojemności 150 ml z całkowicie nieprzeźroczystego, jednak miękkiego plastiku w takim samym kolorze co kartonik, jednak w jej przypadku powierzchnia jest zupełnie gładka i lustrzana, odbijająca światło. Prezentuje się to bardzo elegancko i nowocześnie. Napisy na tubce, podobnie jak zakrętka są w czarnym, kontrastującym kolorze, przez co się wyróżniają i pozostają dobrze widoczne. Te na kartoniku są dosyć jasne, więc pod nieodpowiednim kątem mogą być słabo zauważalne, co niektórym osobom może przysporzyć trudności z ich odczytaniem.
Fakt, że tubka jest nieprzeźroczysta (nawet pod światło) jest sporą wadą bo niemożliwym jest dokładne określenie jak wiele kosmetyku pozostało jeszcze w środku, jednak aplikując piankę należy ją po prostu wyciskać z opakowania, więc jeśli będziemy postępować podobnie jak z tubką z pasty do zębów to w momencie gdy kosmetyk będzie się powoli kończyć powinno być to zauważalne już na pierwszy rzut oka po prostu po zmianie jej kształtu.
Tubka zamykana jest na korek z zatrzaskiem i przed pierwszym zastosowaniem należy go odkręcić oraz zdjąć srebrną folię zabezpieczającą - lubię gdy kosmetyki ją posiadają ponieważ świadczy to o tym, że nikt ich przed nami nie otwierał i są na pewno świeże, a nie zwietrzałe. Gdy zdejmiemy już folię, należy zakręcić tubkę i zaaplikować kosmetyk przez niewielki otwór służący jako aplikator. Uważam, że zatrzask to świetne rozwiązanie w przypadku produktów mających dłuższy kontakt z wilgotnym powietrzem łazienki - zwłaszcza myjących, bo zabezpiecza przed dostaniem się jej do środka, jednak w tej sytuacji nie jestem do końca usatysfakcjonowana bo nakrętka nie zamyka się do końca. W prawdzie nadal towarzyszy temu charakterystyczny klik ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że do środka dostaje się mimo wszystko powietrze chociaż podejrzewam że jest to akurat bezpodstawne. Pytałam o to nawet znajomą, jednak jej zdaniem tubka jest szczelna, a fakt że nie domyka się do końca związany jest z jej budową i nie jest to żadna wada, więc może przesadzam. Jestem po prostu bardzo wyczulona na aspekty techniczne bo po tak długim czasie testowania różnych produktów mam w tym zakresie spore możliwości w zakresie porównywania ich z innymi.
Z tego co udało mi się zaobserwować na stronie producenta wynika, że kosmetyk ten również otrzymał nową szatę graficzną i teraz będzie w zupełnie innym opakowaniu z żółtymi motywami, a nawet zmienioną nazwą - Cleanic W, Bio Bascillus Lock Water Foam Cleansing. Uważam, że zmiana niepotrzebna ponieważ obecna szata graficzna jest znacznie ładniejsza i ma swój charakter, a nowa jest podobna do innych produktów z ich asortymentu i niczym szczególnym się nie wyróżnia.
Konsystencja
Pianka ma gładką, śliską - jednak nietłustą i aksamitną konsystencję w białym kolorze, z zawartością bardzo malutkich ciemnych drobinek. Jest dosyć gęsta, jednak po zmieszaniu z wodą świetnie się rozprowadza i obficie pieni, dzięki czemu do dokładnego umycia cery wystarcza mi minimalna ilość - najczęściej nakładam objętość wielkości ziarna grochu, a gdy cera jest mocno tłusta to nieznacznie więcej, ale nie zmienia to faktu że nadal jest to bardzo niewiele, co w efekcie przekłada się także na świetną wydajność. Kosmetyk łatwo się zmywa, nie pozostawiając po sobie żadnej niekomfortowej czy wyczuwalnej warstwy okluzyjnej.
Jak wspomniałam na początku, wcześniej miałam już okazję stosować piankę głęboko oczyszczającą ze Swanicoco więc nabywając pełnowymiarową wersję wiedziałam czego się dokładnie spodziewać. Wydajność jest naprawdę dobra i stosując ten kosmetyk dwa razy dziennie powinien bez problemu wystarczyć na co najmniej 5-6 miesięcy regularnego używania. Warto się jednak pilnować, bo z doświadczenia wiem że kosmetyk ten nakłada się lekką ręką i łatwo przesadzić z ilością, zwłaszcza na początku. Trochę mi zajęło przyzwyczajenie się do aplikowania tak niedużej ilości bowiem przy większości produktów tego typu potrzeba jej znacznie więcej, dlatego ten aspekt na pewno wyróżnia ją na tle innych.
