Hej dziewczyny,
W dzisiejszym wpisie chciałabym wam przedstawić ciekawy peeling chemiczny z dobrym i naturalnym składem, który wybrałam do testów spośród dostępnego asortymentu marki Swanicoco. Regularne złuszczanie naskórka jest podstawą do posiadania pięknej i nieskazitelnej cery, tym bardziej jeśli dodatkowo kosmetyk użyty w tym celu, ma wykazywać spotęgowane właściwości rozjaśniające. Jeżeli jesteście ciekawe, jak się u mnie sprawdził Oxygen Peeling i czy podołał wszystkim obietnicom, to zapraszam!
Opis Producenta
Swanicoco, Vita Intensive Oxygen Peel Whitening Peeling to silnie złuszczający preparat przeznaczony dla każdego typu skóry. Dzięki zawartości kwasów alfa-hydokrsylowych (AHA) skutecznie usuwa martwy naskórek i odkrywa nową, gładką skórę, sprawiając że jej tekstura staje się jedwabiście miękka. Dodatkowo niacynamid, czyli witamina B3 oraz witamina C, wykazują silne działanie rozjaśniające oraz odżywcze, dzięki czemu poszarzała cera stanie się pełna blasku.
Właściwości:
- Wyrównuje koloryt skóry
- Dogłębnie usuwa wszelkie zanieczyszczenia i martwe komórki naskóra
- Dostarcza składników odżywczych
- Delikatne bąbelki powietrza dostarczają uczucia odświeżenia i dotleniają skórę, jednocześnie dbając o to, aby jej za bardzo nie podrażnić
- Dzięki zawartości składników AHA regeneruje oraz wygładza skórę, likwidując wszelkie nierówności
Główne składniki:
- Erytrytol - słodzik pochodzenia fermentacyjnego, który wytwarzany jest przez drożdżową fermentacje glukozy. Wspomaga nawilżanie skóry.
- Niacynamid - jest składnikiem o działaniu rozjaśniającym, który przy okazji unormuje koloryt skóry, sprawiając że będzie bardziej wyrównany.
- Kwasy AHA - bardzo skuteczne środki do złuszczania martwych komórek naskórka, wspomagające odnowę skóry.
- Ekstrakt z liści aloesu - pomaga chronić skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, pobudzając w niej naturalne procesy nawilżania, a także skutecznie radzi sobie z wieloma problemami skórnymi
- Olejek z liści rozmarynu - poprawia elastyczność cery, a także poprawia jej teksturę
- Fosforan sodowo-askorbylowy - jeden ze składników wyprowadzony z witaminy C, który chroni skórę, wyrównuje jej koloryt oraz rozświetla cerę.
- Kwas askorbinowy - pomaga zapobiec pigmentacji skóry i powstaniu nierównych plam bądź przebarwień, a także pomaga zachować czysty i zdrowy wygląd, dostarczając jej składników odżywczych i witamin.
- Mąka ryżowa - pomaga zachować miękką i aksamitną skórę twarzy.
- Betaina - pozyskiwana z korzenia buraka cukrowego, jest roślinnym składnikiem wykazującym świetne właściwości nawilżające, a także przywraca odpowiednią równowagę wodno-lipidową skórze, aby ta stała się zdrowa i piękna.
Zalecane dla osób:
- Chcących pobudzić włókna keratynowe w skórze
- Ich skóra jest szorstka i nieprzyjemna w dotyku, z powodu panujących warunków atmosferycznych
- Mają wrażliwą skórę i poszukują produktu, który jej dodatkowo nie podrażni
- Chcą uzyskać rozjaśnią i pełną blasku skórę
- Chca dostarczyć swojej skórze witamin i minerałów
Sposób użycia:
Używając pędzla do nakładania masek, wymieszaj 10 ml peeling solution z jedną saszetką peeling powder. Kiedy pojawią się bąbelki, nałóż na twarz omijając przy tym okolice oczu i ust. Zmyj po 5~20 minutach.
