Hej dziewczyny,
W dzisiejszym wpisie chciałabym wam przedstawić ciekawy produkt do oczyszczania cery brytyjskiej marki Nourish, który dostałam ze sklepu Costasy. Pochodzi on z tej samej serii kosmetyków zawierających ekstrakt z jarmużu, co peeling enzymatyczny, o którym wam ostatnio wspominałam więc również posiada dobry i naturalny skład, a do tego nie jest on takim zwykłym produktem jak mogłoby się wydawać, bowiem podczas mycia cery możecie spodziewać się czegoś zaskakującego! Jeżeli wzbudziłam waszą ciekawość i chciałybyście się dowiedzieć, co miałam przez to na myśli, to zapraszam do dalszego czytania!
Opis Producenta
Nourish, Kale 3D Cleanse
Zmieniająca kolor emulsja oczyszczająca, która usuwając zanieczyszczenia sprawia, że skóra jest zdrowsza i bardziej promienna. Kwas hialuronowy, probiotyki oraz wyciągi o właściwościach dotleniających działają w synergii, by dodać skórze energii poprzez usunięcie makijażu oraz zanieczyszczeń. Jarmuż oraz czarna fasola afrykańska z jednej strony oczyszczają z toksyn, z drugiej chronią skórę przed ich niekorzystnym wpływem. W efekcie cera wygląda młodziej, a oznaki starzenia są mniej widoczne.
Seria Nourish Kale
Sprawia, że zmarszczki i cienie pod oczami stają się mniej widoczne. W efekcie skóra wygląda młodziej.
W skład kosmetyków z biomimetycznej serii Nourish Kale wchodzi bogaty w odżywcze witaminy oraz silne antyoksydanty jarmuż, który zaliczany jest do tzw. 'superfoods'. Dodatkowo wszystkie produkty zawierają ekologiczne olejki, kolagen, pobudzające produkcję elastyny biopeptydy, rozjaśniający bób tonka oraz niezwykły ekstrakt z róży jerychońskiej. W rezultacie seria Nourish Kale stymuluje naturalne procesy nawilżające i chroni wrażliwą skórę.
Rodzaj skóry – polecane do każdego typu cery by zwalczać oznaki starzenia
Wyjątkowy składnik serii Nourish Kale: jarmuż
W kuchni jarmuż ceniony jest ze względu na swoje właściwości oczyszczające organizm, jednak jest to także doskonałe źródło witamin i minerałów, które wspomagają produkcję elastyny i kolagenu. Ekstrakt z jarmużu wygładza zmarszczki, redukuje opuchliznę i cienie pod oczami oraz poprawia ogólny stan skóry. Jarmuż jest także bardzo silnym antyoksydantem zmniejszającym szkodliwy wpływ wolnych rodników, który łączony jest z przedwczesnym starzeniem się skóry.
Jak stosować?
Nałóż cienką warstwę emulsji na wilgotną skórę. Zwilż dodatkowo twarz. Delikatnie wmasowuj emulsję w skórę, aż jej kolor zmieni się na zielony. Zmyj zimną wodą.
Aqua, Sodium cocoyl isethionate, Glycerin**, Stearic acid, Cetearyl alcohol, Titanium dioxide (CI 77891), Alginic acid, Helianthus annuus flower extract*, Brassica oleracea leaf extract*, Aloe barbadensis leaf juice powder*, Griffonia simplicifolia seed extract, Lactobacillus bulgaricus ferment filtrate, Pelargonium graveolens flower oil*, Ethylcellulose, Iron oxide Yellow (CI 77492), Mica, Sodium levulinate, Olibanum (frankincense) oil*, Hydroxypropyl methylcellulose, Commiphora myrrha (myrrh) oil, Glyceryl undecylenate, Rosmarinus officinalis flower oil*, Glyceryl caprylate, Levulinic acid, Sucrose, Chromium oxide Green (CI 77288), Leuconostoc/radish root ferment filtrate, Sodium hyaluronate, Populus tremuloides bark extract, Eugenol, Linalool, Citral, Geraniol, Limonene, Citronellol. *Certified organic.**Organic origin. Naturally present in essential oils.