W piance zawarte są malutkie, czarne drobinki które podczas mycia cery są wyczuwalne jednak ich właściwości złuszczające określiłabym jako naprawdę delikatne, czy wręcz znikome dlatego sądzę, że nawet osoby z cerą wrażliwą nie powinny mieć problemów i obawiać się podrażnienia przy jej codziennym stosowaniu.
Zapach tego kosmetyku jest naprawdę delikatny i przyjemny - trudno mi go do czegoś porównać i w sumie kojarzy mi się ze słowem 'mild'. Pachnie trochę jak zasypka dla dzieci, zmieszana z jakąś słodką kwiatową nutą. Jest bardzo subtelny i przyjemny oraz niedrażniący, a także niewątpliwie umila cały proces oczyszczania cery.
Skład
Szczerze mówiąc, trochę trudno mi było wyobrazić sobie głęboko i intensywnie oczyszczającą piankę z naturalnym składem, ale jak widać producent kosmetyków marki Swanicoco lubi zaskakiwać, ponieważ i tym razem świetnie mu się to udało! Na pierwszym miejscu, jako bazę zastosowano wodę, następnie kwas stearynowy do stworzenia emulsji używany w produktach myjących jako substancja renatłuszczająca, zapobiegająca przesuszeniom skóry przez silnie działające detergenty, uważany jest za bezpieczny dla kobiet w ciąży. Następnym składnikiem jest kwas mirystynowy czyli tłusty emolient tworzący warstwę ochronną i zapobiegający utracie wilgoci. Oba te składniki, uważane są za dosyć silne komedogenne, zwłaszcza w dużych stężeniach jak tutaj jednak faktem jest, że nie pozostają długo na skórze podczas mycia dlatego nie mają czasu aby spowodować wypryski i na nią negatywnie zadziałać.
Kolejnymi substancjami są glikol butylenowy jako rozpuszczalnik zabezpieczający przed wysychaniem, oliwa z oliwek, nawilżająca gliceryna, wodorotlenek potasu jako regulator pH - należy unikać sytuacji aby dostał się do oczu, następnie Yellow Ocher Loess - mimo poszukiwań nie udało mi się dojść do tego czym tak naprawdę jest ta substancja, ale znalazłam informacje że dzięki zawartości ujemnych jonów działa silnie oczyszczająco na skórę, więc wnioskuję że to jakaś forma glinki z lessowej gleby. Wykazuje również właściwości antyoksydacyjne, poprawia koloryt cery i ją rozjaśnia. W składzie mamy także konserwant 1,2-heksanodiol, bardzo dużą ilość fermentowanych filtratów z różnych ekstraktów m.in. bambusa, lukrecji czy morwy białej, łagodzącą allantoinę, kwas cytrynowy, fermentowany filtrat z jemioły pospolitej, korzeni imperaty pospolitej oraz soi, olej z nasion melonowca właściwego i na końcu ekstrakt z kory drzewa brezylka sappan.
Działanie
Myślę, że w tym przypadku nie będę się za bardzo rozpisywać ponieważ główną funkcją tego kosmetyku jest po prostu dokładne i dogłębne oczyszczenie cery, a w tej roli spisuje się bez najmniejszego zarzutu! Świetnie radzi sobie z domyciem pozostałości makijażu, usunięciem nagromadzonego w ciągu dnia sebum, kurzu czy innych pyłków, jednocześnie nie pozostawiając nieprzyjemnego uczucia nadmiernego ściągnięcia i przesuszenia cery. Jednak tutaj chciałabym zaznaczyć, że mimo wszystko jest to pianka i nawet jeśli nie powoduje odczuwalnego przesuszenia skóry, to nadal w żadnym stopniu jej też nie nawilża dlatego koniecznym jest zastosowanie późniejszej pielęgnacji, dobranej odpowiednio do potrzeb naszej skóry. Myślę jednak że nie jest to żadną tajemnicą ponieważ taka sytuacja ma miejsce w przypadku każdej pianki, bez wyjątku.