Skład:
Peeling Solution:
Chamaecyparis Obtusa Water, Potassium Hydroxide, Butylene Glycol, Glycerin, Niacinamide, 1,2-Hexanediol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Erythritol, Centella Asiatica Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Citrus Limon (Lemon) Fruit Water, Lavandula Angustifolia (Lavender) Water, Camellia Japonica Leaf Extract, Angelica Gigas Root Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Bletia Hyacinthina Bulb Extract, Trichosanthes Kirilowii Fruit Extract, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Carthamus Tinctorius (Safflower) Flower Extract, Lycium Chinense Fruit Extract, Allantoin, Dipotassium Glycyrrhizate, Hydroxyethylcellulose, Polysorbate 20, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Peel Oil Distilled.
Peeling Powder:
Zea Mays (Corn) Starch, Solanum Tuberosum (Potato) Starch, Polygonum Fagopyrum (Buckwheat) Flour, Sodium Bicarbonate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Ascorbic Acid, Betaine, Oryza Sativa (Rice) Powder, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Peel Oil Distilled.
Moja Opinia
Produkt ten miałam na oku już przy okazji kompletowania pierwszej paczki ze Swanicoco, jednak wtedy zdecydowałam się na orientalny peeling mechaniczny z zawartością wielu azjatyckich ziół - wydawał mi się lepszą opcją, bo w tym przypadku mamy z góry określoną ilość zastosowań, natomiast ja potrzebowałam czegoś super wydajnego, czego mogłabym używać również do złuszczania skóry głowy. Oczywiście producent w tym przypadku nie informuje czy można go tak stosować, jednak wolę nie ryzykować, bo mimo wszystko to silny i naprawdę mocny produkt, więc mógłby zaszkodzić delikatnej skórze głowy oraz samym włosom.
Oxygen Peeling składa się z dwóch części - peeling powder, czyli proszku peelingującego oraz płynu, który jednocześnie pełni rolę aktywatora i przez producenta określany jest jako peeling solution. Szata graficzna obu produktów utrzymana jest w białym kolorze z niewielką domieszką szarości i jest raczej minimalistyczna. Mimo wszystko niczym się nie wyróżnia i nie za bardzo zachęca do zakupu, ale w końcu liczy się działanie, nie otoczka.
Po otwarciu wyższego i wąskiego kartonika, ukazuje nam się smukła butelka, wykonana z przeźroczystego, delikatnie zamglonego plastiku, o pojemności 100 ml. Po jej bocznej stronie znajduje się prowizoryczna miarka, dzięki której możemy ocenić jak wiele produktu pozostało jeszcze w środku, a także odmierzyć odpowiednią ilość, jaką chcemy dodać przygotowując mieszankę do nałożenia na twarz. Otwierana jest ona na klik, a aplikator ma formę niewielkiego otworu. Ogólnie, butelka jest dosyć twarda i ciężko wylewa się z niej produkt - aby to uczynić, trzeba ją dosyć mocno ścisnąć i chwilę odczekać. Wynika to głównie z faktu, że ciecz znajdująca się wewnątrz jest naprawdę bardzo gęsta i treściwa - przypomina mi odrobinę apteczny syrop na gardło, tylko że ma zupełnie przeźroczysty kolor, bez jakichkolwiek drobinek. Zapach jest bardzo przyjemny i świeży oraz cytrusowy z nutą mięty- określiłabym go mianem intensywnego, ale dosyć szybko wietrzeje i w momencie gdy peeling nakładany jest w gotowej formie na twarz, to można go wyczuć jeszcze tylko przez pierwsze minuty, potem całkowicie znika.
W niższym i bardziej prostokątnym kartoniku, umieszczone są saszetki zawierające proszek - wewnątrz znajduje się nie mniej, nie więcej dziesięć sztuk podłużnych i wąskich, białych opakowań o pojemności 4 g i przeznaczone są one na dokładnie dziesięć zastosowań. Właśnie to miałam początkowo na myśli, kiedy wspominałam wam że potrzebowałam czegoś bardziej długoterminowego. W tym przypadku liczba zastosowań jest z góry określona i nie da się tego obejść. Proszek jest drobno zmielony, bez żadnych większych grudek i ma biały kolor. Jego zapach jest podobny do tego od aktywatora, ale odnoszę wrażenie, że jeszcze bardziej intensywny i skoncentrowany - szczerze go uwielbiam i żałuję, że nie jest wyczuwalny przez dłuższy okres czasu. Proszek po otwarciu saszetki bardzo się pyli, dlatego należy uważać i od razu wsypać go do naczynia, w którym będziemy mieszać oba składniki - najlepiej użyć w tym celu szklanki, bo kiedy włożymy saszetkę trochę głębiej to nic nie powinno lecieć na boki.
