Hej dziewczyny!
W dzisiejszym wpisie, chciałabym przedstawić wam kolejny produkt koreańskiej, naturalnej oraz organicznej marki Whamisa ze sklepu Skin79. Jak zapewne pamiętacie, ostatnio opisałam wam szampon, który zachwycił mnie swym działaniem, natomiast tym razem przyszedł czas na kolejny z kosmetyków do pielęgnacji włosów, czyli esencję. Jeżeli jesteście ciekawe, czy zachwyciła mnie swoim działaniem, to zapraszam!
Opis Producenta
Whamisa, Organic Seeds Hair Essence to całkowicie naturalna esencja została stworzona dla włosów potrzebujących natychmiastowego nawilżenia, regeneracji, wygładzenia i lekkiego dociążenia.
Wyciąg z młodego jęczmienia odżywia i regeneruje, olej arganowy ułatwia rozczesywanie, nadaje połysk, zabezpiecza końcówki. Wyciąg z fasoli, bogaty w witaminy z grupy B, wzmacnia, zapobiega wypadaniu, wspomaga wzrost nowych włosów.
Pojemność 120 ml.
Sposób użycia:
Niewielką ilość wgnieść w umyte, osuszone końcówki włosów, lub tam, gdzie potrzebna jest regeneracja. Można stosować na całkiem suche włosy.
Skład:
*Hordeum Vulgare Seed Extract, *Glycine Soja (Soybean) Seed Extract, *Argania Spinosa Kernel Oil, ***Caprylic/Capric Triglyceride, Acorus Calamus Root Extract, *Aloe Barbadensis Leaf Extract, *Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, *Vigna Radiata Seed Extract, *Saccharomyces/Barley Seed Ferment Filtrate, *Lactobacillus/Avena Sativa (Oat) Kernel Ferment Filtrate, *Camellia Japonica Seed Oil, *Lactobacillus/Sesamum indicum (sesame) seed extract, **Scutellaria Baicalensis Root Extract, **Paeonia Suffruticosa Root Extract, **Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Aniba Rosaeodora (Rosewood) Wood Oil, Xanthan Gum, Jasminum Officinale (Jasmine) Oil, Salvia Officinalis (Sage) Oil, ***Fragance (*Certified Organically Grown, **Natural Preservative, ***Natural Origin)
Moja Opinia
Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze zetknięcie z produktem typu esencja, oczywiście jeżeli mówimy o pielęgnacji włosów, ponieważ jak wiadomo produkt o tej samej nazwie występuje również jako jeden z kroków w koreańskiej pielęgnacji cery - w tym przypadku jego konsystencja jest jednak zupełnie inna, dlatego nie należy tego mylić. Zanim wybrałam ją do testów, to zapytałam na fanpage'u Whamisa Polska, jak powinno się go prawidłowo używać, żeby nie popełnić żadnej gafy ale jak się okazało jest to dziecinnie proste ponieważ działa na podobnej zasadzie, co serum i właśnie tak należy się też z nią obchodzić.
Esencja zapakowana jest w taki sam, piękny kartonik jak szampon, tylko ma inny motyw - tym razem jest to biały kwiat ale nie mam pomysłu z jakim dokładnie składnikiem może on być związany. W środku znajduje się buteleczka, zawierająca kosmetyk, która wykonana jest z całkowicie przeźroczystego plastiku i ma pojemność 120 ml. Warto w tym miejscu, również wspomnieć że jej szata graficzna różni się od tej na stronie, która prawdopodobnie nie została zmieniona po wypuszczeniu nowej wersji produktu przez producenta.
Jest to całkiem często stosowany zabieg przez marki koreańskie i w dużej mierze służy temu, aby zapobiec ewentualnej chęci podrobienia kosmetyku, ponieważ konsument ma wtedy łatwiejszą możliwość sprawdzenia czy produkt, który nabył na pewno jest oryginalny, bowiem te ze starą szatą graficzną są wycofywane. W tym przypadku zmianę oceniam jak najbardziej na plus, ponieważ obecny design jest bardziej minimalistyczny.
Do aplikacji służy czarna,wygodna pompka - nie mam jej nic do zarzucenia i bardzo dobrze aplikuje się nią produkt. Dodatkowo, zamykana jest na przeźroczystą nakrętkę, jednak niespecjalnie się z nią polubiłam ponieważ bardzo luźno do niej przylega, przez co w momencie kiedy chcę zdjąć produkt z półki i sięgając po niego, łapię właśnie za nią, to po prostu sam się otwiera...dobrze, że buteleczka jest z plastiku bo w przeciwnym razie podejrzewam, że mogłaby już być w kawałkach.