Pianka, mimo tego że skutecznie oczyszcza jest bardzo delikatna i nie odnotowałam żeby podrażniła moją skórę czy też powodowała szczypanie oczu, gdy domywałam z ich okolicy tusz i eyeliner. Po zastosowaniu pianki, cera stawała się gładsza oraz nieznacznie jaśniejsza, a pory na policzkach delikatnie zwężone. Poza tym odnotowałam jeszcze, że ciemne zaskórniki na nosie również stały się odrobinę mniej widoczne jednak wiązało się to zapewne z ogólnym zwężeniem porów. Pianka nie uregulowała sebum, jednak absolutnie od niej tego nie oczekiwałam ponieważ jest to wyłącznie kosmetyk oczyszczający i tak też należy do niego podchodzić oraz nie oczekiwać cudów, bo mimo wszystko ma kontakt z naszą skórą tylko przez kilkadziesiąt sekund, a co za tym idzie bardzo ograniczone możliwości.
Podsumowanie
Pianka głęboko oczyszczająca, to kolejny produkt marki Swanicoco który mogę wam szczerze polecić. Jest bardzo delikatna, ale jednocześnie maksymalnie skuteczna a dzięki temu że nie zawiera dużej ilości cząsteczek złuszczających, nadaje się idealnie do codziennego stosowania, zwłaszcza dla dziewczyn z cerą mieszaną i problematyczną dla której jest zalecana. Można nabyć ją na międzynarodowej stronie KoreaDepart za 47 USD, aczkolwiek chyba się trochę zagalopowali z ceną więc tym razem raczej odradzam to miejsce bo jest naprawdę sporo zawyżona. Jestem pewna, że pianka była również dostępna u naszego polskiego dystrybutora na stronie sklepu Skin79Polska, ale na chwilę obecną zniknęła z oferty i nie mam pojęcia czy się jeszcze pojawi.
Zalety Wady
- Opakowanie - Cena
- Pojemność - Dostępność
- Zapach
- Naturalny skład
- Nie testowany na zwierzętach
- Konsystencja
- Dobrze się pieni
- Łatwo się zmywa
- Nie pozostawia żadnej warstwy
- Nie wysusza, ale też nie nawilża
- Bardzo dobrze oczyszcza skórę ze wszelkich
zanieczyszczeń, brudu i kurzu
- Pozostawia cerę odświeżoną i delikatnie rozjaśnioną
- Nieznacznie zwęża pory i wygładza
- Nie pozostawia uczucia ściągnięcia
- Nie szczypie w oczy
- Nie podrażnia cery i nie powoduje
zaczerwienień
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tej piance dziewczyny? Używacie tego typu produktów w waszym codziennym oczyszczaniu cery, czy stawiacie raczej na inne alternatywy? :)
O tej marce dowiedziałam się pierwszy raz z Twojego bloga i nie ukrywam, że bardzo mnie interesuje. Fajnie, że producent połączył funkcje nawilżającą i zmiękczającą z funkcją oczyszczania i to na dodatek z użyciem łagodnych drobinek ścierających. Ja mam wrażliwą skórę i sięgam po enzymatyczne peelingi lub bardzo łagodne, roślinne peelingi, więc Twoja propozycja na pewno by się u mnie spisała
OdpowiedzUsuńCieszę się, że marka Swaniococo Cię zainteresowała bo szczerze jest warta uwagi i od ponad roku niezastąpienie króluje na mojej liście ulubieńców ;)
UsuńCo do tej funkcji nawilżająco-zmiękczającej to nie należy zbyt dużo oczekiwać bo przejawia się to jedynie w tym że przy dokładnym oczyszczeniu skóry, cera nadal przy codziennym stosowaniu kosmetyku nie staje się przesuszona ale nie ma mowy o tym, żeby jej stan w tych aspektach uległ diametralnej zmianie na lepsze ;) Mimo wszystko, sądzę że pianka jest na tyle łagodna że nie powinna zaszkodzić wrażliwej skórze twarzy!
Nie testowany- jestem totalnie na tak! Szkoda tylko, że tak słabo dostępny
OdpowiedzUsuńMój blog
Tak, marka Swanicoco jest przeciw testowaniu na zwierzętach co w Azji jest już samo w sobie godne podziwu, bo tam nadal prezentuje się to gorzej niż w Europie i większość marek jeszcze się nie wycofała z tego procederu ale wszystko jest na dobrej drodze bo co raz to bardziej zwiększa się świadomość konsumentów w tej kwestii :D A co do dostępności, to mam nadzieję że ta nowa wersja wkrótce pojawi się na naszym polskim rynku.