W opakowaniu znajduje się instrukcja, ze szczegółowymi informacjami o tym jak wykonać peeling i prawidłowo połączyć proszek z aktywatorem, jednak wszystko jest w języku koreańskim - gdyby nie obrazki ilustrujące poszczególne kroki, to miałabym niemały problem z jego przygotowaniem. Ostatecznie, po wnikliwej analizie doszłam do wniosku że najpierw należy wlać do naczynia 10 ml płynnego aktywatora (połowa długości między dwoma oznaczonymi objętościami na butelce), oraz dosypać jedną całą saszetkę i dokładnie wymieszać. Powstałą mieszankę nakładamy na twarz i w zależności jaki efekt chcemy uzyskać, to tak długo ją trzymamy, ale nie więcej niż 20 minut. Wyznaczonego czasu należy bardzo dokładnie przestrzegać, bo jak wcześniej wspomniałam - mimo, że naturalny to nadal jest to peeling chemiczny, który działa inaczej niż mechaniczny i jeśli nie będzie się podążało za zaleceniami producenta, to można sobie bardzo podrażnić cerę.
Nie wiem czy ocenianie wydajności w przypadku tego produktu ma sens, bo nabywając go mamy świadomość na jak wiele zastosowań nam wystarczy. Osobiście używam go mniej więcej co drugi lub trzeci tydzień, więc te dziesięć saszetek wbrew pozorom wcale nie jest tak małą ilością. Po zmieszaniu 10 ml aktywatora i 4 g proszku, otrzymujemy ilość wystarczającą do dokładnego, a wręcz obfitego pokrycia całej cery oraz szyi.
Kiedy wymieszamy dokładnie oba składniki, to powstaje mieszanka gotowa do nałożenia na twarz - jest lekko kremowego koloru oraz ma gładką konsystencję o bardzo piankowatej i lekkiej formule. Dosyć śmiesznie nakłada się ją na twarz bo jest specyficzna i trudno mi ją do czegoś porównać. Zauważyłam, że jeśli doda się dokładnie 10 ml aktywatora, to ma bardzo lejącą konsystencję i wtedy skapuje z twarzy i brudzi wszystko dookoła. Z tego powodu dodaję zawsze odrobinę mniej, aby końcowa mieszanka miała bardziej gęstą i zbitą formułę, oraz żeby łatwiej się ją aplikowało - efekty są dokładnie takie same, a oszczędza mi to sporo nerwów i późniejszych prób doprowadzenia łazienki do porządku. Produkt można nakładać zarówno łyżką, jak i pędzelkiem do masek - u mnie dobrze sprawdzają się oba sposoby, więc nie ma to większego znaczenia. Gdy rozprowadzę już maskę na skórze to czekam najczęściej maksymalną ilość czasu, czyli te 20 minut. Po tym czasie, zmywam ją letnią wodą - peelignująca maska nie ma w zwyczaju zasychać, ale tak jak już wcześniej wspomniałam - przy dodaniu mniejszej ilości płynnego liquidu, ma szansę zaschnąć, przynajmniej w niewielkim stopniu.
