Hej dziewczyny!
Nie było mnie przez dłuższy czas, jednak myślę że każda z was która, kiedykolwiek przeżywała zło konieczne nazywane potocznie sesją zrozumie ;D Teraz mam przerwę międzysemestralną i postaram się w miarę możliwości nadrobić zaległości. Tak więc, dzisiejsza recenzja dotyczyć będzie koreańskiego żelu do zmywania makijażu marki Missha Polska, który znalazł się w boxie podarowanym mi przez Interendo. Jest to dosyć specyficzny kosmetyk i jeżeli chcecie dowiedzieć się dlaczego czytajcie dalej!
*Opis Producenta*
Missha, The Style Soft Gel Lip & Eye Remover to delikatny żel, którego głównym zadaniem jest demakijaż okolicy oczy oraz ust. Dzięki 10-stopniowej formule zmniejsza ryzyko wystąpienia podrażnień. Nie zawiera parabenów, etanolu, sztucznych zapachów, Benzofenu, Siarczanów, Ftalanów, składników pochodzenia zwierzęcego.
Jego główne składniki to ekstrakt z mydlnicy, który pomaga usunąć zanieczyszczenia ze skóry jednocześnie zapewniając jej nawilżenie, aloes dzięki któremu cera staje się gładka i delikatna w dotyku oraz olej jojoba, ekstrakt z ogórka i olej rycynowy.
Skład:
Jego główne składniki to ekstrakt z mydlnicy, który pomaga usunąć zanieczyszczenia ze skóry jednocześnie zapewniając jej nawilżenie, aloes dzięki któremu cera staje się gładka i delikatna w dotyku oraz olej jojoba, ekstrakt z ogórka i olej rycynowy.
Skład:
Water, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Butylene Glycol, Propanediol, Acrylates Copolymer, Triethanolamine, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Ethylhexylglycerin, Saponaria Officinalis Leaf/Root Extract, 1,2-Hexanediol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Disodium EDTA, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Citrus aurantium dulcis (orange) peel oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Oil,
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Pinus Sylvestris Leaf Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Potassium sorbate, Sodium Benzoate, Helichrysum Italicum Extract.
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Pinus Sylvestris Leaf Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Potassium sorbate, Sodium Benzoate, Helichrysum Italicum Extract.
*Moja Opinia*
Jak wcześniej wam wspomniałam, żel dostałam od Patrycji z bloga Interendo. Ten, który posiadam jest od polskiego dystrybutora i od koreańskiej wersji różni się jedynie tym że ma z tyłu naklejoną karteczkę (która zmywa się po kilku kontaktach z wodą) z informacjami o samym produkcie. Niestety informacje są bardzo okrojone przez co na początku używałam żelu nie tak jak powinnam, ale o tym później. Żel można nabyć na stronie missha.pl bądź na Ebay w cenie 25-35 zł - tak więc nie ma zbyt dużej różnicy gdzie zamówicie ponieważ cena się jakoś diametralnie nie różni co jest dużym plusem.
Żel zamknięty jest w plastikowym, jasno błękitnym opakowaniu zamykanym na klik. Pod koniec bez problemu można wycisnąć resztę, więc nie musimy bawić się w rozcinanie opakowania.
Konsystencja kosmetyku jest typowo żelowa w kolorze mleczno białym. Zapach bardzo delikatny, przyjemny i naturalny. Polubiłam go od pierwszej chwili. Myślę, że sprawdzi się dla osób które nie lubią mocno perfumowanych kosmetyków. Co do wydajności - jest kiepska. Pomimo 70 gram, przy codziennym, wieczornym demakijażu żel wystarczył mi tylko na niecałe dwa miesiące. Porównując do płynu micelarnego, którego dotąd używałam jest to bardzo krótki okres czasu.
Poza tym, na początku używałam żelu nie tak jak powinnam. Właśnie do tego nawiązywałam gdy wspomniałam wcześniej o zbyt krótkiej informacji na opakowaniu. Z góry założyłam, że jest to po prostu żel do mycia twarzy, na czym nie wyszłam za dobrze. Po takim zastosowaniu, żel się nie pienił podczas kontaktu w wodą i w dodatku pozostawiał bardzo tłusty film na twarzy. Po kilku dniach miałam masę wyprysków i zaskórników bo tak bardzo mnie zapchał. Dopiero po jakimś tygodniu przypomniałam sobie, że Patrycja go chyba kiedyś u siebie zrecenzowała, więc pomyślałam że sprawdzę jej opinię. No i okazało się, że jest to rzeczywiście żel ale z naciskiem na przeznaczenie do DEMAKIJAŻU a nie mycie cery. Należy zastosować go na sucho, najlepiej na płatku kosmetycznym tak jak nasze polskie mleczka do demakijażu. Przynajmniej do tego po jakimś czasie doszłam bo producent zaleca żeby nałożyć go jak żel i delikatnie pocierać okolicę oczu czy ust jednak do mnie taki sposób nie przemawiał bo wtedy kosmetyk dostawał mi się do oczu.
Na co dzień nie stosuję kosmetyków wodoodpornych. Nie przepadam za nimi bo bardzo ciężko je domyć. Żel stosowałam jako krok 'zerowy' czyli do pozbycia się pełnego makijażu oczu + brwi. Krem BB i ewentualne pozostałości po poprzednim etapie zmywam zawsze olejkiem.
Na płatek kosmetyczny aplikowałam odrobinę żelu, mniej więcej wielkości ziarna grochu. Następnie przykładałam drugi płatek i wszystko rozcierałam.
Zazwyczaj jeden płatek mi wystarcza jednak przy żelu z Misshy po zmyciu jednego oka był praktycznie całkowicie suchy, dlatego potrzebuję dwóch - po jednym na każde oko.
Płatek z żelem przykładałam do oka i trzymałam przez kilkanaście sekund, a następnie lekko ścierałam pozostałości. Niestety, ale z usuwaniem makijażu żel średnio sobie radził. Tuż przy linii rzęs widać było pozostałości po eyelinerze, który zmył dopiero olej w kolejnym kroku. Ponadto, żel bardzo podrażniał mi oczy - podczas stosowania szczypały i piekły, a potem były zaczerwienione. Nie mam pojęcia z czego to wynikało jednak zazwyczaj nie reaguję tak na kosmetyki. No i ta okropna tłusta warstewka. Wiem, że wiele osób stosuje tylko jeden etap w demakijażu - czyli usuwa makijaż mleczkiem, a następnie płucze twarz samą wodą i na tym koniec. Dla nich żel na pewno się nie sprawdzi bo zadziała komedogennie.
Ogólnie, żel najgorszy nie jest jednak nie jest to także kosmetyk, który znajdzie się w moich ulubieńcach.
Jak wcześniej wam wspomniałam, żel dostałam od Patrycji z bloga Interendo. Ten, który posiadam jest od polskiego dystrybutora i od koreańskiej wersji różni się jedynie tym że ma z tyłu naklejoną karteczkę (która zmywa się po kilku kontaktach z wodą) z informacjami o samym produkcie. Niestety informacje są bardzo okrojone przez co na początku używałam żelu nie tak jak powinnam, ale o tym później. Żel można nabyć na stronie missha.pl bądź na Ebay w cenie 25-35 zł - tak więc nie ma zbyt dużej różnicy gdzie zamówicie ponieważ cena się jakoś diametralnie nie różni co jest dużym plusem.
Żel zamknięty jest w plastikowym, jasno błękitnym opakowaniu zamykanym na klik. Pod koniec bez problemu można wycisnąć resztę, więc nie musimy bawić się w rozcinanie opakowania.
Konsystencja kosmetyku jest typowo żelowa w kolorze mleczno białym. Zapach bardzo delikatny, przyjemny i naturalny. Polubiłam go od pierwszej chwili. Myślę, że sprawdzi się dla osób które nie lubią mocno perfumowanych kosmetyków. Co do wydajności - jest kiepska. Pomimo 70 gram, przy codziennym, wieczornym demakijażu żel wystarczył mi tylko na niecałe dwa miesiące. Porównując do płynu micelarnego, którego dotąd używałam jest to bardzo krótki okres czasu.
Poza tym, na początku używałam żelu nie tak jak powinnam. Właśnie do tego nawiązywałam gdy wspomniałam wcześniej o zbyt krótkiej informacji na opakowaniu. Z góry założyłam, że jest to po prostu żel do mycia twarzy, na czym nie wyszłam za dobrze. Po takim zastosowaniu, żel się nie pienił podczas kontaktu w wodą i w dodatku pozostawiał bardzo tłusty film na twarzy. Po kilku dniach miałam masę wyprysków i zaskórników bo tak bardzo mnie zapchał. Dopiero po jakimś tygodniu przypomniałam sobie, że Patrycja go chyba kiedyś u siebie zrecenzowała, więc pomyślałam że sprawdzę jej opinię. No i okazało się, że jest to rzeczywiście żel ale z naciskiem na przeznaczenie do DEMAKIJAŻU a nie mycie cery. Należy zastosować go na sucho, najlepiej na płatku kosmetycznym tak jak nasze polskie mleczka do demakijażu. Przynajmniej do tego po jakimś czasie doszłam bo producent zaleca żeby nałożyć go jak żel i delikatnie pocierać okolicę oczu czy ust jednak do mnie taki sposób nie przemawiał bo wtedy kosmetyk dostawał mi się do oczu.
Na co dzień nie stosuję kosmetyków wodoodpornych. Nie przepadam za nimi bo bardzo ciężko je domyć. Żel stosowałam jako krok 'zerowy' czyli do pozbycia się pełnego makijażu oczu + brwi. Krem BB i ewentualne pozostałości po poprzednim etapie zmywam zawsze olejkiem.
Na płatek kosmetyczny aplikowałam odrobinę żelu, mniej więcej wielkości ziarna grochu. Następnie przykładałam drugi płatek i wszystko rozcierałam.
Zazwyczaj jeden płatek mi wystarcza jednak przy żelu z Misshy po zmyciu jednego oka był praktycznie całkowicie suchy, dlatego potrzebuję dwóch - po jednym na każde oko.
Płatek z żelem przykładałam do oka i trzymałam przez kilkanaście sekund, a następnie lekko ścierałam pozostałości. Niestety, ale z usuwaniem makijażu żel średnio sobie radził. Tuż przy linii rzęs widać było pozostałości po eyelinerze, który zmył dopiero olej w kolejnym kroku. Ponadto, żel bardzo podrażniał mi oczy - podczas stosowania szczypały i piekły, a potem były zaczerwienione. Nie mam pojęcia z czego to wynikało jednak zazwyczaj nie reaguję tak na kosmetyki. No i ta okropna tłusta warstewka. Wiem, że wiele osób stosuje tylko jeden etap w demakijażu - czyli usuwa makijaż mleczkiem, a następnie płucze twarz samą wodą i na tym koniec. Dla nich żel na pewno się nie sprawdzi bo zadziała komedogennie.
Ogólnie, żel najgorszy nie jest jednak nie jest to także kosmetyk, który znajdzie się w moich ulubieńcach.
PLUSY MINUSY
- Przyjemny zapach - Pozostawia tłustą warstewkę
- Łatwa aplikacja - Mało wydajny
- Cena - Podrażnia oczy
Oj szkoda, że podrażnia oczy :( ja mam wrażliwe wiec pewnie też nie byłby dla mnie :(
OdpowiedzUsuńJeju, naprawdę szkoda, że podrażnia oczy. Mam z tym potem straszny problem :<
OdpowiedzUsuńJa również, ale zdążyłam zapomnieć odkąd przerzuciłam się na dobre płyny micelarne. Przy wszelakich mleczkach to była zazwyczaj tragedia.
OdpowiedzUsuńnie spodobało mi się w nim to że podrażnia oczy i to że zostawia tłustą warstwę ;/
OdpowiedzUsuńO patrz, a miałam markę na oku, ech :)
OdpowiedzUsuńSama marka jest bardzo dobra i jest wśród moich ulubieńców - tylko akurat ten kosmetyk nie przypadł mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńdo oczu bym go jednak nie stosowała ;P
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że te koreańskie produkty do demakijażu ogólnie do mnie nie przemawiają. Są jakieś takie dla mnie... skomplikowane w użytkowaniu. Poza tym, wolę kupić coś, co jest dostosowane do ogólnego demakijażu, a nie określonych części twarzy.
OdpowiedzUsuńAkurat ten kosmetyk również do mnie nie przemówił ;) Do demakijażu mam sprawdzony płyn micelarny z Biodermy, którego używam od lat. A takie zmywanie wszystkiego czymś innym ma konkretny cel - dokładne oczyszczenie twarzy ze wszelkich zanieczyszczeń. Jestem zwolenniczką wieloetapowej pielęgnacji cery ;P
UsuńZastanawiałam się nad tym zakupem, ale ostatecznie wybrałam pianki z serii Latte xd średnio się sprawowały, nadal moją ulubioną jest mangowhite z It's Skin <3
OdpowiedzUsuńNic nie straciłaś ;)
UsuńJak podrażnia oczy to blee
OdpowiedzUsuńZapraszam:
Mój Blog
Konkurs
fajny blog :D
OdpowiedzUsuńhttp://minauro.blogspot.com
Hi^^ I'm Anna from hi penpal!!!
OdpowiedzUsuńI have used Missha, The Style Soft Gel Lip & Eye Remover!!!
http://ameblo.jp/chunchunna