UsuńNo to teraz nic tylko czekać na dostępność w Polsce ^^
UsuńBardzo lubię tego typu produkty ścierki, które nie podrażniają skóry przy jednoczesnym solidnym oczyszczeniu. wielka szkoda, że produkt nie jest dostępny na polskiej stronie ponieważ chętnie bym kupiła i przetestowała, właśnie kończy mi się moja.
OdpowiedzUsuńProduktem ścierającym raczej bym go nie nazwała bo mimo tych drobinek jest bardzo łagodny, ale rzeczywiście bardzo dogłębnie oczyszcza skórę i w żadnym stopniu jej nie podrażnia!
UsuńZ tego co widziałam to na polskiej stronie jest inna pianka ze Swanicoco i nawet zastanawiałam się czy jej nie podlinkować ale mimo że skład jest podobny to nie identyczny i nie chcę za nią w żaden sposób poświadczać bo nie wiem jakby się u mnie spisała i czy na pewno byłabym z niej zadowolona ;)
Szatę graficzną ma faktycznie ładną i dziwię się że ją zmieniają. Cena jest jednak szalona-jak na produkt z tej kategorii..
OdpowiedzUsuńTa cena która jest podana na KoreanDepart jest mocno zawyżona. Pamiętam, że w polskim sklepie ta pianka była o wiele tańsza - jeszcze kilka tygodni temu to sprawdzałam, ale jak na złość akurat dzisiaj jak chciałam podlinkować była niedostępna :(
UsuńNawet na Ebay jej nie ma... tylko ta nowa wersja, a ona ma rzeczywiście cenę z kosmosu i nie mam pojęcia z czego może to wynikać bo pierwotna chyba była trochę tańsza tj. jak na kosmetyk oczyszczający i tak droga ale nie aż tak jak teraz. Może wraz z upływem czasu coś się zmieni i cena rynkowa zejdzie w dół.
Nigdy nie słyszałam o tej marce, ale muszę przyznać, że bardzo mnie zainteresowała
OdpowiedzUsuńhttps://the-rose-style.blogspot.com/
Dotarłam na Twojego bloga dzięki dyskusji o RODO na innej stronie. Widzę, że zostanę na dłużej. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, naprawdę miło mi to słyszeć! <3
UsuńWidzę tę piankę po raz pierwszy... brzmi naprawdę fajnie, jednak jej cena... ekhem... ;-)
OdpowiedzUsuńTak, cena jest naprawdę wysoka, jednak wychodzę z założenia że jeżeli kogoś stać i może sobie pozwolić na jej zakup, to naprawdę warto to zrobić bo jest po prostu świetna ;)
Usuńciężko mi sobie teraz przypomnieć czy słyszałam o tej marce, ale wiem, że na pewno nic nie testowałam . uwielbiam pianki do twarzy w każdej postaci, więc z wielką chęcią bym przetestowała ten produkt , ale patrząc na ceny kosmetyków Swanicoco to cena dość wysoka, ale wolę produkt droższy, który się u mnie sprawdzi niż tanie buble, które mnie np. uczulą.
OdpowiedzUsuńTak, Swanicoco ma dosyć wysokie ceny ale jest to jedna z niewielu naturalnych, koreańskich marek z tak dobrymi składami - zarówno pod względem ich kompozycji oraz doboru, jak i jakości ;)
UsuńJa również mam podobne podejście i sądzę, że lepiej zapłacić trochę więcej ale przy tym mieć pewność że kosmetyk rzeczywiście może zdziałać coś dobrego dla naszej skóry, a nie o zgrozo - zaszkodzić jej, jak w przypadku wielu tańszych kosmetyków z niższej półki cenowej sprzedawanych w drogeriach.
Ale nie jest to oczywiście regułą i są też tańsze kosmetyki warte uwagi, trzeba po prostu podchodzić do tego z głową i przeanalizować wszystkie za oraz przeciw.