Moja Opinia
Jeśli chodzi o szatę graficzną to jest ona w zasadzie identyczna, jak miało to miejsce w przypadku maski - wiodącym kolorem jest biel, natomiast pozostałe szczegóły i napisy są w czarnej, odcinającej się barwie. Wyjątkiem jest motyw narysowanego jarmużu na przodzie butelki, który jest całkiem fajnym akcentem ponieważ zwraca naszą uwagę ku składnikowi, który ma odpowiadać za główne właściwości. W prawdzie nie jest on na pierwszym miejscu w składzie, ale na tyle wysoko, że z pewnością ma szansę zdziałać wiele dobrego dla skóry. Czarny pasek zarówno u dołu butelki, jak i kartonowego opakowania informuje nas, że kosmetyk nadaje się dla każdego rodzaju skóry.
Butelka, w której znajduje się emulsja wykonana jest z lekkiego, zupełnie nieprzeźroczystego plastiku, przez co nie ma możliwości aby sprawdzić jak wiele kosmetyku pozostało jeszcze w środku. Nie ukrywam że to duże utrudnienie ponieważ właściwie z dnia na dzień możemy zostać zaskoczeni, że produkt nam się nagle skończył, bowiem nie da się tego wcześniej rozpoznać - przynajmniej mogę to stwierdzić na podstawie własnych doświadczeń. Gdy pewnego dnia rano myłam twarz to bez problemu nałożyłam taką ilość jaką chciałam, jednak wieczorem nie było to już możliwe, bo okazało się że wcześniej zużyłam ostatnią porcję i można powiedzieć, że gdyby nie mydełko które miałam w zapasie, to zostałabym z niczym i nie miałabym jak umyć cery. Butelka ma nakrętkę, która zamyka się na klik i jest dodatkowym zabezpieczeniem dla pompki aby przypadkiem jej nie nacisnąć, chociaż szczerze mówiąc jest na tyle oporna, że nie sądzę aby było to możliwe. Pompka kompletnie nie przypadła mi do gustu ponieważ jest nieintuicyjna i ciężko nałożyć taką ilość kosmetyku, jaką się chce. Najłatwiej jest docisnąć ją do końca, ale wtedy dostajemy porcję, która normalnie wystarczyłaby na co najmniej cztery mycia, więc jest to szalenie nieekonomiczne. Wiele razy zdarzyło mi się nałożyć za dużo, zwłaszcza wieczorem gdy byłam już zmęczona i chciałam się jak najszybciej położyć spać - wtedy tak bardzo nie skupiałam się nad tym co robię, więc produkt aplikowałam automatycznie, no i zawsze później żałowałam bo nie miałam co zrobić z tak dużą ilością, która wypłynęła.
Być może jest to również przyczyną tak słabej wydajności tej emulsji, bo starczyła na zaledwie 2 miesiące codziennego stosowania. W prawdzie używałam jej dwa razy dziennie - rano i wieczorem, ale nadal uważam że to zbyt krótki okres czasu dla tego typu produktu, w dodatku o dosyć sporej objętości bo 100 ml. Z drugiej strony, nie grozi nam dzięki temu że kosmetyk się przeterminuje ponieważ ponownie zwracam uwagę na fakt, że nie posiadają one ani dat ważności, ani produkcji, więc należy się kierować tym, kiedy zostały otwarte - od tego momentu należy liczyć 6 miesięcy i nie radzę przekraczać tego okresu bo w naturalnych kosmetykach nie stosuje się mocnych, szkodliwych konserwantów, więc powinno się postępować ściśle do zaleceń producenta.