Dzięki temu, że opakowanie jest przeźroczyste bardzo łatwo można ocenić aktualne zużycie produktu, a także jego wydajność. Esencję zaczęłam stosować mniej więcej tydzień po szamponie więc niedługo będzie drugi miesiąc odkąd jej używam, i na chwilę obecną przy prawie codziennym stosowaniu, ubyło maksymalnie 15% początkowej objętości, dlatego wnioskuję że esencja powinna mi wystarczyć jeszcze na jakieś dziesięć miesięcy, a może nawet na dłużej. Jest to fenomenalny wynik i w sumie nie mam się co dziwić, że tak niewielki ponieważ do pokrycia włosów na długości, wystarcza mi zaledwie jedno naciśnięcie pompki - mowa oczywiście o aplikacji esencji na mokre włosy, od razu po ich umyciu. Przy stosowaniu na suche, potrzebna jest analogicznie większa ilość. Za pierwszym razem nałożyłam aż trzy porcje produktu, i już podczas schnięcia włosów wiedziałam że chyba przesadziłam, jednak ostatecznie okazało się że dzięki specyficznej formule włosy nie były pozlepiane w strąki, a jedynie nadmierne dociążone, ale nie do takiego stopnia żebym nie mogła wyjść z domu. Przy kolejnych aplikacjach, kiedy dopasowałam już odpowiednią ilość esencji do swojej długości i grubości włosów, wszystko było w jak najlepszym porządku.
Jeśli chodzi o konsystencję, to powiedziałabym że jest to coś pomiędzy wodnistym mleczkiem, a emulsją - ma biały kolor, beż żadnych drobinek oraz co najwyżej półtłustą konsystencję. Esencja jest także lekka i szybko się wchłania, otulając przy tym włos ochronną warstewką, która w żadnym stopniu nie jest niekomfortowa bądź nieprzyjemna. Zapach jest świeży, delikatny i bardzo subtelny. Przywodzi mi na myśl aromat owsa zmieszanego z jaśminem. Jest naturalny i w żadnym stopniu nie drażniący.
Przechodząc do składu to w sumie nie ma się co dziwić, że zapach jest naturalny skoro do produkcji tego kosmetyku, podobnie jak zresztą pozostałych produktów marki Whamisa, użyto substancji naturalnych, w większości pozyskiwanych z upraw organicznych. Dlaczego jest to takie istotne? Nawet jeżeli produkt jest naturalny to nadal nie mamy pewności czy plantacje, z których pochodzą rośliny, które zawiera, nie były nawożone szkodliwymi pestycydami czy innymi chemikaliami, które później wraz z substancjami aktywnymi przenikają wgłąb naszej skóry. Rośliny z upraw organicznych natomiast, uprawiane są pod ścisłą kontrolą i wyłączają ze swego procesu składniki chemiczne, przez co nasza skóra nie będzie w późniejszym czasie narażona na kontakt z nimi. W tym przypadku, w esencji znajduje się ponad 95% substancji naturalnych pochodzenia organicznego, więc znacznie więcej niż w szamponie i jest to naprawdę dobry wynik. Na pierwszym miejscu w składzie, wymieniony jest ekstrakt z młodego jęczmienia, kolejno mamy ekstrakt z nasion soi warzywnej, olejek arganowy, trigliceryd kaprylowo-kaprynowy, czyli emolient o działaniu wygładzającym i zatrzymującym wilgoć, ekstrakt z korzenia tataraku zwyczajnego, ekstrakt z liści aloesu, oliwa z oliwek, ekstrakt z fasoli złotej mung, a także fermentowane ekstrakty z nasion jęczmienia, owsa zwyczajnego, nasion sezamu, olej z kamelii japońskiej, guma ksatanowa pełniąca rolę naturalnego zagęszczacza i stabilizatora produktu oraz wiele innych dobroczynnych substancji.
Następnie, jeśli chodzi o działanie, to ten produkt podobnie jak szampon totalnie mnie oczarował. Jak już na początku wspominałam, aplikowałam go na wilgotne włosy - najpierw wyciskałam niewielką ilość na dłonie i po rozsmarowaniu, wciskałam w mokre kosmyki, ugniatając je przy tym, dzięki czemu po wyschnięciu udało mi się za każdym razem uzyskać przepięknie podkreślony skręt.
Esencja wspaniale nabłyszcza oraz intensywnie nawilża włosy, dzięki czemu są dociążone i przestają się tak bardzo elektryzować oraz puszyć. Nie mylcie tego jednak z nadmiernym obciążeniem! Włosy przy skórze głowy są nadal uniesione i nie wpływa on na ich objętość u nasady. Nie są pozlepiane w tłuste, nieestetyczne strąki, tylko pięknie wygładzone i łatwiej się rozczesują. Jestem posiadaczką włosów cienkich i wysokoporowatych, które z natury są bardzo trudne w pielęgnacji, jednak ten produkt niweluje ich szorstkość i znacznie ułatwia mi pracę z nimi, oraz nadaje zadbany i elegancki wygląd - nie wpłynął także negatywnie na przyśpieszenie przetłuszczania, ale nie stosowałam go na skórę głowy, a jedynie na kosmyki na długości. Ponadto, dzięki temu że esencja działa na zasadzie otulania włosów cienką warstwą okluzyjną, zabezpiecza końcówki i zapobiega przed ich rozdwajaniem się. Moje włosy jeszcze nigdy nie były tak odżywione i giętkie.
Reasumując, esencja z Whamisy to kolejny, naturalny i jednocześnie koreański produkt który uwiódł mnie swoim działaniem i dobroczynnym wpływem na moje wysokoporowate włosy. Myślę, że z czystym sumieniem mogę wam ją polecić, przy czym nie jestem do końca pewna jak spisze się na włosach niskoporowatych, które z natury są bardzo gładkie - myślę, że nie powinna ich nadmiernie obciążyć, jednak warto wtedy pilnować się z aplikowaną ilością, bo być może w tym przypadku wystarczy już zaledwie połowa objętości pompki, ale to sprawa bardzo indywidualna ponieważ każdy ma włosy innej grubości, dlatego musi to dobrać konkretnie pod siebie. Esencję możecie zakupić na stronie sklepu skin79 w zakładce z kosmetykami Whamisa, w cenie regularnej 160 zł, jednak często są tam promocje i przykładowo obecnie do nabycia jest za 110 zł, co naprawdę jest sporą zniżką.
PLUSY MINUSY
- Szata graficzna - Niewygodna nakrętka
- Dostępność
- Wydajność
- Aplikacja
- Wygodna pompka
- Naturalny, organiczny skład
- Zapach
- Nie obciąża włosów
- Nawilża oraz nabłyszcza
- Wygładza oraz dociąża niwelując przy
tym puszenie oraz elektryzowanie się
- Nie przyspiesza przetłuszczania się włosów
- Nie wpływa na pogorszenie ich objętości
- Zabezpiecza końcówki przed szkodliwym
wpływem czynnikiem zewnętrznych i przed
uszkodzeniami mechanicznymi
- Zapobiega rozdwajaniu się końcówek
- Niweluje szorstkość włosów
- Ułatwia rozczesywanie
- Podkreśla naturalny skręt włosów
MOJA OCENA:
Co sądzicie o tym produkcie dziewczyny? Stosowałyście już jakąś esencję w pielęgnacji włosów, czy podobnie jak dla mnie, jest to dla was nowość? Zabezpieczacie czymś swoje włosy przed uszkodzeniami? :)
Zadziwiający produkt, pierwszy raz słyszę o esencji do włosów ;)
OdpowiedzUsuńJa również! Zanim nie wybrałam jej do testów, to nie miałam pojęcia, że taki produkt w ogóle istnieje :)
UsuńWOW! Ile plusów w stosunku do jednego drobnego minusika :D
OdpowiedzUsuńTak, minusik to tylko drobna kwestia techniczna, ale pozbyłam się nakrętki i kiedy łapię za samą pompkę to nie mam żadnego problemu i nic nie leci mi z rąk :)
UsuńProdukty marki Whamisa marzą mi się odkąd o niej usłyszałam i mam nadzieję, ze niedługo uda mi się ich wypróbować ^^ Co do esencji- przydałaby się moim włosom ;) szczególnie teraz- w lecie.
OdpowiedzUsuńZgadza się, ta esencja to idealny produkt na lato bo mimo braku ochrony SPF, świetnie nadaje się jako dodatkowa ochrona przed słońcem :D
UsuńA mam jeszcze pytanie co do tego produktu- jak często go nakładasz? W sensie- w skali tygodnia na przykład.
OdpowiedzUsuńMój blog
Esencję nakładam po każdym umyciu włosów, więc wychodzi na to że jakoś 5-7 razy w tygodniu, w zależności od tego jak często je myję. Kiedyś robiłam to codziennie, obecnie zdarza mi się myć je dopiero na drugi dzień, bo mój skalp dzięki szamponowi z Whamisy już się tak mocno nie przetłuszcza :)
UsuńWow toż to produkt bez wad praktycznie :P
OdpowiedzUsuńInteresujący produkt. Ma tyle zalet, że gotowa jestem go zamówić. Bardzo kusi mnie ten zapach.Udanego weekendu kochana :-)
OdpowiedzUsuńZapach jest rzeczywiście przepiękny, ale niestety nie pozostaje na włosach tylko po ich wyschnięciu szybko się ulatnia :P
UsuńNie spotkałam się wcześniej z esencją do włosów
OdpowiedzUsuńRzeczywiście to spora obniżka, ale mi to chyba zwyczajnie nie potrzebne ;)
OdpowiedzUsuńJa też tak myślałam, dopóki jej nie spróbowałam xD Esencja fajnie zabezpiecza włosy przed mechanicznymi uszkodzeniami ;)
UsuńMyślę, że z moimi włosami w miarę okej, ale w sumie spróbować nie zaszkodzi :)
UsuńBardzo ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Esencja do włosów? Czego oni nie wymyślą :P
OdpowiedzUsuńHah, koreańczycy to chyba bardzo kreatywny naród :D
UsuńSprawiłam ją sobie podczas ostatniej promocji. I dla mnie jest to po prostu odżywka bez spłukiwania. Myślę, że tak to możnaby było przełożyć na polskie warunki.
OdpowiedzUsuńJestem po dwóch użyciach, i widzę, że muszę dopasować jej ilość do moich cienkich włosów.
Wydaje mi się że odżywka bez spłukiwania ma zazwyczaj cięższą konsystencję - w tym przypadku jest na tyle lekka, że bardziej pasuje mi określenie serum :P
UsuńTeż mam cienkie włosy, długość trochę za ramiona i w zupełności wystarcza mi jedna, pełna objętość pompki ;) Czasami, kiedy jestem dłużej na zewnątrz i wiem, że włosy będą narażone na dłuższą ekspozycję słoneczną nakładam dwie, ale to już takie maksimum.
Nie wiedziałam, że istnieje esencja do włosów :) Ale po opisie wnioskuję, że moje włosy mogły by się z nią polubić - potrzebują dociążenia, bo lubią się puszyć...
OdpowiedzUsuńJa do niedawna również nie miałam o tym pojęcia :) Esencja świetnie niweluje puszenie, więc powinnaś być zadowolona ;D
UsuńDla mnie największym minusem tego typu produktów jest fakt, że w pierwszej chwili wydaje się, że produkt korzystnie wpływa na włosy, nie przetłuszcza ich, ładnie pachnie, nawilża, niby nie stają się ciężkie... a potem po kilku godzinach okazuje się, że mamy strączki na głowie, tłuste i opadające włosy.... Z tego co piszesz reakcja włosów na ten produkt taka nie jest, zastanawiam się jak faktycznie podziałało by to na moje włosy, które są niby zdrowe, ładne i miękkie, ale na drugi dzień po umyciu, są przesuszone i szorstkie w dotyku. W teorii stosuję odżywkę w mgiełce po umyciu (bo nie cierpię spłukiwanych, mam wrażenie, że obciążają włosy...) i nieraz olejek arganowy, kiedyś jedwab... ale cały czas mam wrażenie, że to nie to. Cały czas jest coś nie tak i nie wiem co zrobić z włosami, by zarówno pierwszego dnia jak i drugiego po ich umyciu zachowywały się tak samo, albo chociaż podobnie.
OdpowiedzUsuńTak, w przypadku tej esencji nie zauważyłam żeby włosy układały się w strąki, ale moje kosmyki chłoną ten produkt jak szalone ponieważ na długości są bardzo przesuszone. Nie wiem jaki będzie efekt przy włosach, które są zupełnie gładkie i zdrowe, ale mogłabyś spróbować nałożyć ją tego drugiego dnia, gdy są w gorszej kondycji ponieważ można aplikować ją także na zupełnie suche włosy ;)
UsuńDla mnie mgiełki są niestety za lekkie i nie są w stanie ujarzmić puszenia, dlatego właśnie zależy mi na dociążeniu.
Włosy drugiego dnia, zawsze będą wyglądać inaczej ponieważ już podczas snu ocierają się o poduszkę, co je odkształca i znacznie zmniejsza objętość, a także uszkadza mechanicznie. Obawiam się, że nie ma na to dobrego sposobu - można jedynie zrobić sobie ślimaczka albo warkocz i używać gładkiej pościeli, a kolejnego dnia zastosować odpowiednio dobrane, pod swój własny typ włosów produkty pielęgnacyjne ;)
Naszym włosom też przydałaby się regeneracja aczkolwiek tragedii nie ma ;P
OdpowiedzUsuńWedług recenzji ten kosmetyk mógłby się u nas sprawdzić :)
Tylko jeden mały minusik, az sie fajnie patrzy na taki produkt. Ciekawe czy i na moje włosy by podziałał :D
OdpowiedzUsuńooooh this sounds wonderful and i wanna try! the packaging looks great too!
OdpowiedzUsuńanyway, i hope you can drop by my blog too if you like :D
xoxo rae
http://www.raellarina.net/
przydałaby mi się taki specyfik :) ciekawe jak zareagowałby na nią moje włosy
OdpowiedzUsuńJak na razie jeszcze nigdy nie stosowałam esencji na włosy(chyba że pozostałości z sheet mask:). Jak na razie używam jej tylko do twarzy, Benton ze śluzem ślimaka,niedługo napiszę o niej na swoim blogu więc jeśli jesteś zainteresowana to zapraszam;)
OdpowiedzUsuńWracając do włosów, jak na razie uważam że olejowanie,maski Biovaxa i farby Alfaparaf w zupełności mi wystarczają :P Chociaż kto wie, może jeszcze nie doświadczyłam odpowiedniedniego wystarczenia :) Świetny blog, bardzo estetyczny i miły dla oka:)
Pozdrawiam,
https://dragonsnectar.blogspot.com/
O, nie wpadłabym na to żeby zastosować pozostałości z maski w płachcie, na swoje włosy :D Ale wydaje mi się, że w moim przypadku nie zadziałałoby to najlepiej bo mimo wszystko taka esencja jest bardzo lepka i mogłyby mi posklejać kosmyki w nieestetycznie wyglądające strąki :( Ale mimo wszystko spróbuję, bo kocham poznawać nowe techniki w pielęgnacji :P
UsuńCo do Bentona, to miałam kiedyś ich maskę w płachcie i byłam nią szczerze zachwycona, dlatego będę wyczekiwać Twojej recenzji! :)
Dzięki za tyle miłych słów - niedawno zmieniałam szablon, dlatego opinie odnośnie wyglądu bloga są dla mnie bardzo cenne :P
Haha ciesze sie ze moglam wspomniec o czyms,co bedzie dla Ciebie nowoscia;) Sama uwielbiam wszystkie nowinki i pomimo protestow narzeczonego na nowy zakup kosmetyku,nie moge sie powstrzymac:D jestesmy niczym kosmetyczne superbohaterki! Szablon robilas sama? Jesli tak,widac ze jestes weteranem w tej dziedzinie;P ja niestety raczkuje w.CS6 :D
Usuń#dragonsnecratblogspot
Szablon pobrałam z jakiejś strony z gotowcami, a mój brat go przerobił, tak jak go o to poprosiłam :P Skończył technikum informatyczne, dlatego jest w tym dobry ;) Sama w życiu nie dałabym rady xD
UsuńProdukt, który mógłby u mnie zagościć, tym bardziej, że ułatwia rozczesywanie włosów.
OdpowiedzUsuńTa marka m a genialne składy
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńZłe wieści, zapragnęłam jej :) a mam takie zapasy, że do marca mi wystarczą :)
OdpowiedzUsuńŚwietny produkt, muszę przetestować ;) PS Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńW perspektywie tylu plusów, ten jeden minus jest nic nie wart :)
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, aby ten produkt był mi szczególnie potrzebny, bo z powodu używania maski z keratyną moje włosy wyglądają jak szczyt moich marzeń jakieś pół roku temu XD Ale z powodu czystej ciekawości i ogromnej liczby plusów naprawdę nabrałam ochoty, żeby go przetestować. Może kiedyś uda mi się go znaleźć w którejś z drogerii 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😸
Polecam bo to jeden z najlepszych produktów do włosów, jakie miałam okazję stosować ;) W sklepie Skin79Polska można dostać tą esencję w wersji miniaturowej w bardzo niskiej cenie - dzięki temu, można sprawdzić czy włosy się z nią polubią :P
UsuńPrzydałoby mi się coś takiego do włosów *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://wikka-blog.blogspot.com/
MA tyle zalet, że mszę koniecznie kiedyś po nią sięgnąć. Takiego produktu nie miałam jeszcze okazji testować
OdpowiedzUsuń