Produkt bardzo fajny, ale ubolewam nad jego słaba dostępnością. Mam nadzieję, ze Skin79 się poprawi i przywróci pianke :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że niestety, ale tej starszej srebrnej wersji którą zrecenzowałam raczej już nie przywrócą, a co najwyżej wprowadzą tą odnowioną z żółtymi motywami. Należy być wtedy wyczulonym na różnice w składzie, bo czasami oprócz designu, zmieniają się też zawarte w produkcie substancje ;)
UsuńNigdy nie słyszałam o tym produkcie, ale chyba najwyższy czas aby go wypróbować. Od długiego czasu przymierzam się do wypróbowania kosmetyków koreańskich ale coś ciągle mnie powstrzymuje. Być może jest to strach przed zmarnowaniem pieniędzy hah.
OdpowiedzUsuńhttps://mvrysia.blogspot.com/
Większość dobrej jakoś koreańskich kosmetyków jest niestety droższa, przynajmniej dla przeciętnego, polskiego konsumenta. U nich takie Swanicoco to po prostu średnia półka cenowa, a Etude House ta niższa, gdzie u nas przykładowo te 30 zł za kosmetyk wcale taką małą sumą w końcu nie jest.
UsuńSuper wpis leci obserwacja bo na prawdę fajny blog :)
OdpowiedzUsuńhttps://natalluska.blogspot.com/2018/05/zdbany-peda.html
Mam nadzieje ze kiedyś dostępność jak i ceny będą przyjemniejsze dlaczego portfela ������ Śliczne zdjęcia robisz kurcze musze wpaść na kurs hahhaah. Związku z tym ze to kosmetyki oczyszczający jestem na tak
OdpowiedzUsuńHah, dzięki kochana! Jestem dosyć zadowolona ze swoich zdjęć ale do perfekcji nadal dużo mi brakuje, jednak jestem samoukiem więc progres przychodzi dosyć powoli :P Ale robię to dla przyjemności, a nie profesjonalnie więc nie odczuwam presji, ani niczego takiego :D
UsuńJa także używam do mycia twarzy pianki innej koreańskiej firmy. Zaskakuje mnie codziennie jej wydajność - naprawdę niewielka ilość kosmetyku robi dużo piany i porządnie oczyszcza skórę. Koreańskie kosmetyki są często znacznie droższe niż te "nasze", ale na szczęście większość można wcześniej przetestować w formie próbki. Poza tym sprawdzę na mojej piance, bo jeśli okaże się, że używam jej pół roku to ta cena wcale już nie będzie tak dużo wyższa ;-)
OdpowiedzUsuńTak, w zamyśle koreańskich producentów jest aby do zakupionego produktu dołożyć jak największą ilość próbek, ponieważ może to skusić konsumenta do kolejnego sięgnięcia po ich kosmetyki - zarówno przez wzgląd wdzięczności, jak i wtedy gdy po prostu odkryje w ten sposób coś nowego i wartego uwagi ;)
UsuńW Korei próbko są łatwo dostępne i w zasadzie na wyciągnięcie ręki, ale gorzej kiedy w Korei się nie mieszka. Niestety, ale nie znalazłam dotychczas strony która oferowałaby miniatury ze Swanicoco do kupienia, a szkoda bo marka naprawdę super i w ten sposób mogłaby się bardziej rozreklamować na świecie ;)
Mi taka tubka starczyła by na maks 2 miesiace ;p
OdpowiedzUsuńOj tam, tylko Ci się wydaje :P Uwierz, że też tak myślałam na początku ale ostatecznie pianka okazała się mega wydajna i bardzo mnie zaskoczyła :))
UsuńPowiem Ci,że zainteresowałaś mnie tą marką i bardzo chętnie pokusiłabym się o ich produkty. Piankę używałam, ale firmy atopis - właśnie mi się kończy, więc chętnie bym sięgnęła po jakąś nowość (a lubię nowości próbować). Może i na tę się skuszę? Życzę miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńSwanicoco jest wspaniałą marką i na kilkanaście kosmetyków które od nich już przetestowałam to nie byłam zadowolona może z co najwyżej dwóch, więc polecam się z nimi bliżej zapoznać :D Nie słyszałam o marce, o której wspominasz ale jeśli jest fajna i warta uwagi to być może również w przyszłości ją wypróbuję! <3
Usuńpo tej recenzji z chęcią bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś tą pianką! Jeszcze te piękne zdjęcia <3 Ostatnio na stronie Skin79 oglądałam ich produkty i kojarzę tą markę, a tej pianki nie widziałam, choć pewnie nie spojrzałabym nawet na nią. A teraz mam chęć po Twoim wpisie :D
OdpowiedzUsuńKochana, bo ta pianka ostatnio właśnie zniknęła z ich strony i nie mam pojęcia czy jeszcze się pojawi, a jeśli tak to czy w nowej, czy w starej wersji - mam nadzieję, że szybko się dowiemy :D
UsuńWow. Skoro jest tak wydajna to może ją wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest super wydajna, więc polecam ją z czystym sumieniem :)
UsuńCieszę się, że miałam możliwość wypróbować miniaturę tej pianki. Jest rzeczywiście bardzo wydajna i świetnie myje, zresztą nie natrafiłam jeszcze na zły produkt od Swanicoco!