Emulsja ma jasno kremowy kolor z delikatnie zielonym poddtonem, który jest jednak ledwo widoczny, a także perłowy poblask i mikroskopijne cząsteczki, podejrzewam że kapsułki, które odpowiedzialne są za ten wyjątkowy efekt, towarzyszący każdemu myciu. Od razu po nałożeniu emulsji na twarz, ma ona białą, jasną barwę, jednak już podczas jej rozprowadzania można dostrzec że drobinki znikają, a jej kolor zmienia się na intensywnie, żywą zieleń - jeżeli ktoś z was pił kiedyś smoothie z jarmużu, to właśnie taki to jest odcień. Zdziwiło mnie, że producentowi udało się to aż tak dobrze odwzorować. Osobiście, przed nałożeniem jakiegokolwiek produktu oczyszczającego na twarz, najpierw rozrabiam go w dłoniach, więc emulsję nakładałam już w takiej końcowej, zielonej formie, ale nie ujmowało to niczego z jej cudownego działania i robiłam to po prostu z przyzwyczajenia. Emulsja jest całkowicie gładka i ma bardzo dobry poślizg. Początkowo sądziłam, że będzie kiepsko się rozprowadzać, jednak nic bardziej mylnego. Do dokładnego umycia całej twarzy wystarczy bardzo niewielka ilość. Kosmetyk w prawdzie się nie pieni i teksturą przypomina mi zemulgowany olej, który po dodaniu wody staje się właśnie białą emulsją, jednak w przeciwieństwie do niej Kale 3D Cleanse nie ma w sobie tej charakterystycznej tłustości. Co do zapachu to jest bardzo intensywny i o dziwo chemiczny z nieznacznie wyczuwalną, ziołową nutą. Nie przypadł mi do gustu, ale też nie irytował podczas mycia, bo w końcu zajmuje to tylko chwilę, a po osuszeniu twarzy, jego charakterystyczny aromat nie był dłużej wyczuwalny.
Przechodząc do składu, to jak już wcześniej wspomniałam jest to kosmetyk naturalny, wegański, a także w 70% organiczny. Na pierwszym miejscu mamy wodę, a potem łagodny detergent Kokoiloizetionian sodowy, który ma postać granulek oraz nie wysusza i daje jedwabiste uczucie na skórze. Następnie nawilżającą glicerynę, kwas stearynowy jako substancja renatłuszczająca, alkohol cetylostearylowy dający dobry poślizg, tlenek tytanu który w tym przypadku traktowany jest jako biały pigment odpowiedzialny za kolor, kwas alginowy występujący w algach jako zagęstnik, ekstrakt z kwiatów słonecznika, ekstrakt z liści jarmużu, puder z soku z liści aloesu, ekstrakt z nasion czarnej fasoli afrykańskiej, fermentowany filtrat z bakterii Lactobacillus, olej z kwiatów pelargonii pachnącej, etyloceluloza jako stabilizator, żółty tlenek żelaza jako barwnik, mika jako barwnik i substancja ochronna,sól sodowa kwasu lewulinowego odpowiedzialna za pH oraz jako naturalny konserwant, olejek z kadzidłowca, hypromeloza, olejek z mirry, monogliceryd kwasu undecylenowego łączący fazę wodną i olejową, o funkcjach natłuszczających, olejek z kwiatów rozmarynu lekarskiego, monogliceryd kwasu kaprylowego o działaniu zmiękczającym i wygładzającym, kwas lewulinowy jako substancja ochronna i konserwant, sacharoza, tlenek chromu o zielonej barwie, fermentowany filtrat z korzenia rzodkwi, kwas hialuronowy, ekstrakt z kory topoli osikowej, a także kilka substancji uważanych za potencjalnie alergenne - eugenol, linalool, citral, geraniol, limonene, citronellol.
No i na koniec najlepsze, czyli jego działanie! Jestem w 100% zachwycona tą emulsją i naprawdę bardzo się z nią polubiłam, dlatego było mi przykro kiedy tak szybko się skończyła, bo miałam nadzieję że zostanie ze mną znacznie dłużej. Przede wszystkim świetnie oczyszcza skórę - bez problemu radzi sobie z domyciem pozostałości makijażu, w tym podkładu mineralnego, a także usunięciem sebum, potu czy innych zanieczyszczeń. Pozostawia cerę wygładzoną i nieznacznie rozjaśnioną. Sprawia że pory są dogłębnie oczyszczone, ale jednocześnie skóra nie jest nadmiernie ściągnięta czy przesuszona, ani podrażniona, nawet w sytuacji gdy emulsja pozostawała na niej przez kilkanaście minut, ponieważ używałam jej jednocześnie jako bazy pod masażer. Po kilku minutach podsychała, jednak gdy urządzenie zostało zwilżone wodą, to znowu jej stan skupienia zmieniał się na płynny, a poślizg był równie dobry co na początku. O urządzeniu do masażu, na pewno będę wam jeszcze pisać, ale to co chcę podkreślić to fakt, że kosmetyk ten jest naprawdę delikatny i nie powinien nikomu zrobić krzywdy. Dodatkowo nie odnotowałam, żeby powodował podrażnienia czy zaczerwienienia, a także jest na tyle łagodny że nie szczypie w oczy. Warto również pamiętać, że kapsułki w emulsji, które widzicie na zdjęciach mogą wydawać się cząsteczkami peelingującymi, jednak to tylko złudzenie ponieważ są one miękkie i natychmiast się rozpuszczają, więc nie wykazują działania złuszczającego i jest to stricte produkt myjący, a nie peelingujący.