Przechodzą do składu, to w tym aspekcie Swanicoco jak najbardziej się wykazało ponieważ obie składowe części peelingu chemicznego, mają naprawdę wiele dobrych i naturalnych substancji. W płynnym aktywatorze, który zawiera więcej składników, na pierwszym miejscu mamy wodę z cyprysika japońskiego, następnie zasadę potasową do regulacji pH produktu, glikol butylenowy jako rozpuszczalnik substancji roślinnych oraz ułatwiający przenikanie substancji aktywnych w głąb skóry, nawilżającą glicerynę, witaminę B3 która znana jest ze swych właściwości regulujących sebum oraz 1,2-Hexanediol, czyli konserwant o działaniu antybakteryjnym. Z innych obco brzmiących substancji mamy jeszcze erytrytol pełniący rolę nawilżającą - występuje też jako słodzik i zdrowszy zamiennik cukru w produktach spożywczych, następnie hydroksyetyloceluloza, czyli środek zagęszczający, będący pochodną celulozy, który nie wykazuje działania komedogennego oraz polisorbat 20, który w dużym stężeniu może być rakotwórczy - w tym przypadku jest na końcu składu więc występuje w śladowych ilościach, ale tak czy inaczej to jedyny składnik, który mi się tutaj nie podoba. Reszta substancji to naturalne ekstrakty, wyciągi i olejki roślinne, takie jak z wąktrotki azjtyckiej, z liści aloesu, nagietka lekarskiego, cytryny, lawendy, liści kamelii japońskiej, lukrecji i wielu, wielu innych.
Jeśli chodzi o aktywator to jego skład jest niewątpliwie o wiele bardziej minimalistyczny i na pierwszym miejscu znajduje się znana każdemu skrobia kukurydziana, następnie skrobia ziemniaczana, mąka gryczana, wodorowęglan sodu, który jest zapewne odpowiedzialny za specyficzną piankową konsystencję gotowego peelingu, dwie formy witaminy C, betaina, mąka ryżowa, olejek z liści rozmarynu oraz destylowany olejek ze skórki limonki.
Jeśli chodzi o działanie tego produktu, to przyznam że byłam zaskoczona bo już podczas nakładania towarzyszyło mi bardzo delikatne szczypanie, albo trochę mocniejsze w miejscach gdzie znajdowały się stany zapalne. Podczas noszenia go na twarzy nie odczuwałam jednak żadnego dyskomfortu, więc bez problemu wytrwałam przez cały zalecany okres. Peeling zmywa się ze skóry bardzo prosto i nie miałam z tym większego problemu - nie używałam ani skrajnie zimnej, ani gorącej wody, tylko postawiłam na najbezpieczniejszą opcję, czyli letnią. Bezpośrednio po zmyciu peelingu cera jest naprawdę mocno zaczerwieniona i podrażniona, ale bez dolegliwości bólowych - efekt ten mija po mniej więcej kilkunastu, czasem kilkudziesięciu minutach i twarz wraca do swojego wyjściowego koloru.
Uważam, że efekty tego produktu najlepiej oceniać po kilku dniach, gdy twarz się uspokoi - mimo wszystko pierwsze, co rzuca się w oczy to naprawdę bardzo intensywne złuszczenie skóry, która jest idealnie gładka i oczyszczona oraz pobudzona do regeneracji. Najbardziej widać to w okolicy nosa, na którym mam problem z zamkniętymi zaskórnikami - są one całkowicie usunięte i niewidoczne. Podoba mi się również jego wpływ na rozszerzone pory, które ładnie się zwężają i stają o wiele mniejsze. Nie zauważyłam przy tym żeby ten produkt jakoś szczególnie wysuszył moją skórę, ale też w żadnym stopniu jej nie nawilżył, dlatego warto pamiętać żeby po jego wykonaniu nałożyć delikatny, nawadniający kosmetyk, który przywróci skórze prawidłowe pH.
To co można jeszcze odnotować od razu po zabiegu, to mocne wygładzenie skóry, która staje się miękka i bardzo przyjemna w dotyku. W kolejnych dniach można dostrzec, że stan cery chwilowo się pogarsza - miałam wrażenie, że się oczyszczała ponieważ odrobinę mocniej się przetłuszczała i pojawiło się trochę więcej wyprysków, które jednak równie szybko znikały, nie pozostawiając po sobie śladu. Produkt ten niewątpliwie, przyspiesza ich gojenie, zwłaszcza w przypadku stanów zapalnych. Uważam, że zabieg najlepiej wykonać tuż przed weekendem, aby skóra miała kilka dni na dojście do siebie - no i oczywiście obowiązkowe unikanie słońca i filtry z najwyższym SPF, aby nie nabawić się przebarwień, bo skóra będzie bardziej wrażliwa na szkodliwe czynniki zewnętrzne. Wiele osób niestety o tym zapomina i później boryka się z nieprzyjemnymi konsekwencjami - jesień to idealny czas, na tego typu zabiegi bo słońce nie jest już tak mocne, a powietrze jeszcze tak mroźne i drażniące.