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoją recenzję! :) Ja niestety natrafiłam - obecnie mam piankową, piwną maskę, która niestety, ale wywołała u mnie spory wysyp i pogorszyła ogólny stan cery. Pierwszy raz moja cera tak źle zareagowała na któryś z ich produktów, ale jej recenzja pojawi się na blogu dopiero za jakiś czas :D
UsuńDogłębne oczyszczanie to wystarczy, by się tym produktem zainteresować, a jak zmienią opakowanie to będzie widać, ile ubyło kosmetyku...
OdpowiedzUsuńByć może to prawda! Zazwyczaj przez białe tubki można sprawdzić pod światłem jak wiele produktu jest jeszcze w środku więc może to i lepiej :D
UsuńHej! Świetny post, chętnie wypróbowałabym tą pianke :)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do mnie :
milentry-blog.blogspot.com
Bardzo fajny skład a szczególnie te fermentowane elementy :) Pianki do mycia twarzy jeszcze nie miałyśmy.
OdpowiedzUsuńTak, fermentowane składniki występują w bardzo wielu azjatyckich kosmetykach! Od kilku lat panuje na nie duży trend ;)
UsuńWow, obszerna recenzja. Z tego co widzę to pianka ma fajne działanie i co najważniejsze, większość zalet niż wad. Może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńta pianka jest dla mnie bardzo kusząca :) głównie z tego względu, że uwielbiam kosmtyki w takiej formie :) co więcej, jestem ciekawa jak sprawdziłaby się u mnie z racji tego, że mi również trudno wyobraić sobie połączenie "naturalny skład i oczyszczanie" :)
OdpowiedzUsuńJuż sam design jest boski <3
OdpowiedzUsuńTak, szata graficzna jest zniewalająca! Szkoda, że producent ją zmienia :(
Usuńsame zalety, tyko cena....
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej firmie, ale produkty ciekawie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Dobrze, że jesteś zadowolona z kosmetyku! Większość recenzowanych przez Ciebie produktów wygląda naprawdę zjawiskowo i od razu widać, że w powszechnie znanej drogerii tego nie dostaniemy :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale to prawda. Nadal daleka droga do tego, żeby drogerie posiadały równie różnorodną ofertę kosmetyków naturalnych, co tych syntetycznych. Z tego właśnie powodu, tak rzadko tam zaglądam :P
UsuńZaciekawił mnie ten produkt choć pierwszy raz o nim czytam ;)
OdpowiedzUsuńwydaje sie swietna i jakie ladne zdjecia!:)
OdpowiedzUsuńTej nie miałam, ale ogólnie bardzo lubię koreańskie pianki, świetnie oczyszczają.
OdpowiedzUsuńTak, tylko trzeba uważać na te wysuszające!
UsuńNigdy nie używałam takiej pianki i myslę, że spodobała by mi się, bo ma na prawdę dobre działanie. Ale trochę już gorzej z dostępnościa. To zdecydowanie minus.
OdpowiedzUsuńo tym produkcie słyszę po raz pierwszy a szkoda, bo uwielbiam piankowe produkty! :D Jeszcze jak wystarcza na tak długo to już w ogóle super :D
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych i zapraszam również do mnie :)
Korci mnie ta firma od dawna, jeszcze na nic się nie zdecydowałam, ale to tylko kwestia czasu :P
OdpowiedzUsuńDobrze,że jesteś z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pianki do oczyszczania twarzy, więc i ta mogłaby się u mnie sprawdzić :) Fajnie, że ma taki przyjazny skład i tym bardziej kusi do przetestowania ;)
OdpowiedzUsuń