Reasumując, mimo dosyć wysokiej ceny uważam że kosmetyk ten jest jak najbardziej wart wypróbowania ponieważ jest jednocześnie maksymalnie delikatny, a do tego w 100% skuteczny i bardzo dobrze oczyszcza cerę ze wszelkich zanieczyszczeń. Zapewne najbardziej docenią go dziewczyny, które dotychczas nie potrafiły znaleźć dostatecznie łagodnego produktu do mycia cery, a także te ze skorą suchą, obawiające się naruszenia warstwy hydro-lipidowej naskórka. Kale 3D Cleanse można zakupić na stronie sklepu Costasy w cenie 150 zł. Biorąc pod uwagę słabą wydajność, zalecałabym ograniczenie jego stosowania tylko do jednego razu dziennie, najlepiej wieczorem kiedy cera potrzebuje mocniejszego oczyszczenia - wtedy powinien wystarczyć na te co najmniej 4 miesiące.
PLUSY MINUSY
- Pojemność - Niewygodna i niepraktyczna pompka
- Naturalny skład - Słaba wydajność
- Dostępność - Wysoka cena
- Produkt wegański - Brak możliwości sprawdzenia jak wiele
- Konsystencja produktu pozostało jeszcze w środku
- Podczas mycia zmienia kolor
- Dobrze się rozprowadza, ma dobry
poślizg
- Łatwo się zmywa
- Nie szczypie w oczy
- Dogłębnie oczyszcza skórę
- Nie przesusza oraz nie podrażnia
i nie powoduje zaczerwienień
- Delikatnie rozjaśnia skórę
- Pozostawia skórę gładką i czystą,
bez uczucia ściągnięcia
- Nie narusza naturalnej bariery
hydro-lipidowej skóry
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tej emulsji dziewczyny? Czy miałyście kiedyś naturalny produkt do oczyszczania cery, który w dodatku zmieniał swój kolor? :))
Według mnie 2 miesiące to dość długo jak na jeden kosmetyk i z takiej wydajności raczej byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inne kryteria wobec których ocenia kosmetyki - ja akurat jestem w tym zakresie naprawdę wymagająca, więc oceniam je dosyć surowo :P
Usuńfajna opcja z tą zmianą koloru :-) bardzo lubię emulsje do mycia, na pewno i ta by się u mnie sprawdziła
OdpowiedzUsuńZgadzam się, pierwszy raz miałam produkt do oczyszczania cery, który zmienia barwę i byłam naprawdę zachwycona :D
UsuńJak zwykle świetna szata graficzna :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńNourish to brytyjska marka, która nie jest jeszcze tak bardzo popularna w Polsce. Myślę, jednak że za jakiś czas się to zmieni, bo mają kosmetyki dobrej jakości, które naprawdę fajnie się spisują ;)
UsuńZaintrygowałaś mnie tym ,że emulsja zmienia kolor podczas mycia. Szkoda tylko iż cena jest talk wysoka, ale raz na pewien czas można zaszaleć z zakupem :-)Udanej niedzieli kochana:-)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się skład tej emulsji, bo wbrew pozorom wcale niełatwo jest znaleźć dobry i łagodny produkt myjący. Szczególnie przydatny produkt na zimę, kiedy oprócz ciężkich warunków atmosferycznych wiele osób stosuje kwasy i silniejsze produkty z retinolem, więc cera może wymagać łagodnego oczyszczania!
