Hej dziewczyny,
W dzisiejszym wpisie chciałabym wam przedstawić dosyć popularny produkt wypuszczony na rynek parę lat temu przez markę Laneige, mianowicie puder matujący z wbudowanym pędzlem do aplikacji. Mam cerę mieszaną, która mocno się przetłuszcza dlatego od tego typu produktów oczekuję zawsze bardzo wiele. Jeżeli jesteście ciekawe jak się sprawdził, to zapraszam!
Opis Producenta
Laneige, Brush Pact to puder z wbudowanym pędzlem do aplikacji o miękkim i delikatnym włosiu. Występuje w trzech wariantach kolorystycznych: no.1 Natural Finish, No.2 Pore Blur, No.3 Pink Beam.
Wersja Pore Blur utrzymuje skórę miękką i ekstremalnie gładką w dotyku. Przeznaczony jest dla cery tłustej i problematycznej z nadmiernie rozszerzonymi, widocznymi porami. Należy aplikować go na strefę T, nakładając go zygzatowatym ruchem 'Z' aby uniknąć osadzania się pudru w porach, a co za tym idzie ich nadmiernego podkreślenia.
Skład:
No.2
HDI/Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Polymethyl Methacrylate, Silica, Alcohol, Ethylhexylglycerin, Glyceryl Caprylate
Moja Opinia
Popularny puder marki Laneige występuje w kilku wersjach przeznaczonych do różnego typu cery - przyznam szczerze, że wahałam się jeszcze nad pozostałymi, ale ostatecznie stwierdziłam że dawno nie recenzowałam dla was produktu matującego, więc skusiłam się na ten konkretny. Producent zapewnia, że nadaje się on dla każdego rodzaju cery, jednak zalecany jest do aplikacji na strefę T, która ma w zwyczaju mocniej się świecić, zwłaszcza pod koniec dnia i to nawet w przypadku niektórych dziewczyn ze skórą suchą. Zapewne stąd wynika fakt, że marka Laneige nie ograniczała się dedykując go dla jednego, konkretnego typu cery.
Brush Pact zamknięty jest w kartonowym, błękitnym opakowaniu, które ma wiele mieniących się kolorami tęczy, holograficznych elementów - w tym sama nazwa marki na przodzie. Myślę, że można to już uznać za ich cechę charakterystyczną ponieważ opakowanie cushiona, który kiedyś recenzowałam było utrzymane w tej samej tonacji kolorystycznej. Całość prezentuje się naprawdę okazale i ekskluzywnie.
Sam Brush Pact, czyli plastikowe, podłużne opakowanie składające się z pędzla do aplikacji oraz pudru, ma biały, niematowy kolor i jasno zielony pasek który rozróżnia poszczególne rodzaje pudrów i w przypadku każdego z nich przyjmuje inną barwę - to znaczne ułatwienie, zwłaszcza gdy ktoś ma na przykład puder rozświetlający i matujący - jako że na opakowaniu nie ma informacji o rodzaju produktu (przynajmniej w widocznym miejscu, bo można ją znaleźć napisaną małymi literami na spodzie) to jest to znaczne ułatwienie dla konsumentów i zapobiega pomyłce przy aplikacji.
Jeśli chodzi o obsługę Brush Pactu to jest to intuicyjne i proste - w zasadzie nie miałam potrzeby żeby sięgać po objaśnienia na stronie producenta, bo sama doszłam do tego jak się go aplikuje. Ale po kolei - najpierw należy przekręcić dolną część na na granicy zielonego paska w przeciwną stronę do ruchu wskazówek zegara. Tym sposobem możemy zobaczyć zawartość znajdującą się w środku. W wyjętej części osadzony jest matujący, sprasowany puder, który zabezpieczony jest przeźroczystą nakładką, natomiast w tej ze srebrnym członem schowany jest pędzel do nakładania produktu. Przed aplikacją należy go wydobyć, przekręcając w tym celu srebrny, obrotowy fragment.
Włosie pędzla jest bardzo elastyczne i giętkie oraz stosunkowo gęste, jednak przy pierwszej aplikacji wypadło kilka jego sztuk pozostając przy tym na twarzy. Przy kolejnych aplikacjach nic takiego się nie działo, więc wywnioskowałam że były one po prostu źle osadzone przez producenta i była to jednorazowa sytuacja, która może mieć miejsce także w pozostałych rodzajach kosmetyku bo są tak samo skonstruowane. Włosie bardzo się błyszczy, odbijając światło, więc nietrudno rozpoznać że jest syntetyczne. Ma średnio brązowy kolor, ale można też dostrzec jakieś bordowe albo rude poddtony. Aby nałożyć puder na twarz to należy po prostu potrzeć pędzlem o wyjętą część i ot cała filozofia. Puder aplikuje się za jego pomocą całkiem wygodnie ale zauważyłam, że przy okazji rozcierania go na twarzy zmiata przy okazji wcześniej nałożony podkład mineralny - jest to śladowa ilość i w zasadzie zauważyłam to dopiero przy okazji mycia pędzla, ale warto mieć to na uwadze. Nie mam pojęcia jak będzie zachowywał się przy okazji całkowicie płynnych podkładów, ale myślę że nie powinien pozostawiać smug.
Jak już jesteśmy przy okazji mycia, to muszę wspomnieć o tym że bardzo łatwo utrzymać go w czystości. Często puder umieszczony jest pod pędzlem i przed otwór znajdujący się na jego środku, przechodzi na włosie po jego wstrząśnięciu - z tego powodu nie można ich myć, bo woda przy okazji wleje się do pojemniczka z pudrem i kosmetyk będzie do wyrzucenia. W tej sytuacji, producent chyba o tym pomyślał bo pędzel i puder są całkowicie rozłączne więc po umyciu pędzla, wystarczy go dokładnie osuszyć aby nie osiadła na nim wilgoć po zamknięciu i gotowe. Jest to znaczne ułatwienie, bo dziewczyny z cerą przetłuszczającą się powinny przywiązywać większą wagę do higieny produktów ponieważ przy poprawkach, zanieczyszczone sebum przenosi się na włosie, w którym namnażają się bakterię, co mogłoby w efekcie spowodować zwiększone nasilenie pojawiających się wyprysków.
Co do samego pudru to jego konsystencja jest bardzo gładka, aksamitna i naprawdę szalenie drobniutko zmielona - nie ma żadnych wyczuwalnych cząstek i bardzo dobrze przylega do skóry. Mimo białego koloru, jest to puder transparenty, który po nałożeniu na cerę staje się całkowicie bezbarwny. Nie zauważyłam żeby bielił skóry, ale za to sprawia że jest tak jakby bardziej rozjaśniona, jednak nie należy mylić tego z efektem trupiej maski. Jest to po prostu taki zdrowy blask - podejrzewam, że kosmetyk odbija światło i właśnie dlatego daje taki rezultat. Dzięki temu cera po zmatowieniu nie wygląda płasko i sztucznie. Puder jest całkowicie bezzapachowy. Zauważyłam, że podczas nakładania go na pędzel z tej wyciąganej części, nieznacznie się osypuje jednak podczas aplikacji już nie. Kosmetyk nie wchodzi w załamania i nie podkreśla suchych skórek czy innych niedoskonałości cery. Ciężko mi niestety ocenić jego wydajność ponieważ jest całkowicie zabudowany i widać tylko jego wierzchnią warstwę - po ponad miesiącu stosowania, nie odnotowałam większego ubytku, jednak nie mam w tej kwestii 100% pewności. W opakowaniu znajduje się niewielka ilość produktu, bo ok. 4 gram, więc wydaje mi się że powinien wystarczyć na kilka miesięcy regularnego stosowania.
Jeśli chodzi o skład, to marka Laneige nie należy do naturalny i z tego powodu nie mam w zwyczaju go analizować bo siłą rzeczy w ich produktach znajdują się substancje syntetyczne. W tej sytuacji jednak zrobię wyjątek bo skład jest bardzo krótki i minimalistyczny. Na pierwszym miejscu znajduje się proszek mikrosferyczny, zapobiegający zbrylaniu kosmetyku, dający uczucie gładkości, a także odbijający światło i pochłaniający nadmiar sebum. Następnie mamy szkło akrylowe, krzemionkę pochłaniającą wilgoć, pot i sebum, a także alkohol, etyloheksylogliceryne o działaniu konserwującym no i w reszcie monogliceryd kwasu kaprylowego. Jak widać nie mamy w tym produkcie ani jego ekstraktu, a jedynie substancje syntetyczne, ale na stronie z analizą składów bezpieczeństwo stosowania tych substancji jest wysokie i oznaczone są w zielonych granicach 1~2.
Przechodzą do działania, to przyznaję że jestem całkiem zadowolona z tego produktu. Jego aplikacja jest prosta, a po nałożeniu skóra staje się idealnie gładka i jak już wcześniej wspomniałam rozjaśniona, dzięki drobinkom odbijającym światło - nie mylić z brokatem! Skóra stawała się zupełnie zmatowiona, ale jednocześnie rezultat nie był sztuczny, tylko naturalny, a warstwa pudru po roztarciu stawała się zupełnie niewidoczna. Produkt nie podkreślał także rozszerzonych porów, a wręcz miałam wrażenie że zmniejszał ich widoczność, podobnie jak drobnych linii mimicznych na czole, które zawsze mi się pojawiają kiedy moja cera nie jest dostatecznie nawilżona. Ale teraz czas na najważniejszy aspekt, czyli ograniczenie wydzielania sebum - w prawdzie różnica była zauważalna, ale rzekłabym że bez fajerwerków. Skóra zazwyczaj zaczyna mi się błyszczeć po mniej więcej kilku godzinach, jeśli nic wcześniej na nią nie nałożę, natomiast po aplikacji pudru z Laneige czas ten przedłużył się do 6-7 godzin, ale po tym okresie skóra nie tylko się błyszczała, ale pojawiała się na niej także tłusta warstewka wyczuwalna zwłaszcza przy dotknięciu. Jednak po jej usunięciu bibułkami i ponownej aplikacji pudru, cera dotrwała już w dobrym stanie do wieczora.
Reasumując, mimo że ten produkt nie jest naturalny i ma całkowicie syntetyczny skład to cieszę się że dałam mu szansę ponieważ bardzo fajnie matowi. W prawdzie nie daje rady utrzymać skóry w ryzach do końca dnia, jednak i tak wytrzymuje dosyć długo, dlatego sądzę że dziewczyny z cerą mieszaną i problematyczną powinny być z niego zadowolone. Brush Pact z Laneige możecie zakupić na stronie sklepu Style Korean w cenie 30 USD, czyli za trochę ponad 100 zł .
PLUSY MINUSY
- Szata graficzna - W ciągu dnia konieczne są poprawki
- Sposób aplikacji - Brak możliwości sprawdzenia zużycia
- Dostępność
- Łatwość w dbaniu o czystość
pędzla do aplikacji
- Intuicyjny i prosty w stosowaniu
- Pędzel dobrze rozprowadza produkt
- Puder po aplikacji staje się całkowicie
transparenty
- Nie bieli skóry, ale delikatnie ją rozjaśnia
dzięki cząsteczkom odbijającym światło
- Bardzo dobrze matowi, jednak nie daje
sztucznego efektu maski
- Wygładza skórę
- Optycznie zmniejsza widoczność
drobnych niedoskonałości jak
pory czy linie mimiczne
- Bardzo minimalistyczny skład
- Nie podrażnia
- Nie podkreśla suchych skórek
- Przedłuża świeżość makijażu,
sprawiając że skóra nie świeci
się do 6-7 godzin.
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tym produkcie dziewczyny? Podoba wam się rozwiązanie 2w1, gdzie pędzel jest od razu dołączony do pudru? Używacie pudrów matujących, czy jednak wolicie inne ich rodzaje? :)
Podoba mi się design i ciekawy sposób używania. Fajnie, że się sprawdza, ale cena troszkę zniechęca :)
OdpowiedzUsuńTak, marka Laneige ma bardzo charakterystyczną szatę graficzną, która jest naprawdę świetna i wyróżniająca na tle innych :D A co do ceny, to zgadzam się w 100% - może jak na koreański kosmetyk nie jest taka wygórowana, ale jak na ten konkretny puder to stanowczo za wysoka bo mamy tylko 4g.
UsuńNigdy nie słyszałam tym produkcie, jestem ciekawa jak by się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się aplikacja, w sensie ten pędzelek, dzięki niemu aplikacja jest wygodniejsza. Nie mam problemów z błyszczeniem cery ale z samej ciekawości mogłabym po niego sięgnąć
OdpowiedzUsuńZgadzam się - aplikacja takim pędzlem jest znacznie wygodniejsza niż na przykład puszkiem czy gąbeczką ;) Jeśli nie masz problematycznej skóry, to zawsze możesz jeszcze wypróbować dwie pozostałe wersje - Natural Finish albo Pink Beam :D
UsuńPodoba mi sie efekt niebielenia, ale rozjaśnienia. Ostatnio trafiłam włąsnie na taki kosketyk gdzie liczyłam na rozjasnienie, a dostałam mocne wybielenie. Wyglądałą jakby ktoś mąką mi rzucił w twarz hah :D Produkt bardzo ciekawy. Jak zawsze widac, ze warty ceny i pudełeczko ekskluzywne :)
OdpowiedzUsuńTak, wiele pudrów niestety bieli cerę, dlatego we wpisie starałam się wyraźnie podkreślić różnicę - puder z Laneige nie bieli, tylko ładnie rozjaśnia skórę dając wrażenie, że emanuje swoim wewnętrznym blaskiem i pięknem :))
UsuńLubię tak przyjemne składy oraz gdy kosmetyk przyjemnie rozjaśnia skórę :) Ogólnie fajnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie skład nie jest jakiś wybitny tj. dla tych osób, które zwracają uwagę na ich naturalność.
UsuńNie mamy w nim ani jednej substancji pochodzenia naturalnego, same syntetyki, ale nie ma ich dużo i jest mała szansa że kogoś uczulą czy wywołają podrażnienie, więc ma to też swoją dobrą stronę ;)
Ciekawy puder. Cena też do przyjęcia. No i kusi mnie cała oprawa ...
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący produkt Nie wiedziałam ,że efekt może być zależny od metody nakładania. Myślę ,że sprawdziłby się dobrze na mojej skórze.
OdpowiedzUsuńJa również - szczerze mówiąc nakładam go klasyczną metodą i nie widzę żadnej różnicy, bo nie podkreśla w żaden sposób moich porów xD
UsuńZaciekawił mnie ten puder ^^ Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Ciekawe czy podołałby naszej przetłuszczającej się skórze :P Ale tak to widać, że całkiem niezły i świetnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńHmm, jego głównym zadaniem jest chyba optycznie zmniejszenie rozszerzonych porów, ale z drugiej strony dedykowany jest cerze problematycznej, więc powinien chociaż trochę przedłużyć świeżość makijażu ;) Przy mojej mieszanej cerze sprawdził się w tym zakresie średnio, ale nie mogę odmówić mu działania w tym zakresie :P
UsuńZa matowienie mogę przeżyć nie najlepszy skład ;) Fajne połączenie pędzla i produktu. Podoba mi się
OdpowiedzUsuńNAturalne czy nie i tak mi się podoba opakowanie i idea produktu
OdpowiedzUsuńJuż samo opakowanie jest piękne! Chociaż szkoda, że nie można śledzić jego zużycia :(
OdpowiedzUsuńTeoretycznie można, ale tylko na oko - nie będziesz wiedziała kiedy produkt się kończy, dopóki nie będzie już przy samym dnie, przy którym widać prześwitujące ścianki opakowania :(
UsuńI love it! Have a good day doll!
OdpowiedzUsuń♡ MARY MARÍA STYLE ♡
Ja chce robić takie zdjecia jak ty :((( naucz mnie
OdpowiedzUsuńbuzaiki:*
WWW.KARYN.PL
To lata wprawy kochana :P Na moim blogu nadal można znaleźć starsze posty - zerknij na nie i porównaj ich jakość z tą obecną :D Aby osiągnąć dobre efekty wystarczy po prostu ciężka praca i regularne ćwiczenia. Potem będzie już z górki i Twoja fotografia stanie się o wiele lepsza ;)
UsuńNie słyszałam jeszcze o nakładaniu ruchem Z. Rychło w czas- właśnie przerzuciłam się na kosmetyki naturalne ;)
OdpowiedzUsuńNiestety z powodu składu nie skuszę się na niego (chociaż dla samego pędzelka wsuwanego bym kupiła)
Mój blog
Nie martw się, ja też nigdy nie słyszałam o takim sposobie nakładania, a siedzę w temacie od wielu lat :P
UsuńKusisz mnie tą kolorówką, och kusisz :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy i u mnie byłoby to 6-7h :P
OdpowiedzUsuń