Jeśli chodzi o działanie rozjaśniające to odnotowałam, że peeling likwiduje przebarwienia po wypryskach, jednak nie zauważyłam żeby jakoś szczególnie mocno rozjaśnił ogólny koloryt cery - a szkoda, bo właśnie tego efektu najbardziej od niego oczekiwałam. Dzięki temu, że produkt ten dotlenia skórę, staje się ona lepiej ukrwiona, przez co koloryt także się wyrównuje. Skóra jest pełna blasku i jakby emanuje swoim wewnętrznym blaskiem, ale nie nazwałabym tego po prostu efektem wow - nie za taką cenę.
Reasumując, uważam że oxygen peeling ze Swanicoco to naprawdę dobry produkt, ale biorąc pod uwagę jego wysoką cenę, wydaje mi się że nie zapewnia dostatecznie mocnego efektu rozjaśnienia. Z drugiej strony, jest to kosmetyk naturalny, w którym ilość substancji syntetycznych jest bardzo ograniczona - większość kremów, które zapewniają porcelanową cerę królewny Śnieżki, ma w składzie kontrowersyjne i powszechnie uważane za szkodliwe składniki, dlatego biorąc na to poprawkę myślę, wydaje mi się że nie można mu wiele zarzucić. Ponadto, jego działanie opiera się gównie na ekstraktach i wyciągach z roślin. Uważam, że produkt ten idealnie nada się dla wszystkich dziewczyn, zwłaszcza dla tych z cerą trądzikową i problematyczną, jednak niekoniecznie sprawdzi się u posiadaczek cer wrażliwych, bo może wywołać podrażnienia, chyba że byłby nałożony tylko na kilka minut, a nie maksymalną ilość czasu. Zestaw przeznaczony do przygotowania oxygen peelingu ze Swanicoco możecie zakupić na stronie W2Beauty w cenie 84 USD, czyli mniej więcej 300 zł oraz na KoreaDepart.
PLUSY MINUSY
- Łatwość wykonania - Brak naczynia do mieszania oraz pędzelka w zestawie
- Dostępność - Od razu po zmyciu, cera jest zaczerwieniona
- Wydajność - Wysoka cena
- Zapach - Przed poprawą stanu cery, najpierw krótkotrwale
- Konsystencja go pogarsza
- Aplikacja - Szata graficzna
- Naturalny skład - Kiedy doda się za dużo aktywatora, to spływa z twarzy
- Nie wysusza
- Nie testowany na zwierzętach
- Bardzo intensywnie złuszcza marwty
naskórek i pobudza skórę do regeneracji
- Likwiduje zaskórniki zamknięte- Zwęża rozszerzone pory
- Wygładza cerę sprawiając że staje się
miękka i przyjemna w dotyku
- Dogłębnie oczyszcza skórę, usuwając
wszystkie zabrudzenia i pozostałości
sebum
- Likwiduje przebarwienia po wypryskach
- Przyspiesza gojenie wyprysków i stanów
zapalnych
- Rozjaśnia skórę, sprawiając że wygląda
zdrowo i jest pełna blasku
- Dotlenia skórę, wyrównując jej koloryt
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tym peelingu dziewczyny? Lubicie chemiczne złuszczanie cery, czy preferujecie bardziej zwykłe peelingi mechaniczne? :)
Moim zdaniem zdecydowanie za drogi :/ Mysle, ze wtej cenie znalazłoby sie jakiś fajny europejski zamiennik. Jednak widze, ze ma tez sporo zalet i to troszeczke kusi :3
OdpowiedzUsuńZapewne tak, ale przyznam szczerze że jeszcze nie spotkałam się z peelingiem w takiej formie - ani wśród kosmetyków azjatyckich, ani naszych polskich :P Jest to dobry produkt ale tak jak wspominam w tekście - moim zdaniem za drogi :D
Usuńcena:/ zdjęcia piękne :)
OdpowiedzUsuńNo cóż cena jest wysoka, ale korci mnie działanie, choć mam obawy co do tego chwilowego pogorszenia stanu cery :P
OdpowiedzUsuńMoja skóra z reguły nie przepada za kwasami i bardzo często reaguje tak na produkty, które je zawierają - chyba, że nakładam je punktowo. Właśnie dlatego nie ma u mnie zbyt wielu recenzji kremów czy innych kosmetyków pielęgnacyjnych, które je zawierają. W tym przypadku zrobiłam wyjątek bo peeling nie siedzi na skórze przez całą noc, tylko kilkanaście minut ;)
Usuńtakiego kosmetyku złuszczającego jeszcze nie miałam, ale nie wiem czy miałabym cierpliwość do mieszania składników, no i to zaczerwienienie skóry po użyciu troszkę mnie zaniepokoiło :-/
OdpowiedzUsuńZaczerwienienie po kwasach jest raczej normalne bo dogłębnie złuszczają skórę ;) Stosowałam już ten peeling naprawdę wiele razy i jak dotąd moja skóra za każdym razem wygląda lepiej, więc nie ma się czym przejmować. Zresztą, gdyby produkt był niebezpieczny to nie zostałby dopuszczony do sprzedaży :D
UsuńW takiej postaci peelingu jeszcze nie miałam. Będę polować na ten produkt w promocji bo cena jest dość wysoka ;-)Udanego weekendu :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie to również jest pierwszy raz, dlatego byłam bardzo podekscytowana, gdy od razu po otrzymaniu paczki aplikowałam go na twarz :P
UsuńCena ceną ważne, że się testuje nowe kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńHahaha dokładnie :P Czasem warto jednak wydać więcej i mieć coś porządniejszego ;)
UsuńZawsze u Ciebie znajdę coś co mnie kusi i tym razem kusi mnie bardzo, bardzo mocno :)
OdpowiedzUsuńwww.evelinebison.pl
Zestaw i zabieg bardzo ciekawi, mógłby mi się spodobać, ale zdecydowanie nie jest na moją kieszeń.
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że mogłaś wypróbować ten peeling! Ja też miałam na niego dużą ochotę (Kevin nie chciał mi go wysłać :/), ale głównie liczyłam na rozjaśnienie przebarwień. Cena jak to w Swanicoco do najniższych nie należy i zapewne w Polsce można znaleźć tańsze odpowiedniki (chociażby peelingi enzymatyczne oparte na bromelainie), to jednak bardzo mnie cieszy, że tak ładnie poradził sobie z zaskórnikami i rozszerzonymi porami. Będę o nim pamiętać i może kiedyś się uda go zdobyć :)
OdpowiedzUsuńHah, miałam podobną sytuację - mi również Kevin nie chciał go przesłać przy pierwszej paczce :P Podejrzewam, że to przez to, że cena jest naprawdę wysoka i mimo dobrych efektów mało kto się na niego skusi, a marce Swanicoco zależy przede wszystkim na wypromowaniu i zwiększeniu sprzedaży.
UsuńObecnie, peeling ten pochodzi z trzeciej paczki i Kevin już raczej nie ingeruje w kosmetyki, które wybieram chyba że w planach mają ich wycofanie, wprowadzenie nowych wersji czy zmianę szaty graficznej ;) Ale nie ukrywam, że na początku doradził mi naprawdę dobrze i dzięki niemu okryłam masę perełek :D
Peeling ma naprawdę sporo plusów, ale wolałabym żeby mieszanka była już całkowicie wyporcjowana. Ja nie jestem zbyt dokładna w takich rzeczach, więc za pewne bym dodawała za wiele aktywatora i wszystko by mi spłynęło z buźki, nim by cokolwiek zadziałało. Plus powiedzmy sobie szczerze, za taką cenę szkoda by mi było zmarnować choć jedną "maske", co więcej mi osobiście zależałoby na rozjaśnieniu cery a nie tylko nadaniu jej promienistości i wyrównaniu przebarwień. A z tego co piszesz ten efekt jest słaby.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko to baaardzo kuszący produkt!
Przygotowanie mieszanki nie jest trudne i nawet jeśli dodałabyś za dużo aktywatora to cała warstwa by Ci raczej z twarzy nie spłynęła xD Poza tym, jeżeli chcesz żeby była gęstsza to naprawdę wystarczy na oko dodać o 1 ml mniej niż jest zalecane w instrukcji i po problemie :)
UsuńCo do rozjaśnienia, to nie powiedziałabym że efekt jest słaby tylko nie na tyle dobry, żeby reklamować tak drogi produkt jako rozjaśniający. Gdyby producent jako główną cechę przedstawił dogłębne złuszczanie i oczyszczanie, to wtedy nic bym mu nie zarzuciła, ale w tej sytuacji musiałam wziąć to pod uwagę przy pisaniu recenzji - ogólnie, produkt bardzo lubię i naprawdę świetnie oddziałuje na moją skórę ;)
Cena i mieszanie składników mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńJa lubię gotowce w dobrej cenie ;)
Gotowce też mają wiele zalet, ale osobiście lubię bawić się w małego chemika więc kosmetyki, które trzeba samodzielnie przygotować przed nałożeniem na twarz bardzo mnie kręcą :P
Usuńpowiem Ci szczerze, że ja na to wyrównanie kolorytu cery również bardzo mocno liczyłam :( i w sumie było to aspekt, na którym skupiałam się najbardziej... ale ogólnie produkt całkiem niezły :)choć to mieszanie nieco przeraża ;)
OdpowiedzUsuńAle ten peeling daje radę z wyrównaniem kolorytu, tylko że ogólne rozjaśnienie cery nie jest jakieś powalające, jak na kosmetyk za 300 zł :) Nie mam jednak mocnych przebarwień, więc nie wiem czy poradziłby sobie w ekstremalnych sytuacjach - te po wypryskach likwiduje bardzo ładnie :D
UsuńSuper, strasznie podoba mi się opakowanie tamtych kosmetyków. Są skromne, klasyczne i piękne.
OdpowiedzUsuńhttps://aleksandrakuk.blogspot.com/2017/09/bubel-w-rossmannie.html
A dla mnie są właśnie zbyt minimalistyczne i przez to takie nijakie :P Ale to już jak widać, wyłącznie kwestia gustu :D
UsuńJakie to wszystko skomplikowane :P
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że dla mnie trochę za drogi ;)
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że będzie to produkt dla mnie, ale po przeczytaniu, stwierdzam, że mogłabym go kupić, ale nie za taką cenę. Myślę, ze za 300 zł znajdziemy o wiele lepiej rozjaśniające produkty, bo na tym efekcie zależy mi najbardziej. Dodatkowo nie zawsze mam czas na bawienie się w odmierzanie i mieszanie produktów, dlatego tym bardziej nie zainteresował mnie ten kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńZapewne tak, ale jest jeszcze kwestia tego, czy będą równie dobre pod względem składu. Na pewno jest masa kosmetyków, które zapewnią silniejszy efekt rozjaśnienia, ale wiele z nich będzie zawierało szkodliwe i kontrowersyjne substancje :(
UsuńPytanie brzmi, do jakiego stopnia naturalny produkt jest w stanie rozjaśnić skórę... wydaje mi się, że producent nie powinien reklamować tego peelingu jako rozjaśniającego, bo o wiele lepiej sprawdza się po prostu na płaszczyźnie intensywnego złuszczania - wtedy dałabym mu maksymalną ocenę, bo rozjaśnienie mimo wszystko jest ale nie jakieś spektakularne :)
Ciekawe, nigdy takie produktu nie używałyśmy ale zdecydowanie wolimy chemiczne niż mechaniczne zdzieranko ;P
OdpowiedzUsuńLubię takie skomplikowane kosmetyki, rytuały i w ogóle. Szkoda, że w tej cenie nie ma jednak zestawu do nakładania. Ale zapach musi być świetny :)
OdpowiedzUsuńOpis produktu wygląda, jak gdyby był on stworzony dla mnie, a Twoja opinia tylko to potwierdza :") Ale cena do najlepszych nie należy, jak w przypadku większości "dobrych" produktów :') Cóż w końcu za jakość trzeba płacić XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😊