OdpowiedzUsuńTak, obecnie stosuję kwasy AHA na nos przeciw zaskórnikom, więc takie delikatne oczyszczanie jest jak najbardziej mile widziane ;)
UsuńBardzo lubię jarmuż ale jeszcze nigdy nie miałam kosmetyku z jego zawartością :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta seria Kale z Nourish to też pierwszy raz kiedy mam styczność z tym składnikiem i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :D
UsuńWegańskie a do tego tak naturalne- coś dla mnie ;)I do tego mój ukochany jarmuż <3 Tylko cena trochę odstrasza
OdpowiedzUsuńMój blog
Preferuję tańsze kosmetyki :) A jarmużu jako kosmetyku jeszcze nie używałam!
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym ją na sobie =)
OdpowiedzUsuńKosmetyków z jarmużem jeszcze nie miałyśmy i zaczynają nas bardzo ciekawić po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, nie miałam okazji go używać ;)
OdpowiedzUsuńnajlepszy-blog-monki.blogspot.com
Gdzie ty mieścisz te wszystkie kosmetyki heeh
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
WWW.KARYN.PL
Hah, powoli zaczynam mieć z tym właśnie problem i chyba muszę dokupić więcej pojemników do ich przechowywania :P
UsuńEmulsja, zmarszczki, jeju. W jakim wieku zaczyna się myśleć o zmarszczkach? Pytanie retoryczne ;)
OdpowiedzUsuńA dwa miesiące to dosyć krótko jak na mój gust c:
https://szopit.blogspot.com
To powinno być pytanie retoryczne, ale faktem jest że wiele dziewczyn budzi się niestety koło 30, kiedy na ich cerze już się pojawiły pierwsze załamania i bruzdy, a to stanowczo za późno.
UsuńW przypadku zmarszczek o wiele łatwiej jest zapobiegać niż zwalczać, dlatego to takie ważne żeby mieć tego świadomość już jako młoda kobieta ;) Teraz mamy ten luksus, że dzięki łatwemu dostępowi do informacji, można sobie wszystko sprawdzić, a nie polegać na zabobonach.
O jestem ciekawa,musze wypróbować :)
OdpowiedzUsuńCzary :D Pewnie wyglądałabym co wieczór jak kosmitka :D
OdpowiedzUsuńHah, dzięki temu intensywnie zielonemu kolorowi i perłowemu blasku, emulsja rzeczywiście może być kojarzona z kosmitami xD Chociaż mi osobiście to nie przyszło do głowy :P
UsuńŚlicznie wygląda. Może wzajemna obserwacja >?
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post<3 oraz
Instagram.
Nie wymieniam się obserwacjami :)
UsuńMuszę przyznać, że zainteresowałaś mnie tym produktem. Z chęcią bym go przetestowała :D Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzukam ostatnio takiego produktu, który idealnie poradzi sobie z oczyszczeniem mojej skóry :)
OdpowiedzUsuńMój blog
Więc ta emulsja powinna się dobrze sprawdzić - fajnie oczyszcza i do tego jest super delikatna ;)
UsuńJarmuzu w kuchni nie lubie. Ale w kosmetykach musze go wyprobowac 🤔 jedyne co mnie zadziwia to brak daty na opakowaniu... wydaje mi sie ze to chyba powinno byc obowiazkowe. Czy sie myle? A produkty oczyszczajace bardzo lubie bo niestety mam cere tlusta
OdpowiedzUsuńJa dodaję zawsze do sałatek - może w smaku nie jest jakiś szczególnie dobry, ale za to ma masę witamin i jest zaliczany do super food :D
UsuńCo do dat na opakowaniach, to dla mnie również było to zaskoczeniem, dlatego zapytałam o to osobę, która przesłała mi te produkty do testowania. Okazało się, że rzeczywiście w ich przypadku to norma i tyczy się wszystkich kosmetyków z serii Nourish.
Też uważam, że zamieszczanie takiej informacji powinno być obowiązkowe, jednak najwidoczniej z jakichś względów w tym przypadku nie ma znaczenia. Nourish to ceniona marka brytyjska, posiadająca wiele certyfikatów, dlatego nie mam większych wątpliwości co do bezpieczeństwa jej stosowania ;)
Nie miałam jeszcze kosmetyków z jarmużem :)
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemnie, korci mnie ta firma :P
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do wypróbowania :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG